Czas na kolejne podsumowania pierwszej części sezonu Ekstraklasy. W piątek przedstawiliśmy wam najlepszą jedenastkę na podstawie analizy raportu zbiorczego InStata, dziś zaś przyszła pora, by uderzyć w drugą mańkę i zebrać zawodników, wobec których królowa wszystkich nauk była najmniej łaskawa.
Przy kompletowaniu statystycznie najgorszej jedenastki pierwszej części sezonu zasadniczego, posłużymy się tak zwanym InStat Index, czyli algorytmem, który wszystkie wartości opisujące zawodnika przekuwa w wartość liczbową. Piłkarz legitymujący się najniższym współczynnikiem być może nie jest najgorszy, ale na przestrzeni piętnastu kolejek miał najgorsze cyferki. Gdyby więc decydować miała czysta matematyka, najsłabsza jedenastka rundy wyglądałaby następująco*:
* Braliśmy pod uwagę wyłącznie piłkarzy, którzy rozegrali przynajmniej równowartość siedmiu pełnych spotkań, czyli 630 minut.
Bramkarz: KAMIL LECH (InStat Index 206)
Z regularnie występujących w Ekstraklasie bramkarzy najgorzej wypada golkiper Ruchu Chorzów. Trudno zresztą nie ulec wrażeniu, że w jego przypadku liczby jedynie potwierdzają to, co widać gołym okiem na boisku. Choć paradoksalnie w żadnej ze statystyk na tle innych występujących w polskiej lidze golkiperów nie jest najgorszy, to jednak w każdej kręci się w rejonach dolnej granicy. 14 wpuszczonych bramek w 855 minut (gol średnio co 61 minut), zaledwie 67 procent obronionych strzałów i 81 procent skutecznej gry w polu karnym najlepszej laurki na pewno mu nie wystawiają. Nie może więc zbytnio dziwić, że w ostatnich meczach minionej rundy Lech stracił miejsce w podstawowym składzie.
Grupa pościgowa: Mariusz Pawełek (218), Seweryn Kiełpin (220)
Prawy obrońca: VLADISLAVS GABOVS (203)
Czas na pierwsze zaskoczenia. Najgorszym prawym obrońcą w lidze, wbrew pozorom, wcale nie jest Bartosz Rymaniak. W przyrodzie nic jednak nie ginie – do jedenastki badziewiaków InStata załapał się bowiem jego klubowy kolega, Vladislavs Gabovs. Sprawy u niego mają się dość podobnie jak u Plevy. Trzeba jednak zaznaczyć, że w jego przypadku nie możemy mówić aż o takiej ciągłości – Łotysz rozegrał prawie dwa razy mniej minut od Słowaka. Tak czy inaczej, 72 procent celnych podań, 59 procent wygranych pojedynków w obronie, 49 w ataku i połowa przegranych walk o górne piłki mimo wszystko mają swoją wymowę.
Grupa pościgowa: Mariusz Pawelec (212), Patryk Fryc (213)
Lewy obrońca: DALIBOR PLEVA (206)
Ponad 1250 minut spędzonych na boisku, zero bramek, zero asyst, jedynie 76 procent celnych podań i najwięcej fauli w całej lidze. Wszystkie inne statystyki również potwierdzają, że Plevie do czołówki bocznych defensorów daleko jest stąd jak do Katmandu. Pojedynki w obronie? Skuteczność na poziomie 54 procent. W ataku jeszcze gorzej – 51 procent. Jeśli chodzi natomiast o starcia w powietrzu, zawodnik Niecieczy wygrywa tylko połowę z nich.
