Życie kibica to nieustanny lęk – jak nie o wyniki drużyny, to nawet o tak, pozornie wydawałoby się błahe sprawy, jak długość kontraktu zawodnika. Bo nie jest przecież tajemnicą, że gdy umowa cenionego piłkarza wygasa, to ten zmienić barwy może kompletnie za darmo.
Kiedyś, jeszcze wiele lat temu, było tak: mimo, że zawodnikowi kończył się kontrakt w klubie A, to i tak klub A miał kartę praw tego grajka i mógł odrzucać sobie oferty klubów B ,C , D i tak dalej. Ten sam przypadek dotknął środkowego pomocnika rodem z Belgii, Jean-Marca Bosmana, który niespodziewanie postanowił… pozwać swoją drużynę.
Belg, który był „własnością“ RC Liege, chciał przejść do zespołu drugoligowego, US Dunkerque. Skończył mu się kontrakt, ale mimo tego jego poprzedni zespół odrzucał oferty z innych ekip. Bosman był oburzony, między innymi dlatego, że zrezygnowali nawet z około miliona euro za jego kartę zawodniczą, podczas gdy jemu bardzo zależało na jak najszybszym opuszczeniu drużyny.
Jean-Marc Bosman ruszył więc ze sprawą do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który wziął pod lupę sprawę z Belgiem w roli głównej. Piłkarz wywalczył transfer do Dunkerque, a do zasad wykonywania kupna grajków dopisano nowy punkt, który mówił, że zawodnik po wygaśnięciu kontraktu może przejść do innej drużyny na zasadzie wolnego transferu.