Jeśli stworzyć klasyfikację pechowców z Bundesligi, to Holger Badstuber mógłby być ewentualnie drugi, ponieważ wchodząc na najwyższy stopień podium doznałby kontuzji. Brutalne, ale prawdziwe – do tego gościa urazy lgną jak oszalałe i skutecznie blokują mu rozwój kariery. A skoro tak, trzeba przenieść się na teoretycznie łatwiejszy teren, poszukać oddechu, nowego startu i wreszcie minut na boisku, których tak mu brakuje. Stąd ogłoszona dziś przeprowadzka Niemca, piłkarz rundę wiosenną spędzi w Schalke na zasadzie wypożyczenia.
Gdzieś do sezonu 12/13 kariera piłkarza układała się poprawnie, regularnie występował w Bayernie, a także w kadrze narodowej, bo choćby na Euro 2012 zagrał we wszystkich spotkaniach Niemców od deski do deski. Potem jednak jakby coś pękło albo ktoś nałożył na niego klątwę. Zaczął łapać kontuzję za kontuzją: zerwanie więzadła (ten uraz się zresztą odnowił), rozerwanie ścięgna, zapalenie oraz zerwanie mięśnia w udzie, złamanie kostki. Jego szpitalna kartoteka musi być sporych rozmiarów, ale nie ma się co śmiać, bo dla piłkarza to dramat. Czas leciał, a Badstuber zamiast na boisko, chodził na kolejne rehabilitacje. Stąd ta koszmarna statystyka:
18 – During the last four years, #Badstuber featured in only 18 out of a possible 135 #Bundesliga games. Glückauf. #s04 pic.twitter.com/qGnYcSuq89
— OptaFranz (@OptaFranz) 10 stycznia 2017
Na początku października tego roku Badstuber zgłosił gotowość do gry, ale najwidoczniej nie był w stanie spełnić wymagań Bayernu i Ancelottiego, bowiem dostał tylko 28 minut w lidze, dziewięć w pucharze i 90 w Lidze Mistrzów, by zaprezentować swoje umiejętności. Zresztą, obrona z nim w składzie straciła z Rostowem aż trzy gole. Diagnoza – tym razem sportowa – mogła być jedna: na dziś Badstuber Bayernowi zbyt wiele dać nie może. Dlatego przeprowadza się do Gelsenkirchen.
– Holger zasługuje na grę. Po przewlekłych problemach ze zdrowiem chce w końcu wrócić do regularnych występów i dlatego poprosił nas o wypożyczenie. Chętnie się na to zgodziliśmy i mamy nadzieję, że rozegra tam sporo minut – stwierdził Karl-Heinz Rummenigge, prezydent Bayernu. – Jestem wdzięczny, że Bayern przystał na moją prośbę. Chcę zanotować jak największą liczbę potrzebnych mi występów i już nie mogę doczekać się swojego pobytu w Gelsenkirchen – dodał Badstuber.
Pytanie tylko, czy Holger wybrał aby na pewno najlepiej jak mógł – Schalke co prawda nie rozgrywa zbyt dobrego sezonu, ale rywale też nie pakują im worka bramek w każdym meczu. Die Königsblauen stracili 19 goli w 16 meczach, czyli znowu nie tak tragicznie, choćby tyle samo co odwieczny rywal z Dortmundu. Schalke gra trójką w defensywie, mianowicie tyły zabezpiecza trio Nastasić – Naldo – Hoewedes, a do składu zaczyna dobijać się młody i zdolny Thilo Kehrer. Badstuber będzie stał więc przed trudnym zadaniem, bo choć kontuzjowany jest Hoewedes, to do treningów ma wrócić już niebawem.
Historia Badstubera zaczyna niebezpiecznie przypominać przypadek Jana Kirchhoffa, który również jest środkowym obrońcą i który również trafił do Schalke z Bayernu na zasadzie wypożyczenia. Co tu dużo mówić, Gelsenkirchen to on nie podbił i kluczy do miasta nie odebrał – trochę się leczył, trochę pograł, ale bez żalu oddano go z powrotem. Dziś jest w Sunderlandzie, ale wyjazd na Wyspy go nie uzdrowił – chwilę pobiega po boisku, chwilę spędzi na rehabilitacji i tak do znudzenia.
Oczywiście, nie odbieramy szans Badstuberowi – zaraz może się przecież okazać, że Niemiec zostanie kluczową postacią w zespole i rozpocznie z kolegami marsz w górę tabeli, jednak wtedy chyba każdy będzie zdziwiony. A jeśli obrońca wpadnie w wir kolejnych kontuzji albo zwyczajnie usiądzie na ławce, to już niestety nie.