W Zakopanem było dzisiaj po staremu. Tłok jak w Lidlu na promocjach, grzańce lejące się strumieniami, a na skoczni Ahonen, Ammann i zwycięski Adam Małysz Kamil Stoch. Jeszcze tylko brakowało, by gdzieś o bulę zahaczył Robert Mateja, a czulibyśmy się jakby to był 2005 rok.
Po pierwszej serii zawodów część kibiców mogła sączyć gorące winko na smutno. Oto bowiem człowiek, który nokautuje ostatnio rywali z większą łatwością niż Giennadij Gołowkin, zajmował dopiero szóste miejsce. Podium bez Stocha stojącego na najwyższym stopniu?! To wydawało się niemożliwe. Przecież tysiące ludzi z całej Polski zjeżdżały pod Wielką Krokiew nie po to, by oglądać jak imprezę wygrywa jakiś Freitag czy inny Wellinger, prawda?
Na szczęście w drugiej odsłonie Kamil dał im to, czego oczekiwali od niego od początku tego weekendu: błysk. 131 m wystarczyło, by pozostawić wspomnianych Niemców za swoimi plecami. Jeśli dodamy do tego, że na szóstym miejscu zawody skończył Piotr Żyła, ósmy był Dawid Kubacki, a 12. Maciej Kot, to trzeba jasno napisać, że Polacy znowu nie zawiedli.
Ale ale – wróćmy do mistrza. To Stoch był dzisiaj numerem jeden, to go osaczyły po wszystkim dziesiątki dziennikarzy, to z nim tysiące kibiców w Zakopanem chciałoby mieć zdjęcie. Takiego zaszczytu dostąpią dziś nieliczni, za to niemal każdy z fanów będzie mógł sobie golnąć na Krupówkach coś mocniejszego za zdrowie mistrza.
Kamil wygrał dziś czwarty konkurs PŚ z rzędu, a 20. w karierze. Tym samym zrównał się liczbą zwycięstw z Andreasem Goldbergerem, w przeszłości złotym dzieckiem austriackich skoków. Umocnił się też w klasyfikacji generalnej, w której 2. Daniel Andre Tande traci do niego 130 punktów. Stoch drugi raz w karierze zdobywcą Kryształowej Kuli? Choć do tego jeszcze daleka droga, naprawdę nie mielibyśmy nic przeciwko takiemu scenariuszowi. Sam mistrz zapewne nie myśli obecnie o tym, by wygrać generalkę. Dziś i jutro skupi się na regeneracji po ciężkim weekendzie, a już za kilka dni rozpocznie się misja „Willingen”. To właśnie tam 28 i 29 stycznia zostaną rozegrane kolejne zawody PŚ. To właśnie tam Małysz oddał jeden z najefektowniejszych skoków w karierze. Play it again, Kamil…