Lepienie na kolanie – to chyba najlepsze określenie do okresu przygotowawczego w wielu polskich klubach. Czas ten trzeba sensownie zorganizować, ogarnąć zgrupowanie, i to najlepiej zagraniczne, dobrać właściwych sparingpartnerów, no i jeszcze jakoś drużynę wzmocnić… A to już niestety zbiór zadań, który przerasta wielu. Dziś kolejny odcinek absurdów okresu przygotowawczego.
Transfer: Josimar Atoche
Atoche, zawodnik z Peru, podpisał kontrakt z Górnikiem Łęczna, co oznacza, że w kadrze przedostatniego zespołu Ekstraklasy znajduje się czterech graczy spoza Unii Europejskiej: Leandro, Dzalamidze, Ubiparip i właśnie on. Jak ich wszystkich chce pomieścić w drużynie Franciszek Smuda, wiedząc – a przynajmniej mamy podejrzenia, że FS wie – że jednocześnie przebywać na boisku może tylko dwóch z nich, nie wiemy. Jakim cudem ktoś w klubie, kto jest nad trenerem i podpisuje kontrakty, to klepnął – również nie wiemy. Tym bardziej, że… podobno Smudzie do akceptacji transferu miały wystarczyć siedmiominutowe filmiki z zagraniami Atoche (info: za PS).
Przeprowadzenie transferu: Sasa Zivec
Po 2,5 sezonu spędzonym w Piaście Gliwice Sasa Zivec został wypożyczony do Latiny Calcio – czytaliśmy w komunikatach prasowych. Piłkarz opuścił zgrupowanie, poleciał na finalne rozmowy, bo między klubami wszystko było dogadane, a Włosi przedstawiali go już na oficjalnej stronie klubu. Co było dalej, tłumaczy Michał Kozioł, menedżer Piasta ds. sportowych: – Zainicjowanie procesu transferowego w systemie TMS leżało po stronie US Latina Calcio. Włosi prawidłowe instrukcje wprowadzili do systemu na cztery godziny przed zamknięciem okienka transferowego. Piast w dwadzieścia minut wprowadził swoje instrukcje oraz dodatkowo – co nie jest wymagane – wysłał informację weryfikacyjną do FIFA, skąd po chwili przyszła informacja, iż wszystko jest ok. W tym momencie po stronie włoskiej leżała jedynie akceptacja transferu w systemie. Jest ona potrzebna, do wydania certyfikatu potrzebnego do uprawnienia do gry. To jednak nie nastąpiło. (za: Przegląd Sportowy)
I bardzo możliwe, że Zivec nadal będzie występował w Gliwicach.
Organizacja: Sandecja, Śląsk i inni
W Nowym Sączu tradycyjnie pełen folklor. Tym razem w klubie wymyślili sobie zagraniczne zgrupowanie, ale nie w Turcji, Hiszpanii albo na Cyprze, tylko na Węgrzech. Jako że takie eskapady są nieco bardziej kosztowne niż obóz krajowy, zastosowano wariant oszczędnościowy. I tym sposobem Radosław Mroczkowski, który z Sandecją może wywalczyć awans do Ekstraklasy (8 punktów straty do wicelidera i dwa mecze mniej), dostał zgodę, by zamiast 23 zawodników zabrać tylko 18. Ot, tak w ramach cięć.
Jan Urban, trener Śląska, wychodzi przed szereg i stwierdza: – Myśleliśmy, że zagramy z bardziej wymagającymi rywalami. Nie było możliwości zmierzenia się z kimś innym… Ma dziś problem, by uzyskać wiarygodną informację zwrotną ze spotkań kontrolnych. Jego zespół zagrał tylko z dwoma rywalami z najwyższego szczebla rozgrywek, akurat były to Gruzja i Bułgaria. Poza tym, remis z niemieckim IV-ligowcem, 1:0 z wiceliderem czy 2:2 ze średniakiem polskiej pierwszej ligi. Ogólna konsternacja.
Zresztą, organizacja sparingów wcale nie była taka prosta. Co chwila ktoś mecze odwoływał, przekładał, wymieniał się rywalami, taka Arka próbowała zagrać w Polsce z Olimpią Grudziądz, ale nie mogła znaleźć boiska. Inny przykład: Górnik Łęczna, który wyjechał na dziesięciodniowe zgrupowanie i miał dwóch zaklepanych rywali – w tym będący już w trakcie sezonu Villarreal B. W ostatniej chwili dogadano się jeszcze na mecz z Ruchem, ale od zakończenia wcześniejszego sparingu do rozpoczęcia tego upłynęło… 18 godzin.
Sparing: Śląsk, Wisła Płock i Korona
Oczywiście, do wyników sparingów nie ma co przywiązywać większej wagi, ale… Żeby Śląsk zremisował z niemieckim czwartoligowcem? Żeby Korona zebrała ciężkie lanie 1:5 od dziesiątej drużyny w Serbii? Żeby Wisła Płock przerżnęła 2:4 ze Spartakiem 2 Moskwa?
Jak to ktoś skomentował w sieci: może przynajmniej ze Spartakiem 3 Moskwa by zremisowali. Może.
Uroki sparingu: Bruk-Bet Termalica i Górnik Łęczna – Ruch
FIGHT! Ludogorets vs Termalica Nieciecza / Friendly Match – uderza tytuł w serwisie YouTube. I był to tak towarzyski, tak koleżeński mecz, że wywiązała się w trakcie niego naprawdę przyzwoita bójka. O ile zazwyczaj to określenie jest przesadą i z reguły ma miejsce zwykła przepychanka, o tyle w tym przypadku rzeczywiście było gorąco.
I druga sytuacja, już z polskiego meczu, Górnik – Ruch. Bramkarz łęcznian Małecki jak gdyby nigdy nic podaje pod nogi stojącego na 10. metrze Niezgody z Ruchu, a ten… kopie prosto w bramkarza. [od 4:33]
Kontuzja: Daniel Chima Chukwu
Daniel Chima Chukwu źle dobrał obuwie, wdało się zapalenie przy palcach i trwa leczenie. W najbliższych dniach nie będzie trenował z zespołem. Trudno powiedzieć, czy wydobrzeje do sparingów – czytamy w serwisie Legia.net.
Komentarz wydaje się zbędny.
Powrót z urlopu: Muhamed Keita
Piłkarz Lecha Poznań zaliczył naprawdę spektakularny powrót do klubu. Przez ostatnie półtora roku był wypożyczany, ale otrzymał od Kolejorza informację, że ma stawić się na pierwszym treningu po przerwie, a przy okazji miało być weryfikowane wykonania rozpiski ćwiczeń na urlop. Ale Keita nie wrócił do Polski nawet na moment, zdążył zaś w norweskich mediach zakomunikować, że… nie wróci nigdy. Mocno skrytykował swojego pracodawcę, narzekał na traktowanie, warunki do życia, w skrócie: na wszystko. No i następny kontakt ze strony Lecha był już bardzo konkretny: kara pieniężna równa 30 tysięcy euro, najwyższa w historii klubu.
Fot. FotoPyk