Kartki, a przez to zawieszenia – można się w tym wszystkim pogubić, zapytajcie w Warszawie i Madrycie, tam będą wiedzieć najlepiej. Futbol nie wybacza nie tylko na boisku, ale także i poza nim, jeśli przerosła cię papierkowa robota, licz się z karą i wstydem na cały świat. No, chyba że masz nad sobą anioła stróża, tak jak Eibar, które było o krok od wystawienia nieuprawnionego zawodnika, ale z pomocą przyszło radio.
Wczoraj w Pucharze Króla zmierzyły się drużyny Gijon i Eibaru, a u tych drugich początkowo miał zagrać Alejandro Galvez. Problem w tym, że w sezonie 13/14 reprezentując barwy Rayo Vallecano wykartkował się i kompletnie o tym zapomniał. Wyjechał bowiem do Niemiec, grać dla Werderu i trudno się dziwić, że przez te wszystkie dni i miesiące wypadły mu z głowy kartki rozdawane przez sędziów Hiszpanii. Co gorsza, zapomniało o tym Eibar i bardzo smutna w konsekwencjach wpadka była blisko, gdyby nie program radiowy El Partidazo de COPE.
Radiowcy zadzwonili do klubu i przekazali, że Galvez nie może w tym meczu zagrać. Wiceprezydent klubu Jose Maria Arrizabalaga wziął sobie tę radę do serca, zbiegł do szatni i Galveza usunięto ze składu. – Ciekawe kto po 3 latach pamiętałby o kartkach z pucharu. Mój przypadek był jednak inny niż Czeryszewa, bo nie odszedłem na wypożyczenie tylko za granicę, a ponadto minęły 3 lata – tłumaczy sam zainteresowany piłkarz. Rzeczywiście – wtedy Czeryszew ledwie sezon wcześniej wyłapał kartki grając w Villarrealu, a nieświadomy niczego Benitez wstawił go do składu.
Dzięki przytomności radiowców wynik uzyskany na boisku może zostać utrzymany, a ten jest korzystny, bo Eibar wygrało 2:1. Czyta się o tej historii i szkoda jednego – że niegdyś nikt nie zadzwonił do Legii.