Jakiś czas temu Sebastian Dudek wypłakał się przed kamerami Polsatu, przy okazji bezpardonowo atakując swojego ówczesnego trenera, Piotra Mandrysza. Zawodnik Zagłębia Sosnowiec ewidentnie odleciał, waląc w swojego przełożonego za to, że ten miał czelność posadzić go na ławce bez słowa wyjaśnienia. Na pytanie o konflikt na linii trener-drużyna powiedział:
Osoba, która nas prowadzi, praktycznie z nami nie rozmawia, więc nie ma konfliktu. Nie ma też między nami chemii, co widać i tego nie ukryjemy. Te kilka kolejek było tak naprawdę męczarnią. (…) Nie zgodzę się nigdy z rolą rezerwowego, chyba że ktoś będzie ode mnie lepszy. Mamy grupę zawodników, którzy rywalizują ze sobą i ja do nich nie mam pretensji, wygrali tę rywalizację i jest okej. Ale nie zgodzę się na takie traktowanie przez osoby, które prowadzą zespół, uważam że to jest brzydkie. Dążę do tego żeby być trenerem i wiem, że na takie rzeczy nigdy sobie nie pozwolę, bo trzeba mieć szacunek dla starszych zawodników.
Dudek więc słusznie zdiagnozował swoją sytuację – na razie dąży, jest na początku drogi do bycia trenerem. Niestety, nie ogarnął wiążących się z tym obowiązków i powinności – że na razie ludzi jak Mandrysz może co najwyżej podglądać jako swoich mistrzów, albo słuchać jako swoich wykładowców. Na tym jednak nie koniec, bo ciąg dalszy miał miejsce w szatni, w której Dudek zwrócił się do Mandrysza słowami “frajerom ręki nie podaję”. Innymi słowy, sympatyczny Sebastian okazał się jednocześnie nie tylko płaczliwą beksą wyjaśniającą problemy przed kamerami, ale i burakiem bez krzty kultury, a nade wszystko – jakiejkolwiek pokory. Odmowa podania ręki, w dodatku w takim stylu i z taką wypowiedzią, charakteryzuje najczęściej życiowych wykolejeńców, którzy nie chcą podać ręki “panu kierownikowi” skąpiącemu dwóch złotych na najtańsze wino. Zapewne jest całkiem sporo różnic między Sebastianem Dudkiem a podsklepowym szefem, ale ich stosunek do ludzi jest identyczny.
W tym kontekście dosyć groteskowo brzmi także deklaracja, że jako trener Dudek nie pozwoli sobie na takie zachowania. Jak się okazuje, chyba nie będzie miał okazji, bo raz – został solidarnie potępiony przez całe środowisko trenerskie i dwa – do akcji właśnie wkroczył PZPN, który odmówił mu udziału w prowadzonym przez siebie kursie UEFA A. Powody? Dudek nie dojrzał do tego, by zostać trenerem i nie ma do tego odpowiedniej mentalności. Jak czytamy między wierszami, dla tego typu ludzi miejsca w branży po prostu nie ma.
A my możemy tylko przyklasnąć, bo wszelkie objawy buractwa oraz skrajnie nieetycznych zachowań trzeba błyskawicznie tępić. Gdyby nie ta interwencja, Dudek być może zaraz rozpocząłby wielką trenerską karierę od jakichś juniorów i zaczął dzielić się z nimi swoimi standardami moralnymi, a tak istnieje szansa, że zajmie się hodowlą jedwabników. Takich gości trzeba izolować, trzymać jak najdalej zwłaszcza od młodzieży, ale też w ogóle od całego środowiska. I jest to naprawdę pocieszające, że już niedługo jedynymi frajerami, którym Dudek nie będzie podawać ręki, mogą być ci wirtualni z Football Managera.
Fot. FotoPyK