Reklama

Wielkie świętowanie przełożone na niedzielę. Polacy dali się przelecieć

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

21 stycznia 2017, 18:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

Polska ekipa po raz pierwszy w historii ruszyła do rywalizacji w zawodach drużynowych jako lider klasyfikacji Pucharu Narodów. Nie wiemy wprawdzie, czy dziewczyny wolą żółć od brązu, ale my chcemy na dobre przyzwyczaić się do widoku naszego zespołu startującego w żółtych plastronach. Po dzisiejszym konkursie nic w tej materii się nie zmieni, mimo że tym razem ustąpiliśmy pierwszego miejsca na podium Niemcom.

Wielkie świętowanie przełożone na niedzielę. Polacy dali się przelecieć

W zakopiańskim konkursie wystąpiliśmy w takim samym składzie jak podczas mistrzostw świata w  Val di Fiemme w 2013 roku, gdzie zdobyliśmy brązowy medal. Nadzieje na zwycięstwo były więc niebezpodstawne. Mieliśmy ponadto trzech zawodników w pierwszej dziesiątce najlepszych zawodników Pucharu Świata, skakaliśmy u siebie, wygraliśmy już w tym sezonie drużynowy konkurs w Klingenthal, a także prowadziliśmy w klasyfikacji Pucharu Narodów Afryki.

Kiedy Viktor Polasek, przeciętniak z Czech, huknął na dzień dobry 130 metrów to zwiastowało cuda podczas dzisiejszej rywalizacji. Cudów na szczęście jednak nie było, za to emocje – a owszem. Krótko po nim na belce zameldował się Gregor Schlierenzauer, na którego czekaliśmy z wyjątkowym zainteresowaniem. Wielki mistrz, który po rocznej przerwie powraca podobno bez większej presji, zawiódł. Ledwie 124,5 metra nie wróżyło dobrze dla austriackiej drużyny. Eksperci spodziewają się, że zdąży z formą na mistrzostw świata w Lahti. Wygląda na to, że sporo jeszcze przed nim pracy, by rzeczywiście miało to miejsce. Tuż po nim na belce usiadł Piotr Żyła. Jego 133,5 metra było szybkim rozwiązaniem worka z bramkami kapitalnym rozpoczęciem konkursu przez naszych reprezentantów. Maciej Kot utrzymał ciśnienie i poleciał równie dobrze. 132,5 metra dawało nam pierwszą lokatę na półmetku pierwszej serii, chociaż mocno naciskali na nas Słoweńcy po rewelacyjnym skoku Petera Prevca, który uzyskał aż 137,5 metra.

O Dawida Kubackiego obawialiśmy się najbardziej. – Widać, że z konkursu na konkurs skacze coraz lepiej. Teraz jeszcze ma tak czasami, że zachowuje się w locie jak zestrzelony ptaszek, ale to facet, który może wszystkich zaskoczyć – powiedział nam kilka dni temu o nim Wojciech Fortuna. W pierwszym skoku leciał jak wyjątkowo przeżarty gołąb. 120 metrów przy niesprzyjającym wietrze spowodowały, że spadliśmy na trzecią pozycję. 

125 metrów Kamila Stocha było czymś tak niespodziewanym, jak gol strzelony przez Dariusza Zjawińskiego. Kibice na moment zamilkli, a Apoloniusz Tajner zrobił smutną minę. W sumie to nie wiemy czy zrobił, ale tak to sobie wyobrażamy. Traciliśmy 14,1 do Słowenii i 13,5 do Niemców. Druga seria zapowiadała się bardzo interesująco.

Reklama

Zaledwie 120,5 Jurija Tepesa w drugiej turze skoków dawało nadzieję, że Żyła nadrobi straty do Słoweńców. I zrobił to! Wiewiór odpalił rakietę i rzucił wyzwanie pozostałych skoczkom, lecąc na odległość 137,5 metrów. Przed nami byli wtedy już tylko Niemcy – o 5,9 punktów.

– To może być nasz najmocniejszy punkt podczas konkursu drużynowego. Żyła to kozak jakich mało. Dać mu jak największą skocznię i niech lata. Ależ on ma potencjał! Wcześniej dojeżdżał do progu jak panienka z tą swoją fajeczką. Teraz nad tym popracował i efekty przyszły rewelacyjne – opowiadał Weszło Fortuna.

Zapraszam do tańca, dziś pijemy Grantsa – zdawał się mówił Peter Prevc, kiedy skoczył później 134,5 metra. W odpowiedzi 133,5 metra Kota wstydu nie przyniosło. Ten rezultat sprawił, iż odrobiliśmy niewielką część straty do Niemców, ale po skoku na 135 metrów Andreasa Wellingera nie mogliśmy być optymistami. Kubacki nie zawiódł, ale i nie sprawił niespodzianki. 128 metrów dawało nam sporą szansę na to, by przed ostatnią serią zawodników skutecznie powalczyć o podium konkursu, natomiast zwycięstwo mocno się od nas oddaliło.

136 metrów Kamila Stocha i bardzo dobre noty przyjęliśmy z umiarkowanym optymizmem. Strata do Niemców wydawała się nie do odrobienia. Mimo to zacytujmy Fortunę:

– Najlepiej skaczący technicznie zawodnik świata. Proszę napisać, że Fortuna powiedział, że fortuna będzie mu sprzyjać!

Niestety, mieliśmy rację. 134,5 metrów Richarda Freitaga wystarczyło jego drużynie do zwycięstwa. Na trzecim miejscu rywalizację ukończyli Słoweńcy. Szkoda pierwszych słabszych skoków Stocha i Kubackiego, ale mimo to chyba nikt nie wątpi, że doczekaliśmy się najlepszej drużyny w historii naszych skoków narciarskich. Po dzisiejszym konkursie utrzymaliśmy prowadzenie w klasyfikacji Pucharu Narodów i rozbudziliśmy swoje apetyty na więcej. Coś nam podpowiada, że nie tylko my liczymy, że podczas mistrzostw świata Polacy wrócą z medalem z najcenniejszego kruszcu.

Reklama

Były to już 38. zawody Pucharu Świata, które odbyły się na Wielkiej Krokwi. Wyjątkowe, ponieważ skocznia jest po całkiem poważnym tuningu. Po stracie licencji FIS rozpoczęto modernizację obiektu. Zainstalowano tory najazdowe z ceramiczną powierzchnią, zbudowano instalację systemu mrożenia, nowe schody, oświetlenie, a także barierki wokół rozbiegu. Pod koniec tego roku będzie jeszcze ciekawiej. Przewiduje się zmianę profilu skoczni, który będzie dostosowany do nowego rozbiegu. Dzięki tej modernizacji regularne skoki ponad 140. metrowe staną się w końcu bardzo realne. Sugerujemy jednak, by w przyszłości w trakcie konkursu nie puszczać walca angielskiego. Trochę to nie grało.

PAWEŁ DRĄG

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Nawet jak jest dobrze, to coś musi nie wypalić. Żyła zdyskwalifikowany w drugiej serii w Engelbergu

Szymon Szczepanik
7
Nawet jak jest dobrze, to coś musi nie wypalić. Żyła zdyskwalifikowany w drugiej serii w Engelbergu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...