Steve McManaman. Pamiętacie? Musicie pamiętać. Bo my pamiętamy również jeden jego imponujący rajd – przez ponad pół boiska, mijając rywali niczym pachołki i wykańczając pięknym uderzeniem zza pola karnego.
Wielu miało wątpliwości, czy transfer Steve’a do Realu Madryt ma szansę powodzenia. Zgadzamy się – w Liverpoolu zagrał dużo dobrych spotkań, ale czy był to grajek na barwy „Los Blancos”? Rzeczywistość zweryfikowała Anglika. W ciągu czterech lat rozegrał tam ledwie sto spotkań, a goli miał osiem.
Wróćmy więc do tych dobrych występów w trykocie „The Reds”. W jednym z meczów dostał futbolówkę na prawej stronie, przyjęciem zwiódł jednego rywala i ruszył na bramkę. Biegł i biegł, a rywale przez cały jego rajd myśleli, że McManaman w końcu poda piłkę. Karygodnie się pomylili. W ostatniej części akcji Steve oddał strzał z lewej nogi i nie było co zbierać.
[od 2:32]