Steeven Langil. Znany wszystkim jako raper, pianista i słaby piłkarz. A od dziś – również jako miłośnik sziszy i zarwanych nocek. Długi czas czekaliśmy aż talent “Wulkanu z Martyniki” wybuchnie na boiskach Ekstraklasy, ale na razie jara się tylko u niego w domu. Zawodnik Legii skorzystał bowiem z wolnego wieczoru i urządził sobie imprezę z kolegami. O ile zabawy piłkarza stołecznych w trakcie rundy, dzień po meczu w Lidze Mistrzów, są zaskakujące, o tyle dziwi nas, że Langil jest też na tyle głupi, że prowadzi z nich relację live na swoim snapczacie.
Szisza, okrzyki, i taniec kumpla pod śpiew Langila. To już samo w sobie jest niesmaczne, a – jakby tego było mało – sam piłkarz chwalił się też tym, że wczoraj zajadał się kurczaczkami z KFC i… szczekał jak pies. Ciekawe, czy zdaje sobie sprawę, że zamiast jarać i pić przy meczu Ligi Mistrzów, mógłby w tych rozgrywkach grać…
https://www.youtube.com/watch?v=TIe5-OF4eJ4
fot. FotoPyk