Istnieje w piłce pogląd, że rzut karny to trochę loteria – zbyt duża liczba wielkich piłkarzy pudłowała z jedenastu metrów, by uznać ten element futbolu za taki, który można wykuć na blachę i nigdy nie liczyć na uśmiech losu. Lecz nawet jeśli przyznamy zwolennikom tej teorii rację, to gdy spojrzeć na wyczyny Atletico z karnych, nie można już zwalać wszystkiego na szczęście. Bo jemu też trzeba pomóc, a ekipa Simeone zamiast wyciągnąć do niego dłoń, wali po ryju, poprawia kopniakiem w bebechy i nie odwraca głowy odchodząc.
„Rojiblancos” nie trafili bowiem sześciu z dziewięciu karnych w tym sezonie, trzykrotnie zawalając sprawę jeszcze w tym miesiącu – raz uderzenie Griezmanna dobił Torres, ale pudło to pudło. Statystyka 33% jest tak naprawdę dla ekipy ze stolicy kompromitująca, bo cokolwiek byśmy mówili – np. że bramka wydaje się mała a golkiper strasznie duży – to jednak chociaż połowę prób dla przyzwoitości warto zaliczać. Nie wymagamy i tak dużo – w Anglii taki Milner ma 100% skuteczności, natomiast trzecia drużyna zeszłego sezonu La Liga jest daleko od zaliczenia tego egzaminu.
A nie jest tak, że do piłki podchodzi cały czas jedna oferma w tej dziedzinie, która uparła się, że będzie strzelać jedenastki. Na zielono zaznaczyliśmy próby udane, na czerwono pudła:
– Griezmann 0/3
– Torres 1/1
– Gameiro 1/1
– Gabi 0/1
– Saul 1/0
Porządnie wygląda więc tylko Saul, ale po pierwszej udanej próbie kolejnej szansy nie dostał, być może jest odstawiony na margines ze względu na wiek. A szkoda, bo Atletico samo rzuca sobie kłody pod nogi, najlepszy przykład to oczywiście jedenastka przeciwko Barcelonie – kto wie, gdyby Gameiro wtedy nie pokpił sprawy, być może ostatecznie udałoby się wyrzucić Blaugranę z Pucharu Króla. Lecz jeśli wykonujesz jedenastkę w taki sposób…
… to nie ma o czym mówić. Serio, przynajmniej w ten prostokąt wypada trafić – jedenaście metrów to jednak dość blisko.
Co dalej, czy Simeone ma coś zamiar z tym zrobić, trenować jedenastki albo puszczać piłkarzom taśmy z udziałem najlepszych egzekutorów? Na to się nie zanosi. – Sześć na dziewięć karnych spudłowanych? Jeśli na każdym treningu będzie 30-40 tysięcy za bramkami, to trenowanie jedenastek zacznie mieć sens – mówi Argentyńczyk. Z jednej strony można mu przyznać rację, bo karny to jednak ogromny stres, a obecność masy – często nieprzychylnych – ludzi na pewno nie pomaga. Z drugiej strony, chyba nie zaszkodzi zostać po zajęciach i parę uderzeń oddać, brak widowni na treningach łatwo sprowadzić do wszystkiego. Skrzydłowemu też łatwiej próbować dryblingów, gdy kamery są wyłączone i nie będzie kompromitacji, a jednak nikt tych nikt takich zajęć nie kwestionuje.
Jednak może Simeone jest spokojny, bo w 1/8 finału Ligi Mistrzów na Atletico czekają podobne ofermy, jeśli chodzi o karne. Bayer w tym sezonie na 12 prób wykorzystał cztery, więc w przypadku serii jedenastek, mielibyśmy naprawdę interesujący pojedynek. I wiecie co, chcemy to zobaczyć!