Już? Przeszło nam? Przestaliśmy histeryzować o ponadczasowym tryumfie, tytanach boiska, przyszłych pokoleniach, geniuszach zielonego prostokąta i ogólnym bożesztymój ku czci którego uchwalmy narodowe święto i postawmy łuk albo chociaż kolumnę? Możemy przestać piszczeć jak trzydziestoletnie nastolatki na koncercie Just5 i wrócić na ligową ziemię, udeptaną, ciamkającą, wywołującą filozoficzną zadumę nad kondycją współczesnego świata i stanowiącą nieco ponurą owej kondycje alegorię? Możemy? To dobrze, bo 19. kolejka stoi już u bram, butki zabłocone pracowicie wyciera, wyciąga drżące dłonie w śniegowych płatków rój i cichy szept jej wionie: „Kup kwiaty, panie mój …”
PIĄTEK, 9 GRUDNIA
POGOŃ SZCZECIN – ZAGŁĘBIE LUBIN (godz. 18:00)
Mecz o „górną ósemkę”. Zagłębie w razie przegranej jeszcze z niej nie wypadnie (ale już zadynda nad „dolną”), Pogoń natomiast może spaść aż na 10. pozycję, co przez szczecińskich kibiców nie zostałoby raczej przyjęte ze zrozumieniem. Podobnie jak przez kibiców w Lubinie nie zostało przyjęte ze zrozumieniem rozstanie z Piotrem Burlikowskim.
– Kurde, pierwsza zapowiedź i już leziesz w dęte dygresje! – jęknął Głos Wewnętrzny.
– Obronę Zagłębia rozmontowujemy podstępnie i psychologicznie – mówił w szatni trener Pogoni. – Adam dręczy Jacha pytaniami i transfer do Hiszpanii, Łukasz drażni Cotrę tekstami w stylu: „To jego biorą, a ciebie nie? Taaaa…”, a Kamil robi to samo z Guldanem, dodając aluzje do zarobków i pogody w Hiszpanii? Pytania?
– Który Adam dręczy Jacha? – zapytali chórem Gyurcso i Frączczak.
LECHIA GDAŃSK – ŚLĄSK WROCŁAW (godz. 20:30)
SuperPiątek, tak? A można wiedzieć, na jakiej podstawie wybrano ten akurat mecz?
– Bo jest rozgrywany w piątek o 20:30? – zgadywała Opinia Publiczna.
Touché. Ale może spróbujemy znaleźć inne powody?
– Bo Lechia ma u siebie bilans meczów 7-1-1 i 20:11 w bramkach – Opinia Publiczna wykazywała się kreatywnością.
Dwadzieścia przez dziewięć – 2,2222. Jedenaście przez dziewięć – 1,2222. Czyli wynik już znamy. Będzie 2:1.
– Niekoniecznie – zaprotestowała Opinia Publiczna. – Śląsk na wyjeździe gra o wiele lepiej niż w domu, czym świadczy bilans 4-2-2 i średnia strzelonych bramek, wynosząca 1,6.
Nadal 2:1. Pytanie zasadnicze: kto strzeli tę jedyną bramkę dla Śląska i dlaczego będzie to Peter Grajciar.
SOBOTA, 10 GRUDNIA
GÓRNIK ŁĘCZNA – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA (godz. 15:30)
Mówi się, że nowym trenerem Górnik Łęczna miałby zostać Piotr Mandrysz… Czy może coś się już zmieniło i między napisaniem tego zdania, a wjazdem tekstu na stronę Weszło trener Mandrysz już nie „miałby zostać”, ale został albo klub z Łęcznej doszedł do wniosku, że go jednak nie stać na takie fanaberie i zatrudnił Kamila Kieresia?
– A o nas nic? – obruszył się pomarańczowy słonik z kostki brukowej. – Przecież to my jesteśmy faworytem, warto by nam poświęcić parę słów.
A Termalica będzie…
– Bruk-Bet! Brukt-Bet! Bruk-Bet! – kierownik działu marketingu cisnął czapkę na ziemię i zaczął po niej wściekle skakać. – Ile razy mam wam powtarzać?
…Termalica będzie grała to, co zwykle, porównując zaś potencjał obu zespołów…
Ciszę, która zapadła, przerwało inteligentne niedomówienie, które wyszło przed szereg i ukłoniło się nóżką. Pan Wiesław i pan Paweł kłaniali się również. Tym razem obaj założyli w kalesony.
WISŁA PŁOCK – RUCH CHORZÓW (godz. 18:00)
No, sobota nas nie rozpieszcza… Jeżeli mecz w Lublinie traktować jako ligową przystawkę, to w charakterze ligowej zupy wystąpią czternasta i piętnasta drużyna Ekstraklasy. Jakieś pomysły, co to może być za zupa? Brukwiowa? Kminkowa? Nie, kminkowa nie, kminkowa jest smaczna… Szczawiowa? Bez żartów, szczawiowa mojej babci to było coś przepysznego, a mecz Wisły z Ruchem zapowiada się na rozgotowaną kartoflankę, stojącą dwa dni na oknie. Jedyna nadzieja w tym, że oba zespoły mają świadomość, gdzie się znajdują, jak grają i że kto przegra w tę sobotę…
– Ja tu sobie będę stojał wisiał – powiedział miecz Damoklesa – I jeśli nie będziecie fikać, to ja wejdę spadnę i wam przylutuję.
– Ale podobno Ruch się wycofał? – Głos Wewnętrzny usłyszał coś przy goleniu.
Spokojnie, na razie wycofał się tylko z giełdy.
WISŁA KRAKÓW – CRACOVIA (godz. 20:30)
Derby, wiadomo. Derby Krakowa – wiadomo podwójnie. W roli głównej Kur Wągola, w roli drugoplanowej piosenka o „sześciu, potem trzynastu”, a potem w zależności od rozwoju wydarzeń – albo wystąpi Gruzin Zawsze Nadwami, albo trybuny będą pytać pana sędziego Kwiatkowskiego „co?” Znajdujemy się bowiem, proszę państwa w mieście kultury, w którym Mickiewicz ma pomnik, Słowacki ma teatr, a Tadeusz Hołuj miał tablicę pamiątkową, ale derby to jednak derby.
– Tak jest – przytaknęły ochoczo derby – I rządzimy się swoimi prawami, więc jak się komuś nie podoba to ajlowiu!
Cóż, w takiej sytuacji zostaje mi życzyć Wiśle i Cracovii tego, co zawsze – tego, czego zawsze życzyłem uczestnikom Wielkich Derbów Prądnickich: Clepardii i Prądniczance: emocji, trzech słupków, dwóch poprzeczek, zmarnowanego karnego i remisu na koniec.
– @#$%^! *&(^)% ty #$@%#^#! – kibice Cracovii i Wisły zgodnym chórem wyrażali, co myślą o życzeniu straty dwóch punktów i gdzie mają autora tych życzeń.
Atmosfera nad Krakowem gęstniała…
NIEDZIELA, 11 GRUDNIA
LECH POZNAŃ – KORONA KIELCE (godz. 15:30)
Nicki Bille Nielsen wraca na boisko! Ma być gotowy do gry…
– …w styczniu – Opinia Publiczna nie dała się nabrać na niusa. – A do strzelania bramek ma być gotowy w lipcu, kiedy Lech go sprzeda do… och, dokądkolwiek.
A do czego gotowa jest Korona? Pogoń rozjechała koncertowo, potem przegrała z Piastem w sposób smutny łamane przez nużący.
– Pora na remisik? – nieśmiało zapytała Kadzielnia. – Może być bramkowy nie jestem wybredna.
Przypuszczam, że wątpię – Lech jest wybredny, bije się o Złotą Patelnię (mistrzostwo, a przynajmniej podium mistrzostw Polski, Puchar Polski, korona króla strzelców dla Marcina Robaka), na swoim stadionie strzela niemal dwukrotnie więcej bramek niż przeciwnicy…
– Znowu 8:4? – ucieszyła się Opinia Publiczna.
Kurczę, właściwie, czemu nie? Byłoby super-widowisko, czysta, żywa rozrywka, poznańczycy byliby szczęśliwi, kielczanie wyszliby z honorem, telewidzowie wpatrywaliby się w ekran z zachwytem, a ponieważ mecz rozgrywany jest w niedzielę, ja nie musiałbym się martwić, jak upchnąć dwunastobramkowy mecz w „Trzeciej połowie” – wszyscy zadowoleni. Tak, bardzo poproszę 8:4. Znaczy, w sumie może być też 4:8, mnie tam rybka, a byłoby jeszcze zabawniej.
PIAST GLIWICE – LEGIA WARSZAWA (godz. 18:00)
Legii można trochę współczuć. Narozrabiała w Europie od ściany do ściany, zbłaźniła się najpierw, zaimponowała później, a następnie zrobiła to, czego wszyscy oczekiwali tuż po losowaniu: wygrała jeden mecz ze Sportingiem Lizbona. Dzięki czemu awansowała dalej (a tego po losowaniu nikt nie oczekiwał), krajowy balon napompowała, oczekiwania rozbudziła… i teraz wraca do Ekstraklasy, w której będzie musiała wygrywać wszystko albo prawie wszystko, będzie musiała gonić czołówkę, dogonić ją, przegonić, bo jakże to? Taki tryumfator nie dogoni? Nie przegoni? Nie pobije, nie rozbije, nie zmiażdży mocarną dłonią swoją? Rozczaruje kibiców, działaczy i dziennikarzy (kolejność przypadkowa)?
A może nie? Może właśnie wyczyny w Europie dadzą Legii komfort? Może hasło „tyle osiągnęliśmy” stanie się dyżurną odpowiedzią na ewentualne zarzuty, może piłkarze, mając takie alibi. Zaczną grać na luzie i stabilnie, kibice będą się tymi osiągnięciami pocieszać w razie czego, a na pewno utyskiwać będą ciszej, bo przecież „remis z Realem i awans do kolejnej rundy”, a działacze w ogóle będą mieli wszystko w nosie, bo liczenie Przychodu Klubowego Brutto to znacznie przyjemniejsze zajęcie…
– Hej! Ziemia do „Poligonu”! My tu o lidze rozmawiamy – żachnął się Głos Wewnętrzny. – Masz coś do powiedzenia o niedzielnym meczu?
Oczywiście. Że Legia gra w niedzielę z Piastem i że w wywiadach przed-i-pomeczowych oraz w Lidze+ Extra będzie się mówiło głównie o Lidze Mistrzów.
PONIEDZIAŁEK, 12 GRUDNIA
ARKA GDYNIA – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (godz. 18:00)
Trochę szkoda Arki – tak fajnie zagrała z Ruchem, trener Niciński wreszcie był ożywiony, uśmiechnięty (i to jeszcze przed meczem), trzy punkty… a tu zonk – kolejny mecz z Jagiellonią i to z Jagiellonią, która a) jest liderem, b) nadal chce być liderem, c) znajduje się w stanie lekkiego podkur… ekhm… poirytowania wydarzeniami 18. kolejki, d) oraz ukaraniem trenera Probierza odesłaniem na trybuny (co ciekawe – wg 90minut.pl trener Probierz został ukarany zakazem prowadzenia drużyny tylko w jednym meczu, a do tej pory wywalanie na trybuny kończyło się chyba dwoma meczami zakazu?). A + B + C + D może się równać chęci załatwienia w Gdyni sprawy szybko, gładko i w sposób nie pozostawiający wątpliwości ani możliwości interpretowania przez arbitrów – skok do gardła, szybkie trzy zero, pełna kontrola, zero przypadków.
– Zaraz, zaraz! – żachnął się ORP Błyskawica. – Dlaczego zakładasz, że to Jagiellonia się rzuci, a Arka będzie bronić z góry straconej pozycji? A może będzie odwrotnie? Może pewna siebie Jaga wejdzie na murawę i bęc! – dostanie w bufet z zaskoczenia tudzież „przycajki”?
– Nie mam nic przeciwko – powiedziała Malwina Fajnsztajn, pożyczając Lipszycowi pińcet dolary, żeby miał za co obstawić takie rozwiązanie u bukmachera.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
LZS Poligon na miejscu 1605 oraz 239 w lidzie „poligonowej (kod: 432967992), rezerwy – odpowiednio na pozycjach 2896. i 374. Liga „poligonowa” (kod: 432967992) o 3 punkty wyprzedza Związek Radziecki w klasyfikacji lig prywatnych, stado MacMarów szczerzy kły i pręży bicepsy dążąc do przejęcia kontroli nad wszystkimi możliwymi klasyfikacjami „Ustaw Ligę”, Mateusz Rokuszewski broni honoru redakcji Weszło, zajmując szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej i trzecie miejsce w lidze „poligonowej” (kod: 432967992). Baki pełne paliwa…
– Zatem, koledzy, na zdrowie…
Silniki grają, opony napompowane…
– No rzeczywiście, przydałoby się zrzucić parę kilogramów…
Teraz jeszcze tylko rozsądne transfery… Tak, do ligi „poligonowej” (kod: 432967992) także – 1028 drużyn to przyzwoity wynik, dający tytuł największej ligi prywatnej, ale im nas więcej, tym lepsza zabawa, zwłaszcza przy czytaniu nazw niektórych zespołów albo ich „tabelowych zestawień” – zaprawdę powiadam wam, że sąsiadowanie w tabeli drużyn o nazwach Finnegans Wake i Anal Terrorr ma w sobie coś… coś… No, coś ma na pewno.
Andrzej Kałwa
Fot. AJK