Reklama

Oto następca Nikolicia w Legii. W Warszawie ma wylądować 4 stycznia.

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2016, 14:38 • 3 min czytania

4 stycznia powinien wylądować na Okęciu i ma być jednym z dwóch napastników, których zimą ściągnie Legia Warszawa. Nie twierdzimy, że tym najlepszym, ale z pewnością jak na nasze warunki bardzo dobrym. Daniel Chima Chukwu jest bliski przejścia do zespołu mistrza Polski.

Oto następca Nikolicia w Legii. W Warszawie ma wylądować 4 stycznia.

Jakieś trzy i pół roku temu wywoływał u kibiców Legii palpitacje serca. W pierwszym meczu 3. rundy eliminacji do Ligi Mistrzów sezonu 2013/14 niesamowicie napędzał ataki Molde i wręcz masakrował warszawską defensywę. W 29. minucie gry przedryblował kilku legionistów, po czym dosłownie ośmieszył Tomasza Jodłowca i dał swojej drużynie prowadzenie. Później, już po wyeliminowaniu Molde, kibice Legii zaczęli na tego piłkarza chorować. Jego nazwisko najczęściej wymieniano wśród potencjalnych wzmocnień, a do roboty wziął się także klub, który już w zimowym okienku transferowym podjął negocjacje z Norwegami. Jak później przyznał dyrektor sportowy, Michał Żewłakow, kwota odstępnego okazała się zbyt wysoka. Dziś jednak pewne rzeczy uległy zmianie, bo budżet Legii pozwala na większe szaleństwo niż kiedykolwiek wcześniej.

Reklama

25-letni Nigeryjczyk w ostatnim czasie kopał w Szanghaju w barwach Shenxin, do którego trafił na początku 2015 roku. Czyli wyruszył na podbój Chin w podobnym czasie, co Miroslav Radović. Co prawda Chukwu kosztował mniej, bo 1,2 miliona euro, ale trafił za to do najwyższej klasy rozgrywkowej i nie miał kłopotów ze zdrowiem, przez co cały czas regularnie grał. W pierwszym sezonie w 27 meczach strzelił dziesięć goli, a kolejnych osiem wypracował, ale drużynie Shenxin i tak nie udało się uniknąć degradacji. W tym roku, już na poziomie chińskiej drugiej ligi, zagrał 22 razy, strzelił jedenaście goli i dołożył cztery asysty. Innymi słowy, indywidualnie wypadł całkiem dobrze, ale wraz z zespołem zasmakował spadku, po czym kolejne rozgrywki zakończył dopiero na dziesiątym miejscu w League 1.

Chukwu przechodzi do Legii z własną kartą zawodniczą na ręku, po wypełnieniu dwuletniego kontraktu w Szanghaju, gdzie z pewnością nie skupiał się wyłącznie na zarabianiu pieniędzy. Warto podkreślić, że kierunek chiński obrał w najlepszym momencie swojej kariery – po sezonie, w którym w 33 ligowych i pucharowych meczach zdobył 15 goli i tuż po swoim pierwszym (i na razie ostatnim) występie w reprezentacji Nigerii. Chukwu wciąż jest względnie młody, bo w kwietniu skończy dopiero 26 lat, a do Europy trafił jeszcze jako nastolatek. Przez kilka lat grał w zimnej Norwegii, gdzie – podobnie jak w Chinach – obowiązuje system wiosna-lato, także z pewnością nie powinien narzekać u nas ani na niskie temperatury, ani na krótką przerwę letnią i dłuższą zimową.

Chukwu to typowy środkowy napastnik, chociaż może także występować na obu skrzydłach. Ma 180 centymetrów wzrostu, jest bardzo silny, skoczny, dynamiczny i nie sprawia mu wielkiej różnicy, czy kopie piłkę prawą czy lewą nogą. Świetnie czuje się w tłoku i w grze tyłem do bramki. Poniżej możecie zobaczyć próbkę jego umiejętności:

fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama