Reklama

Znowu 3:0… Lech zaczyna się robić nudny!

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2017, 23:16 • 3 min czytania 48 komentarzy

Uprasza się Lech Poznań o wprowadzenie do swoich meczów elementu zaskoczenia. Jeśli sprawy dalej będą przybierały taki obrót jak dotychczas, będziemy apelowali o delegalizację tej drużyny ze względu na przewidywalną grę i odbieranie nam radości z piłki. Interesują nas wszelkiego rodzaju suspensy, zwroty akcji, nieoczywiste rozstrzygnięcia w samej końcówce. Trzeci wiosenny mecz Lecha, trzecie 3:0… Gdzie w tym wszystkim jakiś element szaleństwa?!

Znowu 3:0… Lech zaczyna się robić nudny!

Nie myślcie sobie, że Lecha oceniamy po samych wynikach, dziś na boisku działy się mniej więcej te same rzeczy, co zawsze. Kownacki udowadnia, że wreszcie odpalił na dobre? Pewka, dziś po raz kolejny i to w sposób spektakularny – dwa razy wpisał się na listę strzelców. Jevtić uważany jest za gościa, który u Bjelicy odżył najbardziej? A jakże by inaczej, dziś również błysnął. Robak zaprezentował się znów jako najlepszy joker w lidze? Pff, po raz kolejny dołożył bramkę po wejściu na murawę. Akcje też były dość charakterystyczne dla Kolejorza – szybkie wymiany piłki, luz, polot… Ech, czuliśmy się jak na filmie, który już gdzieś kiedyś widzieliśmy.

A tak zupełnie serio, dopóki Lech gra efektownie, narzekać nie zamierzamy. Spośród wiosennych przeciwników poznaniaków, to właśnie Pogoń postawiła najcięższe warunki. Nie chcemy sobie wyobrażać, jak podminowani po tym meczu muszą być szczecińscy piłkarze. Byli dziś trochę jak chłopak, który perfekcyjnie przygotował się do randki – załatwił stolik w najlepszej restauracji, zadbał o najlepsze kwiaty, wiedział w którą stronę skierować rozmowę, by gadka się kleiła – ale ostatecznie i tak dostał kosza. Już w pierwszej połowie, w której Portowcy dostali dwie bramki, w ich grze widać było sporo jakości. Druga zmieniła się jedną wielką nawałnicę. Delew wyglądał na gościa, który wszystkich mógłby zagryźć, byle tylko strzelić bramkę. Raz za razem próbował Gyurcso, ale była w tym masa niedokładności. Ataki próbowali napędzać Murawski z Ciftcim, umiejętnie przyspieszał Cincadze.. Ale co z tego, skoro – jak to w piłce – zadecydowały detale. Nie można myśleć o zwycięstwie, jeśli…

a) twój stoper (Rudol) pod pierwszym lepszym naciskiem daje sobie odebrać piłkę jak dziecko (pierwsza bramka),
b) twoi obrońcy nie zamierzają naruszać szeroko pojętej strefy intymnej przeciwników (druga bramka),
c) twój najlepszy gracz na boisku (Delew) w kluczowym momencie zapomina, by wrócić ze spalonego (a ma na to jakieś trzy godziny),
d) twój najlepszy gracz na boisku nie uczy się na błędach i chwilę później znów ładuje gola ze spalonego,
e) na błędach nie uczy się także twój stoper, który nie nadąża za napastnikiem (trzecia bramka) a bramkarz w tym czasie trenuje niekontrolowane upadki na murawę.

Sami widzicie – trochę się tego nazbierało. Raczej nie przejdzie nam przez klawiaturę, że Pogoń była w tym meczu drużyną dużo gorszą, a na pewno nie na tyle, na ile wskazuje wynik. Nie ma sensu jednak odbierać Lechowi zasług. Nenad Bjelica stworzył w Poznaniu potwora. Kto wie, czy nie wyrasta nam właśnie najpoważniejszy kandydat na mistrza Polski.

Reklama

IA8OJf8

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

48 komentarzy

Loading...