Reklama

Transfer do Chin? Coś podobnego! Tym razem przeprowadza się Obi Mikel

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2017, 14:06 • 2 min czytania 14 komentarzy

Naprawdę zaczynamy się obawiać, że Chińczycy rozkupią całą europejską piłkę i zostaniemy z Masłowskim i Zjawińskim grającymi w Lidze Mistrzów. Newsy o przeprowadzkach do Chin zaczynają być właściwie tak oczywiste jak te, że zima zaskoczyła kierowców i po poniedziałku przyjdzie wtorek. Tym razem kontynent postanowił zmienić John Obi Mikel i patrząc na tygodniówkę jaką będzie kasował, specjalnie zdziwieni nie jesteśmy.

Transfer do Chin? Coś podobnego! Tym razem przeprowadza się Obi Mikel

Nigeryjczyk co tydzień zarobi 140 tysięcy funtów i porównując go do Teveza może nie jest to kwota oszałamiająca, ale z pewnością imponująca. W Chelsea zarabiał „tylko” 75 kafli, więc – że tak ujmiemy to delikatnie – różnica w zarobkach będzie odczuwalna. Tianjin Teda, gdzie uda się Obi Mikel, mają gest, ale kto w tej lidze go nie ma?

Do wszystkich z Chelsea, dziękuje i do widzenia. Zawsze będziecie częścią mnie i życzę wam wszystkiego najlepszego. Nie mógłbym być szczęśliwszy, żegnając się z klubem zostawiając go tam gdzie jego miejsce, na szczycie ligi. Jestem zachwycony przejściem do Tianjin w momencie, kiedy chińska liga się rozwija i chcę pomóc urosnąć klubowi na i poza boiskiem – tłumaczył w klasycznych, kurtuazyjnych słowach swoją decyzję Mikel.

Nigeryjczyk może nie był najbardziej efektownym zawodnikiem w historii Chelsea, bo przez 10 lat swojej gry zdobył dla klubu jedną bramką w lidze, ale za to niezwykle efektywnym. Właściwie w każdym roku swojego pobytu w Chelsea zbierał minuty na boisku i poza wyjątkami grał regularnie, The Blues to bogaty klub, ale nie pozwoliliby sobie na trzymanie darmozjada przez dekadę. Obi Mikel kimś takim na pewno nie był, pomagał londyńczykom, był ważną postacią w zespole jeśli chodzi o grę w defensywie i miał powody, by świętować, zdobył bowiem aż 11 trofeów. Dobrze grał w odbiorze i miał łatwość w czytaniu gry. Co ciekawe, gdy Chelsea walczyła o niego z Manchesterem United, Obi Mikel widziany był jako dziesiątka, ale po przyjściu na Stamford Bridge okazało się, że gość nie ma takich umiejętności i lepszy będzie w tyłach. W tym sezonie Conte nie widział go jednak w swojej taktyce (Obi Mikel nie zagrał ani minuty) i skoro pojawiła się oferta z Chin, to żal było ją odrzucić.

Tianjin to jednak żaden potentat, w poprzednim sezonie zajęli ledwie 10. miejsce w lidze. Z kojarzonych nazwisk gra tam Fredy Montero i Malick Evouna (ten, którego chciała Legia), teraz idzie tam też Nemanja Gudelj. Poziom kolegów z drużyny nie powinien jednak stanowić problemu dla Obi Mikela. Wiadomo, po co się idzie do Chin.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...