Piłka przerzucona na prawe skrzydło, zejście na lewą nogę i bomba w okienko. Skąd znamy ten schemat? To oczywiście stała śpiewka Leo Messiego, który w ten sposób zdobył już multum goli. Okazuje się jednak, że nawet pod nieobecność na boku Argentyńczyka Barcelona potrafiła zdobywać równie piękne bramki.
Adriano może i na Camp Nou nie pełnił kluczowej roli, ale i “zapchajdziurą” trudno nazwać gościa, który w trakcie kilku lat rozegrał w barwach zespołu blisko 200 spotkań. Bramek zdobył w tym czasie kilkanaście, ale nam w pamięci zapadła szczególnie jedna – sposobu w jaki pokonał bramkarza Atletico Madryt nie powstydziłby się bowiem sam Messi. Odpalajmy i delektujmy się tym rogalem do śniadania.
DK