Podoba wam się laska. Ładna, zgrabna, sympatyczna. Przy okazji zbliżają się matury, więc lepsza od studniówki okazja, żeby gdzieś ją wyciągnąć już się pewnie nie trafi. Z tym, że podchodzicie do niej jak pies do jeża i koniec końców zaprasza ją dupek, który ledwo potrafi przesylabizować swoje nazwisko. Tak właśnie wyglądała jesień w wykonaniu Ruchu, który niby chciał dominować nad rywalami, niby chciał strzelać bramki, ale póki na tablicy było 0:0, zdecydowanie z akcentem na to „niby”. Na niby nie były jednak podwójne kontrakty zawierane za plecami Komisji Licencyjnej, więc nie dość, że trzeba odrabiać straty poniesione na boisku, to dochodzą do nich te, które klubowi wyrządzili działacze poza nim.
MOCNY PUNKT
Jak uczy historia, klubom miliona strażaków w lidze utrzymywać się nie udawało. Bełchatów i eksperyment pod tytułem: na Litwie tytuł zdobywałeś, w Bełchatowie misję utrzymania dostałeś (wciąż lepsza rymowanka niż ta o Weszło z meczu Ruch – Wisła) z Markiem Zubem w roli głównej wypalił tak:
W Zabrzu natomiast ostatnim miło wspominanym żurkiem po zwolnieniu Roberta Warzychy i Leszka Ojrzyńskiego jest ten zjedzony na Wielkanoc:
Nie wiemy natomiast, jak źle musiałoby być z Ruchem, by pracę stracił Waldemar Fornalik. A to trener, który nie raz i nie dwa wydobywał chorzowian z dołka. Ten obecny, pogłębiony o -8 od Komisji Licencyjnej wydaje się być wielkości Rowu Mariańskiego, ale doprawdy trudno nam sobie wyobrazić cudotwórcę, który mógłby z tego akurat zespołu wykrzesać więcej, niż mający w Chorzowie status półboga Waldek King.
PIĄTA KOLUMNA
Zdecydowanie schematy defensywne Ruchu.
Schemat numer jeden: bramkarz lotny
Schemat numer dwa: gramy bez bramkarza
Schemat numer trzy: sztuka obdarowywania
NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE
Gol co 124 minuty, udział przy bramce co 109 minut, a do tego nazwisko idealne, by wyrazić sprzeciw wobec spadku czternastokrotnego mistrza Polski do 1. ligi.
Po prostu: Jarosław Niezgoda. Od momentu wypożyczenia z Legii do Ruchu, snajper z Poniatowej strzelał w siedmiu meczach ekstraklasy, nie udało mu się to ledwie w czterech. Sprawił, że na pytanie: kogo Legia powinna sprowadzić w miejsce Nikolicia?, sporo osób odpowiada: a czemu nie Niezgodę? Typowy napastnik-cień. Może go nie być widać przez 89 minut, ale w tej jednej znajdzie się dokładnie tam, gdzie wyląduje piłka. Gdzie przeciwnik źle obliczy jej lot. Gdzie za krótko wybije. Gdzie zbyt lekko poda. I trafi bez pudła.
Mecz z Wisłą Kraków? Uryga mógł wybić piłkę wszędzie, pod nogi każdego zawodnika znajdującego się w szesnastce, ale dziwnym trafem zrobił to tak, że Niezgoda mógł przygrzmocić z woleja.
Kolejka wcześniej, spotkanie z Wisłą Płock? Rogalski gra do Kiełpina, nie zauważając, że za linię obrońców nie wrócił jeszcze snajper Ruchu.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE
Jesienią wstawianie do składu Kamila Mazka przypominało trochę żywienie się wyłącznie grochem. Konkretów w tym wszystkim mało, głodu bramek nie nasycisz, ale za to wiatru dużo. Z jednej strony mówimy o skrzydłowym, którego swego czasu bardzo chwalił Bogusław Leśnodorski, nie wykluczając jego sprowadzenia do Legii…
@F_Zdankiewicz @suszek1 @jedrekjanek @przemekbator prędzej do Chorzowa po Mazka…lepszy już teraz i większy potencjał rozwoju!💪😃
— B(L)1916 (@BL_1916) 21 października 2015
…ale który od jakiegoś czasu nie potrafi nabić kolejnej cyfry na ekstraklasowym liczniku. Bez asysty w tym sezonie, na gola oczekujący już od 1558 minut, konkretnie od 2 marca tego roku i meczu w Zabrzu z Górnikiem. Mający na swoim koncie zaledwie trzy stworzone partnerom okazje. Mniej niż Rafał Grodzicki. Kurtyna.
OPINIA EKSPERTA
O sytuacji Ruchu opowie jak zawsze kontrowersyjny i ostry niczym brzytwa, którą panna Moneypenny goliła Jamesa Bonda w filmiwe Skyfall Andrzej Strejałł:
Wiara w umiejętności i wyniki tworzą atmosferę, a taktyczne niuanse – skracanie i wydłużanie pola gry, odpowiednie wykorzystanie podań diagonalnych, skuteczność w atakowaniu, to wszystko będzie stanowiło fundament pracy, jaką w Chorzowie ma do wykonania Waldemar Fornalik. Mimo porażek, Ruch pokazał potencjał, który pozwala uwierzyć, że są w stanie zrobić postępy. Pytanie tylko, czy reforma pozwoli im odzyskać na tyle straconego dystansu, by odebrać innym efekt systematycznej pracy, a jednocześnie zniwelować stratę Ruchu. Spowodowaną, bądź co bądź, przez komedię dell arte w zarządzaniu klubem. Technika i intensywność mogą w ich przypadku zrobić znaczącą różnicę, o czym my w studio i państwo przed telewizorami, będziemy mieli okazję się przekonać.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
W razie porażki Ruchu, chorzowianie mają tę przewagę nad innymi miastami, że mogą sobie poprawić humor wizytą w zardzewiałym relikcie przeszłości, w którym czas zatrzymał się jeszcze w czasach, gdy prezydentem był Lech Wałęsa Śląskim Wesołym Miasteczku.
(tak, tu jest napisane Śląskie Wesołe Miasteczko, nie, nie wiemy, dlaczego nie można było użyć Ariala albo Comic Sans)
RUNDA OKIEM WESZŁO
ANKIETA WESZŁO
WERDYKT
Ruch trochę jak Syzyf – gdy już wydaje się, że jest okej, wielki kamień zwala mu się na głowę. Jak tylko podniósł się z dna po wygranej z Wisłą, szybko na nie wrócił po decyzji Komisji Licencyjnej o odebraniu ośmiu punktów i odwieszeniu zakazu transferowego. I tak naprawdę w dużej mierze od niego zależy, jak ciężki będzie ostatecznie głaz, który Niebiescy będą musieli wtoczyć po stromiźnie. No bo przecież z ośmiu punktów mogą zrobić się cztery, czyli de facto po podziale dwa. Kamyczek, który delikatnie uwiera w bucie to nadal nie będzie, ale mimo wszystko Ruch paru siłaczy zdolnych do wtargania go na szczyt w swoim składzie ma.