Reklama

Nadchodzi turniej absurdu. Jeszcze się nie zaczął, a już jest groteskowo!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 grudnia 2016, 12:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

Kiedy myślimy o Pucharze Narodów Afryki, to do głowy przychodzi nam tylko jedno słowo: folklor. Pełen folklor zarówno na płaszczyźnie organizacji turnieju, jak i w trakcie samych rozgrywek. Dobrze pamiętamy te wszystkie konferencje prasowe na ceracie, losowanie drużyny, która wyjdzie z grupy za pomocą kulek czy choćby same mecze – odbywające się przy ogłuszającym akompaniamencie dudnienia w rurę, a na boisku niewiele odbiegające od słynnej dewizy „na chaos”. I choć najbliższe PNA jeszcze się nie rozpoczęło, to mieszkańcy Czarnego Lądu zdążyli nas już wprowadzić w absurdalny klimat turnieju.

Tym razem organizatorem będzie Gabon, czyli na tę chwilę reprezentacja znajdująca się w drugiej setce rankingu FIFA. No ale wiadomo jak to jest z drużynami z Czarnego Lądu – mało która ma warunki do tego, by przyjąć w swoim kraju gości, więc od czasu do czasu trafią się wypady nawet i do tak mało piłkarskiego państwa (mistrzostwa były tam też w 2012 roku, Gabon zorganizował je do spółki z Gwineą Równikową). Bo jeśli spojrzeć na historię, to sympatycznym Gabończykom w uganianiu się za piłką idzie wyjątkowo miernie – na mundialu nie byli jeszcze nigdy, a największym sukcesem osiągniętym na własnym kontynencie był awans do ćwierćfinału. Szału nie ma.

Nadchodzi turniej absurdu. Jeszcze się nie zaczął, a już jest groteskowo!

Można by więc pomyśleć, że dla takiego kraju organizacja Pucharu Narodów Afryki to spora szansa. Szansa na to, by napędzić krajowy futbol. Ciężko jednak nie ulec wrażeniu, że całe te przygotowania gospodarza do turnieju idą nieco innym torem, niż można by przewidywać. Oto bowiem pracujący z drużyną narodową od 2014 roku Jorge Costa, na nieco ponad dwa miesiące przed inauguracją, dowiedział się, że może pakować walizki, bo drużynę poprowadzi kto inny. I rzeczywiście – prezydent Ali Bongo posłał Costę w diabli, a jednocześnie wymógł na federacji zatrudnienie niejakiego Jose Garrido. Sęk jednak w tym, że 56-latek za długo się jednak nie napracował – po swoim debiutanckim meczu z Mali (tylko 0:0…) stracił fuchę, a stery przejął doświadczony Jose Camacho, otrzymując niecałe dwa miesiące na przygotowanie reprezentacji do PNA.

CyVfwenXgAQdxDt

To rzecz jasna nie koniec przebojów związanych z tym wyjątkowo wesołym turniejem. Oto bowiem drużynę narodową Kamerunu postanowili zbojkotować… kameruńscy piłkarze. Miesiąc do inauguracji, a siedmiu z nich oświadcza, że nawet jeśli powołanie otrzyma, to wrzuci je do niszczarki i skupi się na grze w klubie. Cuda na kiju.

O kogo chodzi? Joel Matip, Andre Onana, Guy Roland Ndy Assembe, Allan Nyom, Maxime Poundje, Andre-Frank Anguissa oraz Ibrahim Amadou, czyli po części nie żadne zapchajdziury, a zawodnicy, którzy mogliby mieć realny wpływ na wynik. Pokrętne były tłumaczenia samych zainteresowanych, ale generalnie wszystko sprowadzało się do tego, że wyżej wymienieni nie najlepiej wspominają doświadczenia reprezentacyjne i woleliby poświęcić swoją uwagę na treningach w klubie.

Reklama

Do tego dochodzą jeszcze ostatnie decyzje życiowe Wilfrieda Zahy i Benika Afobe, którzy tuż przed turniejem stwierdzili, że zmieniają reprezentację docelową i zamiast walczyć o angaż w kadrze Anglików, to chętnie zagrają dla, odpowiednio, Wybrzeża Kości Słoniowej i DR Konga. Ten drugi zresztą mógł wśród nowych kolegów zadebiutować już wcześniej, ale niestety – wiedza o geografii przerosła ludzi z FA. Ci, zamiast właściwe dokumenty przesłać do Demokratycznej Republiki Konga, przesłali je do Konga. – Po prostu, FA wysłało moje dokumenty do złego Konga – skwitował niewzruszony Afobe. No tak, dzień jak co dzień. My też gdy chcemy pozdrowić z wakacji babcię mieszkającą w Nowym Sączu, to pocztówkę ślemy do Nowego Jorku. Wielkie nam mecyje.

Naprawdę, ze sporym utęsknieniem czekamy na zbliżającą się edycję PNA. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie olśni nas nowoczesnymi rozwiązaniami taktycznymi, czy wyrafinowanym sposobem gry, ale wiemy za to, że szykuje się kolejna porcja solidnej beki.

Najnowsze

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
0
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Komentarze

0 komentarzy

Loading...