Zastanawialiście się, jak może wyglądać absolutnie nieudany debiut w nowym zespole? Że mimo zapowiedzi trenera, że na tę pozycję potrzebny jest nowy piłkarz, siadacie na ławce rezerwowych? Mało. Że kiedy wchodzicie na 20 minut w jednym z ważniejszych meczów sezonu, to w pierwszej akcji kompletnie gubicie krycie przy bramce? Tak, to już coś. Że idealnie rozpoczynacie akcję bramkową, niestety nie swojego zespołu? Już jesteśmy blisko. Że zagrywacie ręką we własnym polu karnym, “zamykając” spotkanie? O!
Poznajcie Ziggy’ego Gordona. Gościa, któremu nieco ponad kwadrans na boisku wystarczył, aby zaliczyć absolutnie najgorszy występ kolejki.
Będziemy jednak sprawiedliwi: rozczarowała cała Jagiellonia. W defensywie rozczarował chociażby Straus, w ofensywie – chociażby Frankowski. Rozczarował też Ruch, na czele z Hrdlicką, Helikiem i Monetą. A o ile całkiem nieźle wyglądali piłkarze Śląska, o tyle Kamil Biliński grał w zupełnie innej lidze (znacznie poniżej litewskiej). To jego mogą wytykać we Wrocławiu palcami, że zawalił dwa punkty w starciu z Wisłą Płock.
Kozacy? Wystarczy pójść śladem pierwszego wspomnianego meczu. W hicie z Jagiellonią Lechię do zdecydowanej wygranej prowadził Marco Paixao. Pierwszy gol – jego. Drugi gol – jego. Zdjęty z boiska przed czasem stracił szansę na hat-tricka. Widać jednak, że nie przypadkiem wygrał zimową rywalizację o skład z Grzegorzem Kuświkiem i może mieć chrapkę na koronę króla strzelców Ekstraklasy. W sezonie 2013/14, mimo że trafił 21 razy do siatki, przegrał o jedno trafienie z Marcinem Robakiem.
W jedenastce najlepszych zawodników kolejki mamy też kilka innych debiutów. Łukasz Załuska wybronił zwycięstwo z Koroną i przynajmniej na jakiś czas zamyka usta pytającym o obsadę bramki Wisły. Michał Pazdan przepracował cały okres przygotowawczy z Legią i potwierdza, ile może dać drużynie, gdy jest w pełni dyspozycji. Paweł Stolarski zdaje się przestawać grać w kratkę i po trzech latach od przeprowadzki do Lechii może stać się istotnym w niej piłkarzem.
Ale ciekawią też dwa inne przypadki. Dawid Kownacki pół roku temu mógł wylądować na wypożyczeniu w Wiśle Płock, jesienią zdobył cztery bramki dla Lecha, teraz wygrał już rywalizację z Robakiem. W wieku 19 lat gra w pierwszym składzie, szykuje się na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy i do transferu zagranicznego. Z kolei Tomasz Jodłowiec jeszcze kilka tygodni temu miał zostać oddany w ręce klubu pokroju Śląska, ale zaczął ten rok meczem, który potwierdził, że zasługuje na jeszcze jedną szansę.