Poznań na razie przerasta Formellę, więc znów trzeba wracać do Gdyni

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2016, 14:37 • 2 min czytania

Skończyło się na jakiś czas ekstraklasowe granie, więc powoli zaczynamy wsiadać na transferową karuzelę. Jeden z pierwszych ruchów jest już potwierdzony, choć tak naprawdę mówiło się o nim od dość dawna i tylko jakiś kataklizm mógł tę przeprowadzkę zastopować. Dariusz Formella przenosi się z Poznania do Gdyni, będzie wypożyczony do Arki do końca sezonu.

Poznań na razie przerasta Formellę, więc znów trzeba wracać do Gdyni
Reklama

Trener Bjelica póki co niezbyt widzi miejsce dla Formelli w składzie Lecha – odkąd Chorwat przejął stery po Urbanie, piłkarz rozegrał w lidze tylko 137 minut na 1170 możliwych. Strasznie mało i co gorsza zawodnik nie mógł się też specjalnie odkuć w Pucharze Polski, bo chociaż zagrał na przykład w pierwszym meczu z Wisłą, to już w rewanżu nawet nie powąchał murawy. A nawet jeśli występowałby w tych rozgrywkach od deski do deski, to i tak trudno byłoby powiedzieć, że dzięki temu rozwija się najmocniej jak tylko może.

Mógł wierzyć Formella, że to podejście do Lecha będzie dla niego udane. W Superpucharze dwa razy walnął Legii na jej stadionie i od Urbana dostawał regularne szanse w lidze. Lech grał jednak przeciętnie, skrzydłowy się dostosował (jeden gol), trenera pożegnano i przyszedł nowy, który ma zdecydowanie innych faworytów. Formella musiał się więc w końcu spakować i wcale nas nie dziwi, że ponownie obrał kierunek na Gdynię.

Reklama

Tam czuł się świetnie, gdy grał dla Arki na zapleczu. Strzelił sześć bramek i zaliczył cztery asysty, mocno przyczyniając się do powrotu żółto-niebieskich w szeregi umownej elity. Poza tym, kto ma inny mu pomóc w trudnym momencie, jeśli nie klub, w którym się wychowywał?

Martwić może co innego, że dwóch kozaków z zaplecza – Szwoch i Formella – po przejściu poziom wyżej raczej przepadli. Mateusza pamiętamy głównie w meczu przeciwko Ruchowi, kiedy zanotował trzy asysty, jednak jak dawno to było? W lipcu. Facet niestety od dawna gra poniżej oczekiwań oraz – mamy nadzieję – możliwości. W pierwszej lidze kierował grą Arki regularnie, a teraz, w czterech ostatnich kolejkach, wchodził na boisko jedynie z ławki.

Chyba nie ma więc przypadku w tym, że obaj panowie nie wzięli ligi po awansie szturmem. Jednak może potrzebują to mityczne pół roku, by się ogarnąć – kibice Arki muszą w to wierzyć, jeśli ta ma walczyć o górną ósemkę.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama