38 zabitych i ponad 150 rannych – tak na tę chwilę wyglądają statystyki wczorajszego zamachu, którego terroryści dopuścili się w centrum Stambułu po meczu ligowym lokalnego Besiktasu. I choć to zapewne nie koniec fatalnych informacji, bo wiele ofiar wciąż walczy w szpitalu o życie, to już możemy mówić o jednej z większych tragedii w historii.
Najpierw eksplodował samochód-pułapka, który znajdował się tuż obok autokaru z funkcjonariuszami. Chwilę później zamachowiec-samobójce zdetonował ładunek na sobie, wchodząc uprzednio między grupę policjantów.
Do aktu agresji doszło niedługo po zakończeniu spotkania pomiędzy Besiktasem, a Bursasporem. I choć eksplozja miała miejsce w pobliżu stadionu, to, jak podaje rzecznik prasowy zespołu, wszyscy kibice (około 30 tysięcy) zdążyli już rozejść się do domów. Nie oznacza to jednak, że w trakcie zamachu nie ucierpieli cywile, bo dwóch z nich zginęło, a około 100 zostało rannych.
Wybuch słyszalny był między innymi w oficjalnej telewizji klubu podczas pomeczowego wejścia na żywo:
Patlama anında BJK TV yayını. (Sporx)pic.twitter.com/5G2zYrUWzP
— Spor Toto Süper Lig (@TFFSuperLig) 10 grudnia 2016
Od razu pod adresem ofiar i rannych zaczęły spływać kondolencje, a prezydent kraju przyznał, że zamach nie miał żadnego związku z wydarzeniem sportowym, a stanowił jedynie możliwość uderzenia w tureckie siły bezpieczeństwa skupione na tę okoliczność w jednym miejscu.
🇹🇷😢 pic.twitter.com/Ava2rJW2Sj
— Marcelo Guedes (@MarceloGuedes02) 10 grudnia 2016
Dziś od samego rana wciąż trwa sprzątanie po krwawym zamachu i dalsze poszukiwanie sprawców. Póki co schwytano 13 osób zamieszanych w napaść, choć turecka policja twierdzi, że na wolności wciąż przebywają jeszcze ludzie stojący za tą tragedią.
Morning after and police vehicle targeted in #Istanbul attack removed, area cleaned. 29 killed, 2 of them civilians pic.twitter.com/DBchFGDPry
— Mark Lowen (@marklowen) 11 grudnia 2016