Reklama

Prezes przyjechał na Twittera. I zasłużenie wykopał piłkarza

redakcja

Autor:redakcja

04 stycznia 2017, 15:28 • 2 min czytania 7 komentarzy

Mówcie co chcecie, ale z każdym miesiącem dziwi nas coraz mocniej, gdy jakiś piłkarz znów postanowi skompromitować się w internecie. Tylu zawodników musiało płacić grube dziesiątki tysięcy euro kary, tylu pożegnało się z pracodawcami, tyle transferów wyłożyło się przez ten czy inny wpis – naprawdę nie trzeba być geniuszem by pojąć, że rzeczy pisane PUBLICZNIE ktoś jednak czyta. W Anglii doszło do kolejnej kompromitacji z udziałem nieogarniętego twitterowicza.

Prezes przyjechał na Twittera. I zasłużenie wykopał piłkarza

Byście lepiej zrozumieli całą sytuację, warto przedstawić jej szerszy kontekst. Przenieśmy się do grudnia 2015. Harry Arter, któremu kariera piłkarska układała się całkiem klawo, miał wkrótce zostać ojcem. I został, lecz był nim bardzo krótko. Tuż po narodzinach dziecko zmarło. Ogromna tragedia, ogromny test charakteru, ogromna trauma. Postawa piłkarza zasługuje jednak na wielki respekt, bo ten nie dość, że o swoich emocjach kilkukrotnie mówił publicznie, to jeszcze w zasadzie z marszu wrócił do gry w piłkę, stając się jeszcze silniejszym gościem. Tragedia nie przeszkodziła mu to w notowaniu takich meczów, jak choćby wczoraj, gdy jego Bornemouth rozjeżdżało Arsenal 3:0 (do czasu).

I wtedy do akcji wkracza on. Alfie Barker, jeszcze wczoraj piłkarz Codicote (dziewiąty poziom rozgrywkowy). Autor najgłupszego wpisu na Twitterze roku, a może i dekady. Spójrzcie sami…

3BD5985C00000578-4086704-image-a-49_1483518553695

Zachowanie poniżej wszelkiej krytyki, ohydne, paskudne, wymagające wyłącznie potępienia. Reakcja klubu mogła być tylko jedna – wyjazd. Nie było to zapewne pożegnanie z gatunku tych łatwych, mowa bowiem o gościu, który na boisku radzi sobie nieco lepiej niż w internecie i dla Codicote strzelił w tym sezonie dwadzieścia bramek. Mowa o ogórkowej lidze, więc warto docenić zachowanie klubu tym bardziej – mogli zamieść przecież wszystko pod dywan i pewnie nikt by się nie przyczepił. A jednak woleli zadbać o swoje dobre imię.

Reklama

Dla niesfornego Barkera mamy kolejną złą wiadomość – swoje pięć minut sławy już prawdopodobnie osiągnął.

nintchdbpict000285290034-e1481306233137

Na zdjęciu Harry Arter (na prawej ręce tatuaż ku czci dziecka)

Najnowsze

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
1
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Komentarze

7 komentarzy

Loading...