Reklama

Oto nasza mina podczas oglądania koncertu Wisły Kraków

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2016, 23:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

Oglądaliście “Przypadek” Kieślowskiego? Jeśli tak – pewnie się domyślacie, do czego za chwilę będziemy pić, jeśli nie – czym prędzej powinniście nadrobić braki, bo mowa o jednym z lepszych filmów w polskiej kinematografii. By specjalnie wam nie spoilerować – reżyser próbuje przez ten film pokazać, jak wielki wpływ na nasze życie mają pozornie nieistotne sytuacje. Bohater raz wsiada do pociągu, raz nie, raz jest dosłownie o krok. Obserwujemy potem trzy kompletnie oderwane od siebie rozwinięcia akcji.

Oto nasza mina podczas oglądania koncertu Wisły Kraków

Dlaczego o tym piszemy? Bo dokładnie tak jak Krzysztof Kieślowski mogliśmy poczuć się my podczas tego meczu, konkretnie w okolicach 18. minuty gry. Adrian Błąd zagrywa na wolne pole do Zjawińskiego, ten przyjmuje sobie piłkę zgodnie z piłkarskim elementarzem, ale zamiast zachować się przy finalizacji jak napastnik, wali farfocla prosto w Załuskę. I tu rozpoczyna się cała zabawa w dopisywanie scenariuszy. Zjawiński wykorzystuje sytuację – jest szybkie 2:0, oglądamy do końca meczu gonitwę Wisły, ale podbudowana Arka wcale nie musiałaby wypuszczać zwycięstwa z rąk. Nie wykorzystuje – idzie kontra w drugą stronę i możemy właśnie pisać o Wiśle, że zagrała najlepszy mecz w tym sezonie.

A na to, że tak będzie, nie wskazywało kompletnie nic. Droga z piekła do nieba była dziś krótsza niż po bułki do sklepu.

17 sekund wystarczyło, by piłka spod nóg Załuski przemieściła się do siatki Arki. I wtedy zaczął się festiwal. Rafał Boguski… Docenialiśmy go za bycie solidnym ligowcem, ale – przyznamy się szczerze – myśleliśmy, że rzeczy nadludzkie przeznaczone są już dla innych graczy, a tu po raz kolejny musieliśmy się mile zaskoczyć. Pomocnik Wisły wyznaje chyba zasadę “albo grubo, albo wcale”. W tym sezonie strzelał tylko w trzech meczach – w dwóch z nich zanotował hat-tricka, a dziś do tego dorobku dołożył jeszcze asystę. Panie Rafale, kolejny FANTASTYCZNY mecz. Dychę przyznajemy z uśmiechem na ustach.

Coś czujemy, że pochwały wysłane w stronę Krakowa po tym spotkaniu nie zmieściłyby się na jednej ryzie papieru. Mączyński – profesura. Poziom absolutnie reprezentacyjny, nie dość, że brał na siebie bardzo dużą odpowiedzialność (często nam tego u niego brakowało), to jeszcze dawał takie podania, że głowa mała (czego brakowało nam tym bardziej). Głowacki? W obronie praktycznie bezbłędny, do tego jego podania odebrały dużą rolę przy dwóch bramkach Wisły. Wymieniać możemy dalej. Małecki – podtrzymał świetną formę z tego sezonu. Brlek – wreszcie naprawdę świetny mecz na naszych boiskach. Znacie nasz charakter i wiecie, że nieczęsto przychodzą nam na język pochwały, ale dziś w Wiśle zgadzało się wszystko. Agresja, polot, efekty specjalne, skuteczność. Wszystko.

Reklama

By zachować uczciwość dodajmy, że w jednej drużynie z wiślakami grała dziś praktycznie cała defensywa Arki. Warcholak dla przykładu dokonał sporego wyczynu – dostał od nas dwóję, mimo że strzelił bramkę. Trafienie nie mogło przesłonić nam jednak przegranej przebitki we własnym polu karnym (pierwszy gol), krycia tylko teoretycznego (drugi), dublowania pozycji kolegi pozostawiając przy tym odkrytą całą swoją strefę (trzeci), powrotu a’la Michał Janota za mającym autostradę do bramki Boguskim (czwarty). O Sołdeckim i Sobieraju też nie powiemy zbyt wiele ciepłych słów, ale jednak nie byli w stanie wspiąć się na aż tak duży poziom nieporadności. Zawalić cztery gole – duża sprawa.

A jeśli już jesteśmy przy dużych sprawach, to wielką historią też zakończmy. 2-6 – to wynik Wisły Kraków z meczu z Pogonią sprzed tygodnia. 5-1 – takim rezultatem “Biała Gwiazda” kończy dzisiejszy wieczór. Nie zdziwimy się ani trochę, jeśli nasza liga przyczyni się jako materiał do badań naukowych, które w jakiś sposób zmienią losy świata. Logika Ekstraklasy – być może to pierwszy dowód na istnienie zjawisk paranormalnych.

ISFj4Lu

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
0
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Hiszpania

Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Patryk Stec
0
Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Komentarze

0 komentarzy

Loading...