Już teraz siła ognia Urugwaju wygląda imponująco, bo Suarez i Cavani to nie jest duet, o którym obrońcy myśleliby w kategoriach wymarzonego przeciwnika. A bywało, że rywale mieli jeszcze gorzej, bo poza wymienioną dwójką grał – choćby na mundialu w RPA – również Diego Forlan.
Pamiętamy dramatyczną historię meczu z Ghaną – Suarez gra w siatkówkę we własnym polu karnym, bowiem wtedy był to jedyny sposób, żeby on i koledzy nie pojechali do domu. Potem Gyan nie trafia karnego, dochodzi do serii jedenastek i tu już lepszy jest Urugwaj. Niebywała historia, ale nie byłoby jej, gdyby wcześniej Forlan nie walnął bezpośrednio z wolnego. Bramka z innego wymiaru: