To sytuacja w futbolu niezbyt często spotykana. W Lechu to Nenad Bjelica jest najwyżej na liście płac. Chorwacki szkoleniowiec kasuje 30 tysięcy euro miesięcznie – czytamy w poniedziałkowym Fakcie. W dzisiejszej prasie generalnie plaża.
FAKT
Kamil Kosowski ocenia, że Legia zdominuje zimowe transfery.
– Wezmą wszystko, co dobre. Najwięcej wydadzą i najwięcej zarobią, a konkurencję znów zostawią daleko w tyle – podkreśla był reprezentant Polski, a obecnie ekspert Canal+ Kamil Kosowski. Legii próbuje dotrzymać kroku Lechia, której działacze kuszą m.in. Patryka Lipskiego z Ruchu. W Chorzowie muszą bronić się przed wyprzedażą najlepszych piłkarzy, bo większość z nich chce uciec z tonącego okrętu. Wzmocnienia musi szykować za to nowy trener Górnika Łęczna Franciszek Smuda.
Ciekawa wiadomość z rynku transferowego: Zagłębie Lubin odrzuciło ofertę z Borussii Moenchengladbach na kwotę 1,5 miliona euro za Jarosława Jacha.
Z kolei w Lechu najwięcej zarabia trener.
To sytuacja w futbolu niezbyt często spotykana. W Lechu to Nenad Bjelica jest najwyżej na liście płac. Chorwacki szkoleniowiec kasuje 30 tysięcy euro miesięcznie. Nie oznacza to, że Bjelica jest najlepiej zarabiającym trenerem w historii poznańskiego klubu. – Podobne pieniądze dostawał, na przykład, Jose Maria Bakero, a i Maciek Skorża po mistrzostwie Polski w 2015 roku zarabiał świetnie, jak na polskie warunki – przyznaje wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski.
Śląsk nic nie wyda na wzmocnienia.
Jan Urban zostanie za kilka dni przedstawiony jako nowy trener Śląska. W klubie liczą, że swoim nazwiskiem pomoże we wzmocnieniu drużyny, bo wrocławianie w zimowym oknie będą ściągali wyłącznie piłkarzy, za których nie trzeba płacić. (…) Polskich graczy do wzięcia jest na rynku niewielu, szczególnie na pozycjach, gdzie Śląsk ma największe potrzeby, czyli w środku drugiej linii.
Wrocławianom odmówił już Daniel Łukasik. Wśród kandydatów wymienia się zaś Tomasza Hołotę i Roberta Picha, byłych graczy Śląska.
GAZETA WYBORCZA
Przypadek mistrzem świata. Ciekawy tekst Rafała Steca.
A rok 2016 z morderczą konsekwencją udowadniał, że na szczytach zapanowała równość. Zwłaszcza w grach zespołowych. I w rozgrywkach klubowych, czyli tam, gdzie w przeciwieństwie do drużyn narodowym można budować superdrużyny, wznosząc je talentem z całego świata. Finał piłkarskiej Ligi Mistrzów został rozstrzygnięty w rzutach karnych – i tylko dlatego, że z 11 metrów spudłował Juanfran, sławimy jako bohatera roku trenera Zinedine’a Zidane’a, a nie Diego Simeone. Finał siatkarskiej Ligi Mistrzów został rozstrzygnięty w tie-breaku, co więcej, Zenit Kazań przepchnął Trentino dzięki najmniejszej możliwej przewadze punktowej, wygrał mianowicie 15-31. Finał koszykarskiej Euroligi został rozstrzygnięty po dogrywce, która zdarza się w tym sporcie, jak tłumaczą mi wytrawci znawcy, raz na kilkanaście meczów. (…) Najbardziej bezczelni w sięganiu po nieswoje byli jednak piłkarze reprezentacji Portugalii – przypadek specjalnie mnie fascynujący, spoglądam na nich w entym już tekście podsumowującym rok – których ogarnęła gorączka złota podczas Euro 2016. Oni właściwie niczego nie wygrali, żeby wygrać wszystko, oni byli Trumpem na sterydach, tyle że manewrowali antytrumpowo, ponieważ sukces w fundamentalnym stopniu zawdzięczają imigrantom, Cristiano Ronaldo otaczali głównie gracze pochodzenia afrykańskiego.
SUPER EXPRESS
Superak przypomina najbardziej tragiczne momenty 2016 roku. Z elementów piłkarskich – kontuzja Arkadiusza Milika.
Dla odmiany: mamy też fotki piłkarzy z sylwestrowej nocy. Ot, taki tabloidowy temat.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
Ta zima ponownie będzie gorąca.
Zimowe okienko transferowe rozpoczęło się dokładnie tak samo, jak przed rokiem. Znów pierwszy spektakularny ruch wykonała Legia. I znów, jak 12 miesięcy wcześniej, ściągnęła z FK Krasnodar Artura Jędrzejczyka. Największa różnica to sposób, w jaki transfer został zrealizowany. Rok temu Jędrzejczyk wracał na chwilę, na zasadach wypożyczenia, by doszlifować formę przed zbliżającym się EURO 2016, bo w rosyjskim klubie brakowało dla niego miejsca. Teraz wraca na dobre, podpisał czteroletni kontrakt, finalizując w ten sposób już swój czwarty powrót na Łazienkowską. W drużynie Jacka Magiery zastąpi Bartosza Bereszyńskiego, który na dniach powinien podpisać kontrakt z Sampdorią. Włoski klub szuka następcy dla Pedro Pereiry, który odchodzi do Benfiki Lizbona. I tak się to kręci. Warszawski klub zarobi na transferze 24-letniego obrońcy około 2 miliony euro i w ciągu najbliższych dni Bereszyński zostanie kolegą klubowym Karola Linetty’ego. Legia załatała dziurę, nim jeszcze powstała. Jędrzejczyk jest mniej perspektywiczny, ale na dziś – zapewne nie gorszy od Bereszyńskiego, a znacznie bardziej doświadczony.
Alfabet Marcina Dorny.
I jak ikony. Pracować w jednym sztabie z takimi postaciami jak Józef Młynarczyk, Andrzej Juskowiak i Ryszard Robakiewicz, z którym działam najdłużej, to wielki honor. Są byłymi reprezentantami Polski z dużym autorytetem i umiejętnościami. Czasami dwa-trzy zdania Młynarczyka sprawiają, że na wiele spraw spogląda się inaczej. Z pasją prowadzi zajęcia z bramkarzami, demonstruje ćwiczenia. Podobnie zresztą jak ambasador naszej drużyny Andrzej Juskowiak, który szczególną uwagę poświęca napastnikom. Jego informacje przekazywany kiedyś Milikowi, a potem Stępińskiemu, Kownackiemu, Piątkowi czy Buksie na pewno dokładają cegiełkę do ich rozwoju.
U jak uznanie. Zatrudniał mnie Michał Listkiewicz, a selekcjonerem był wtedy Leo Beenhakker, jednak dynamika rozwoju szkolenia jest bardzo odczuwalna w ostatnich latach za kadencji prezesa Zbigniewa Bońka, wielkiej polskiej piłkarskiej legendy i wybitnego zawodnika w skali światowej, który przykłada wielką wagę do spraw szczególnie mi bliskich – szkolenia dzieci i młodzieży. Lubi o nich dyskutować.
Trener zarabia najwięcej. Powracamy do tekstu o Nenadzie Bjelicy.
Dla porównania, kiedy holding Amica przejął Kolejorza w 2006 roku, Franciszek Smuda mógł liczyć na 60 tysięcy złotych, co przekłada się na około 15 tysięcy euro. Dla szefów ekipy ze stolicy Wielkopolski ważne jest to, jakie sukcesy, kompetencje i doświadczenie posiada szkoleniowiec. Dlatego na przykład Mariusz Rumak, który przecież jest trenerskim wychowankiem Kolejorza, mógł liczyć początkowo na połowę tego, ile inkasował były selekcjoner. – Jasne, że ktoś, kto pracuje od ponad dwudziestu lat w zawodzie, prowadził zespół w Lidze Mistrzów, czy tak jak Skorża zdobywał tytuły mistrzowskie i pod tym względem nie ma sobie równych w Polsce, zasługuje na więcej od tego, kto dopiero wchodzi do zawodu. I to u nas dotyczy każdego, nie tylko trenera, ale też skauta, dyrektorów działów i tak dalej – tłumaczy wiceprezes Lecha. – Trzeba pamiętać, że Bjelica prowadził Austrię Wiedeń, czyli największy klub austriacki, który wprowadził do wymarzonej Champions League. Potem był też w Serie B, gdzie wywalczył historyczny wynik. To oczywiste, że musi godnie zarabiać – dodaje.
Analitycy podbijają ekstraklasę.
Jeszcze kilka lat temu sztaby szkoleniowe polskich klubów były ograniczone do absolutnego minimum. Pierwsi trenerzy musieli być omnibusami i – oprócz typowych zadań szkoleniowych – zajmowali się też transferami, przygotowaniem fizycznym zawodników, analizowaniem rywali i sferą mentalną swoich drużyn. Coraz bardziej widać w ekstraklasowych sztabach szkoleniowych specjalizację. Pojawia się w nich coraz więcej osób. Normą są już nie tylko masażyści i fizjoterapeuci, ale też trenerzy przygotowania fizycznego. W ostatnich latach nabierają również znaczenia analitycy. Jeszcze niedawno takiego zawodu w polskim futbolu właściwie nie było. Dziś w klubach ekstraklasowych jest już zatrudnionych osiem takich osób. Nawet kluby, w których sztabach oficjalnie nie widnieje taka funkcja, zatrudniają kilku asystentów trenerów, którzy przejmują część zadań analityków. Wszystko po to, by każdy mecz i każdego rywala jeszcze lepiej rozebrać na czynniki pierwsze.
Wierzę w rozsądek Magiery – stwierdza z kolei Antoni Piechniczek.
W Legii nie ma już Nemanji Nikolicia. Klub mając budżet w wysokości 250 mln złotych chyba powinien w styczniu porządnie się wzmocnić w ofensywie.
– Brak Węgra to duże osłabienie, ale nie jestem przekonany, aby wydawać fortunę na następcę, czy następców Nikolicia. Poza tym to nie są moje pieniądze, nie ja prowadzę tam polityki personalnej, wierzę w rozsądek Jacka Magiery i aktualnych szefów klubu.
Legia finansowo zdecydowanie góruje nad innymi polskimi klubami. Uda jej się obronić tytuł?
– Jaki ma budżet Bruk-Bet Termalika? O wiele, wiele niższy, a stołeczny klub przegrał w Niecieczy z kretesem. Legia jest silna, ale im dłużej będzie grała w europejskich pucharach, tym trudniej będzie jej w lidze. Warszawiacy nie mają jeszcze na tyle mocnej kadry, aby dobrze grać przez kilka tygodni co trzy dni. Gra mistrza Polski w Lidze Europy to szansa dla Jagiellonii, Lechii i Lecha.