Reklama

Jak rozstać się z klubem bez klasy? Na wykład zaprasza Jan Urban

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2017, 13:40 • 3 min czytania 27 komentarzy

Jan Urban znalazł sobie nowy klub, ale wciąż nie jest w stanie przełknąć rozstania ze starym. Co więcej, zachowuje się jak odrzucony kochanek, który zaklina rzeczywistość i pielęgnuje w sobie urazę. Siedzi to w nim i nie może wyjść, czemu upust daje w swoich kolejnych wypowiedziach. Ostatnio wyżalił się na łamach wp.pl, gdzie padły takie oto słowa:

Jak rozstać się z klubem bez klasy? Na wykład zaprasza Jan Urban

Myślę, że prezesi Lecha za szybko doszli do porozumienia z nowym trenerem. Sądzę, że nastąpiło to po naszej porażce 1:4 z Koroną. Po tym meczu zaskoczyliśmy, wszystko zmieniło się na plus. (…) Chciałem, żeby cierpliwość działaczy Lecha była dłuższa. Maciej Skorża został zwolniony dopiero po 11 meczach. Ja tych spotkań dostałem mniej, zdobyłem od Skorży więcej punktów i miałem tendencję zwyżkową. Ale cóż.

Kiedyś już – po bardzo podobnych słowach – tłumaczyliśmy Urbanowi, że decyzja o jego zwolnieniu nie zapadła jedynie w odniesieniu do czterech pierwszych kolejek nowego sezonu, ale była pochodną beznadziejnej gry w naprawdę długim okresie. Zgadzamy się z panem Jankiem, że został skreślony po spotkaniu z Koroną, z tym że był to już 20. ligowy mecz Lecha w 2016 roku, a drużyna legitymowała się fatalnym bilansem sześciu zwycięstw, trzech remisów i aż jedenastu porażek. A to dało aż o 22 punkty mniej, niż w tym samym czasie ugrało Zagłębie Lubin, z którym przecież “Kolejorz” bezpośrednio rywalizował, i od którego miał ambicję być lepszym.

Najgorszy w wypowiedzi Urbana jest jednak brak zrozumienia dla różnicy, jaka jest pomiędzy nim i Maciejem Skorżą. Sympatyczny pan Janek otrzymał sześć spotkań po bardzo słabej wiośnie, w której przegrał wszystko, co było do przegrania (mistrzostwo, Puchar Polski, awans do europejskich pucharów), natomiast Skorża dostał jedenaście spotkań po rewelacyjnej wiośnie, w której wygrał ligę. Rozumiemy że Urbanowi wygodniej analizować wyniki tylko z jednego sezonu i wyliczać, że zdobył więcej punktów, ale tak to niestety nie działa. Na tej zasadzie mógłby porównać się właściwie do każdego, na przykład do Claudio Ranieriego, który wraz z Leicester okupuje właśnie dalekie 15. miejsce w Premier League. Tamtejsi działacze wykazali się cierpliwością nawet po 21 meczach tego sezonu i wciąż ufają swojemu trenerowi, a biednego Urbana skreślono już po czterech kolejkach. Co za pieprzona niesprawiedliwość!

Niestety, ale – patrząc całościowo – przy rozstaniu z Lechem Urbanowi zwyczajnie zabrakło klasy. Tak naprawdę ukłonem w jego stronę było samo przedłużenie kontraktu po naprawdę słabej wiośnie, bo przecież nikogo specjalnie by nie zdziwiło, gdyby już w czerwcu mu podziękowano. On jednak dostał coś w rodzaju ostatniej szansy. Kolejny raz mu zaufano, co szkoleniowiec błyskawicznie zaprzepaścił słabym przygotowaniem zespołu do sezonu oraz kilkoma kompromitującymi porażkami. A potem, zamiast uderzyć się w pierś i przyznać, że w 2016 roku zrobił z Lecha zespół gorzej punktujący niż Podbeskidzie (które z hukiem wyleciało z ligi), zaczął podliczać punkty swojemu poprzednikowi i wylewać gorzkie żale w mediach. Jakkolwiek spojrzeć, strasznie to wszystko słabe.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...