Bayern Monachium w ostatnim czasie ewidentnie nie jest sobą. Piłkarze niby ci sami co zawsze, ale gra wygląda tak, że zwyczajnie bolą zęby. Jeżeli naprzeciw mistrzowi Niemiec stają świetnie przygotowani, dobrze ustawieni i asekurujący się przeciwnicy, gra ofensywna drużyny zostaje skutecznie udaremniona. Lewandowski jest zupełnie odcięty od podań, a zagrożenie pod bramką rywala generują jedynie pojedyncze przebłyski skrzydłowych. To jednak za mało na Hoffenheim, za mało na Borussię Dortmund oraz – jak się dziś okazało – zdecydowanie za mało na FK Rostov.
Aż chciałoby się zapytać – gdzie się podziała ta solidna niemiecka defensywa? Wczoraj Borussia straciła cztery gole z Legią, dziś Bayern przyjął trzy sztuki od Rosjan. Inna sprawa, że przy nieudolnie naśladującym Neuera Ulreichu, wracającym po kontuzji Badstuberze i fatalnie dysponowanym Boatengu trzy bramki w plecy i tak trzeba uznać za jakiś sukces. Ten ostatni zaliczył dziś swoisty hat-trick – został ośmieszony przy pierwszym golu Rostova (Azmoun posadził go na trawie jak niegdyś Leo Messi), sprokurował rzut karny, a na koniec złapał kontuzję i musiał zejść z boiska. Inna sprawa, że forma Boatenga dosyć rzetelnie odzwierciedla dziś formę całego Bayernu.
Bo dziś drużyna Ancelottiego zaliczyła kolejne, już trzecie z rzędu czerstwe 90 minut. Z Dortmundem przez cały mecz Bawarczycy nie potrafili stworzyć sobie dogodnej okazji strzeleckiej, a z Rostovem w pierwszej połowie mieli tylko jedną, którą udało się nawet zamienić na gola. Douglas Costa z zimną krwią odnalazł się w polu karnym rywala, ale – niejako w ramach równowagi – po chwili się zagrzał i wystawił piłkę Azmounowi prosto na kontrę, którą ten zamienił na wyrównującego gola.
Po zmianie stron piłkarze Rostova już wiedzieli, że nie ma się czego bać. Oni byli zwyczajnie lepsi, widać było w nich wiarę w końcowych sukces i pewną zuchwałość. Oni już nie pozwalali się znacząco spychać pod swoją bramkę. Co więcej, zaczęli się mocno odgryzać, dzięki czemu dwa razy udało im się wyjść na prowadzenie. I tego 3:2 nie oddali już do końca, pieczętując jeden z największych sukcesów w historii klubu. Dziś w mroźnym Rostowie z całą pewnością nikt wcześnie nie położy się spać.
Jak zagrał Robert Lewandowski? Gdybyśmy mieli wybrać polski akcent tego meczu, zastanawialibyśmy się, czy wskazać występ „Lewego”, czy może jednak fakt, że delegatem na to spotkanie był Michał Listkiewicz. Obaj panowie w podobnym stopniu odcisnęli dziś swoje piętno na grze. Wiadomo, Robert był zupełnie odcięty od podań, bo Rostov bardzo dobrze bronił, ale tak przecież większość rywali próbuje grać przeciw Bayernowi. Jakkolwiek spojrzeć, Lewandowskiego również dopadł bawarski dołek, przez co niedługo odwrócić się może sytuacja z przeszłości. Teraz to tamtejsi kibice mogą zacząć wystosowywać do niego apele, by wreszcie formę z reprezentacji przełożył na występy w klubie.
Porażka Bayernu mocno miesza też w całej edycji Ligi Mistrzów. Jeżeli dziś Atletico zremisuje lub wygra u siebie z PSV, wygra swoją grupę. Innymi słowy, piłkarze Ancelottiego będą straszakiem dla innych drużyn z pierwszych miejsc, bo przecież trudno przypuszczać, by za kilkanaście tygodni ich forma dalej była tak niska jak dziś. Tak się więc złożyło, że ekipy walczące o wygraną w swoich grupach muszą się naprawdę poważnie zastanowić, czy koniec końców im się to opłaci.