Kolejna gala Weszło już za nami, a z nią wszystkie kontrowersje. Największą wywołała klasyfikacja najlepszego napastnika, którą w głosowaniu piłkarzy wygrał Marcin Robak. Emocji było mnóstwo, bo raz – zwycięzca wygrał zaledwie jednym punktem. Dwa, mieliśmy zaciekły pojedynek piłkarzy wielkich rywali, czyli Lecha i Legii. I trzy, w pierwszej piątce zabrakło najlepszego strzelca rundy, Nemanji Nikolicia. Czy zatem wybór piłkarzy można uznać za kompletnie oderwany od rzeczywistości? Nie do końca, co spróbujemy wykazać za pomocą kilku faktów.
Ale najpierw przypomnijmy najbardziej kontrowersyjny werdykt naszych ligowców:
1. Legia wcale nie była dyskryminowana
To zarzut dość absurdalny, zwłaszcza w kontekście wyników – Robak był tylko o punkt przed Prijoviciem. Lechita zdobył w głosowaniu 7 pierwszych miejsc, 9 drugich i 6 trzecich, natomiast legionista 11 pierwszych, 3 drugie i 3 trzecie. Tak naprawdę zdecydował tu system punktowania, bo za kolejne miejsca na podium przyznawaliśmy odpowiednio pięć, trzy i jeden punkt. Gdybyśmy zdecydowali się np. dać dziesięć punktów za wygraną, a za kolejne miejsca pięć i trzy, klasyfikację wygrałby Prijović. Spokojnie można więc uznać, że obu zawodników ligowcy cenią w porównywalny sposób, a przynależność klubowa nie gra tu większej roli. Poza tym pamiętajmy też, że na przykład wśród obrońców wygrał Michał Pazdan, a drugi był Bartosz Bereszyński – w ich przypadku gra w Legii już ligowcom nie przeszkadzała?
2. Piłkarze mimo wszystko cenią Nikolicia
A świadczą o tym wyniki poprzedniej gali Weszło sprzed pół roku. Wtedy Nikolić zgarnął trzy tytuły, przy czym w głosowaniu na napastnika dostał 133 na 150 możliwych punktów. Innymi słowy na Serba z węgierskim paszportem głosy oddali niemal wszyscy ankietowani. W ostatnim głosowaniu Nikolić był na szóstym miejscu, czyli pierwszym, które nie zmieściło się w finałowej piątce. To oczywiście niska pozycja, ale nie było też przecież tak, że legionista został zupełnie pominięty przez kolegów z boiska.
3. Nikolić obniżył loty
To też fakt, bo przez długie tygodnie Niko był kompletnie zajechany i mocno rozczarowywał, czego kibice Legii dziś starają się nie pamiętać. Śląsk, Piast, Zagłębie czy Wisła Kraków to tylko niektórzy rywale, z którymi w pierwszej rundzie zagrał na bardzo niskim poziomie. W samej Legii Nikolić przegrał w pewnym momencie rywalizację z Prijoviciem, który zagrał zdecydowanie więcej minut w najważniejszych meczach Ligi Mistrzów i to też mogło odbić się na świadomości głosujących piłkarzy (zwłaszcza, że miało to miejsce zupełnie niedawno). Innymi słowy, od głosowania na Nikolicia piłkarzy mogła odwieść myśl, że ostatnimi czasy nie był on najlepszy nawet wśród legionistów. Decydować też mogła dynamika postępu, bo Nikolić poszedł mocno w dół, podczas gdy Prijović mocno w górę.
4. Swoje zrobiła galowa “kuchnia”
Gala Weszło wystartowała w poniedziałek o 20:00, tuż po ostatnim ligowym meczu. Nie trzeba być specjalnie domyślnym, by wiedzieć, że jej wyniki nie uwzględniły ostatniej kolejki. Trzeba było przecież wysłać ankiety do klubów, następnie je zebrać, zliczyć głosy, przygotować nagrody oraz wręczyć je zwycięzcom. A tak się akurat złożyło, że dopiero w ostatnim meczu Nikolić wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Dziś – po zsumowaniu – ostatnie mecze z Piastem i Górnikiem stanowią świetną laurkę dla Nikolicia, bo strzelił w nich pięć goli i zaliczył asystę. Warto jednak pamiętać, że podczas głosowania piłkarze mieli w głowie co najwyżej “tylko” mecz z Piastem, w którym legionista trafił dwa razy, w tym raz z dosyć wyraźnego spalonego.
5. Nagrody były przyznawane za ligową jesień
Być może Serb sam sobie zbyt wysoko zawiesił poprzeczkę zeszłym sezonem, przez co jego słabsze jesienne występy były dla postronnych obserwatorów znaczniej bardziej dobitne. Pamiętajmy, że piłkarze nie oceniali ani tego, że latem z fantastycznym wynikiem wygrał koronę króla strzelców, ani też tego – przynajmniej w teorii – że swoimi bramkami niemal w pojedynkę wprowadził Legię do Ligi Mistrzów. Liczyła się tylko jesienna liga, i to – jak wykazaliśmy powyżej – bez uwzględnienia ostatniej kolejki. Nikolić w momencie głosowania miał więc bilans 18 meczów i 9 goli, czyli liczbowo był słabszy od Robaka (19-10) i porównywalny do Cernycha (16-8). Być może też ligowcy uznali, że w innych klubach trudniej o gole, niż w Legii, która jesienią była zdecydowanie najskuteczniejsza, i która ma w pomocy takich piłkarzy, jak Radović, Moulin, Guilherme i Odjidja-Ofoe. Albo po prostu nie chcieli głosować na dwóch legionistów, a spośród warszawskiej dwójki wyżej ocenili Prijovicia.
***
Tego typu plebiscyty zawsze mają to do siebie, że budzą kontrowersje. Tu nie ma wyborów popartych wielogodzinnymi analizami, bardziej decydują pierwsze wrażenia zawodników. Pozwólmy więc piłkarzom mieć swoje zdanie na temat kilku ostatnich miesięcy na naszych boiskach, jakkolwiek dziwne mogłoby się ono na pierwszy rzut oka wydawać.
Fot. FotoPyK