Łudziliśmy się, że pewne czasy już dawno i bezpowrotnie minęły. Że łącząc się z Internetem już nigdy nie będziemy słuchać stukania i pikania modemu, że raczej nie zawitają już do naszych domów mili dżentelmeni z Pruszkowa z prośbą o drobny podarunek w zamian za ochronę. Na stadionach też się pozmieniało. Jedną z przemian, które dały najwięcej ulgi było wyrugowanie z trybun najbardziej idiotycznej i debilnej grupy, jaka kiedykolwiek istniała w Polsce. Neonazistów.
I sądziliśmy, że tak już będzie zawsze. Debile, którzy machali flagami ze swastykami i wyciągali ręce w rzymskim salucie krzycząc coś o „sieg heil” i „SS” albo wymarli, albo zeszli do podziemia, ustępując miejsca młodszym, bardziej świadomym i przede wszystkim: mądrzejszym.
Niestety, gorący materiał Niebiescy TV z derbów Krakowa na którym możemy obejrzeć atmosferę z trybun podczas „Świętej Wojny” nie pozostawia wątpliwości – wciąż na meczach można spotkać człekokształtne małpiska, których upośledzone umysły nie są w stanie pojąć bezmiaru bólu i zła, jakie wyrządzili naszemu państwu nazistowscy skurwiele. Zerknijcie na stylową czapeczkę kibica Ruchu Chorzów w 4:06.
Ręce, kurwa, opadają.
Gratulujemy wyboru inspiracji – czapka wykonana w metodzie nadruku full HD nie pozostawia wątpliwości – już nie trzeba się domyślać, silić na jakieś interpretacje, wszystko jest na tacy. Ot, żołnierze Wehrmachtu, jednej z najbardziej zbrodniczych armii w historii świata. Maszerują sobie pod sztandarami, gdzie ktoś swastykę zastąpił literą R z herbu Ruchu. Do tego charakterystyczne ptactwo, które niektórzy najwyraźniej ubóstwiają bardziej niż polskiego orła.
Napisalibyśmy – pojedynczy debil, idiota, którym nie ma sensu się zajmować. Ale ktoś tę czapkę zrobił, uszył, pewnie nie w jednej sztuce. Założył ją gość na derbach Krakowa, czyli na meczu, na który pojechali nieprzypadkowi kibice z Chorzowa. Ktoś inny ją nakręcił, ktoś inny uznał za fajne czy śmieszne umieścić ją w tej wideorelacji oficjalnej kibolskiej telewizji „Niebieskich”.
Tego typu pacany przypominają nam, że walka o normalność na trybunach to nie jest osiągnięcie, które zdobywa się raz w życiu i zapomina o jego istnieniu. To proces. Ciągły bój o to, by podobni idioci trzymali się z dala od stadionów, a najlepiej z dala od jakichkolwiek ludzi.
Warto o tym pamiętać na przykład gdy stanie się w towarzystwie tak modnie ubranego jegomościa na którymś z sektorów.