Miało być cholernie ciężko i było. W ostatnich zawodach Pucharu Świata przed mistrzostwami świata w Lahti Justyna Kowalczyk zajęła w estońskiej Otepaeae niezłe 5. miejsce na dystansie 10 km techniką klasyczną. Czyli w biegu, na który najbardziej ostrzy sobie zęby i pod który podporządkowała cały tegoroczny sezon. Wygląda więc na to, że jeśli uda jej się zdobyć w Finlandii medal, będzie to jeden z jej najbardziej wyszarpanych krążków w karierze.
Dziesięć lat. Dekada. Szmat czasu. Kiedy w 2007 r. Justyna Kowalczyk odnosiła swoje pierwsze w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata, właśnie w Otepaeae, Steve Jobs pokazywał światu dopiero pierwszego iPhone’a, Michał Listkiewicz tańczył w Cardiff pogo z radości po przyznaniu Polsce i Ukrainie Euro 2012, a Radosław Sikorski był jeszcze ministrem obrony narodowej w rządzie… PiS-u. Od tamtej pory jak widać zmieniło się wiele, ale nie zamiłowanie Justyny do estońskich tras, chociaż te uchodzą za bardzo trudne. Polka do dzisiaj wygrywała tam aż 5-krotnie.
Dzisiejszy start miał być dla Justyny najważniejszym egzaminem przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w Lahti, bo chociaż przed dwoma tygodniami zdołała wygrać w Pjongczang bieg łączony, to – umówmy się – na próbę przedolimpijską do Korei nie pojechały wszystkie najlepsze zawodniczki. Zawody w Estonii miały być znacznie trudniejsze i rzeczywiście były. Kowalczyk od początku poszła ostro, biegła równo i na półmetku była w czubie. Niestety, na ostatnich dwóch kilometrach nieco odcięło jej prąd, dlatego ostatecznie zameldowała się na mecie piąta. Co patrząc na jej ostatnie wyniki i tak należy uznać za niezły rezultat. Wygrała niezmordowana i napakowana jak facet Marit Bjoergen przed Charlotte Kallą i Heidi Weng. Polka straciła do podium 22 sekundy. Czy taką różnicę da się zniwelować do Lahti?
– Wyciąganie ostatecznych wniosków jest przedwczesne, tym bardziej, że dzisiaj na trasie panowały ekstremalnie ciężkie warunki. Ale myślę, że to był świetny występ. To rewelacja, że Justyna w ogóle potrafi się jeszcze zmusić do takiego wysiłku. Zastanawia mnie tylko wysoka dyspozycja Charlotte Kalli, która w drugiej części biegu nie straciła niczego do Bjoergen – podkreślał w studiu TVP Edward Budny, trener biegów, a w przeszłości olimpijczyk z Innsbrucku z 1964 r.
Mistrzostwa świata w Lahti ruszają w środę i potrwają do 5 marca. Bieg na 10 km „klasykiem” kobiet zaplanowano na 28 lutego. Kowalczyk ma wystąpić również w sztafecie 4×5 km oraz sprincie drużynowym. Justyna powalczy w Finlandii o swój dziewiąty medal w historii występów na MŚ.
fot. 400mm.pl