Grupa pościgowa: Mateusz Lewandowski (215) Patryk Stępiński (216), Paweł Oleksy (216)
Stoperzy: RADOSŁAW PRUCHNIK (207) i DAWID SOŁDECKI (208)
W zestawieniu pary stoperów dziwić może przede wszystkim obecność Dawida Sołdeckiego. Choć Arka ex-aequo z Zagłębiem Lubin może pochwalić się drugą najszczelniejszą obroną w lidze, matematyka dla byłego kapitana Niecieczy jest bezlitosna. Sołdecki to wraz z Jakubem Czerwińskim najczęściej faulujący (23 przewinienia), a także najczęściej popełniający błędy przy bramkach (gdynianie z jego winy tracą średnio pół bramki na mecz) stoper Ekstraklasy. 60 procent wygranych pojedynków w obronie również nie stanowi dla niego najlepszej wizytówki. Pozycję wyższą niż u Pruchnika zawdzięcza zapewne w głównej mierze bramce zdobytej w przegranym meczu z Jagiellonią. Gracz Górnika Łęczna może się bowiem pochwalić lepszą celnością podań (84 procent do 81), większą skutecznością w odbiorze (64:48), a także wyższym procentem wygranych pojedynków w obronie (65:60). Żeby jednak było jasne – wciąż są to liczby wyjątkowo liche.
Grupa pościgowa: Uros Korun (209), Radek Dejmek (211), Michał Koj (215), Piotr Celeban (218)
Defensywni pomocnicy: BARTŁOMIEJ BABIARZ (201) i MARTIN BUKATA (206)
Babiarz wśród defensywnych pomocników ma zdecydowanie najgorsze statystyki z całej stawki. O ile pod względem celnych podań niewiele gorsi od niego są jeszcze Jovanović i Stefanik, o tyle w reszcie rubryczek gracz Termaliki króluje już niepodzielnie. 41 procent wygranych pojedynków w obronie, 43 w ataku i 31 procent zwycięskich główek to – jak na gracza środka pola – bilans tragiczny. Dzielnie wtóruje mu jednak Bukata, który choć może pochwalić się 81-procentową skutecznością podań, w wymienionych kategoriach również nie jest w stanie doskoczyć do pułapu chociażby 50 procent. W defensywie górą był w zaledwie 39 procentach przypadków, w ataku wygrywał 48 procent pojedynków, zaś w powietrzu potrafił udowodnić wyższość nad rywalem tylko w 38 procentach sytuacji.
Grupa pościgowa: Ostoja Stjepanović (207), Maksymilian Rogalski (211), Filipe Goncalves (218), Maciej Urbańczyk (220)
Prawy pomocnik: KAMIL MAZEK (196),
Najbardziej wymowna statystyka? Niewątpliwie okrągłe zero w rubryce z bramkami i asystami. Brak udziału przy choćby jednym trafieniu dla skrzydłowego/bocznego napastnika to bilans co najmniej wstydliwy. Nie mniej zresztą niż jeden celny strzał oddany w ciągu 900 spędzonych na boisku minut. Wiatru Mazek również nie robi zbyt wiele – w ataku powodzeniem kończy się tylko 41 procent jego akcji, a skuteczność podań wynosi 69 procent, co czyni go najmniej dokładnym z regularnie występujących na jego pozycji graczy w Ekstraklasie.
Grupa pościgowa: Roman Gergel (217), Arkadiusz Woźniak (223)
Lewy pomocnik: ARKADIUSZ RECA (190)
Objawienie minionego sezonu I ligi i gość typowany na jedną z rewelacji obecnych rozgrywek Ekstraklasy. Starcie Recy z krajową elitą jest jednak – przynajmniej na razie – wyjątkowo bolesne. Piłkarz Wisły Płock z matematycznego punktu widzenia jest bowiem na tę chwilę zdecydowanie najgorszym nominalnym lewoskrzydłowym w lidze. Jeden gol (14 strzałów, z czego 5 celnych), zero asyst, 40 procent wygranych pojedynków w ataku, a także 40-procentowa skuteczność dryblingów. Miało być przebojowe wejście, zamiast tego jest jednak dość spory zawód i w konsekwencji ławka rezerwowych.
Grupa pościgowa: Gerard Badia (203), Łukasz Madej (208)
Ofensywny pomocnik: DIMITAR ILIEW (199)
Choć Bułgar strzelił w tej rundzie dwa gole i zanotował jedną asystę, mając na uwadze jego pozycję na boisku oraz fakt, że na murawie spędził aż 1027 minut, trudno nazwać to bilansem chwały. Cyferki upierają się, że Iliew jest najmniej efektywnym ofensywnym pomocnikiem w lidze. Jeśli chodzi o celność podań, tragedii jeszcze nie ma – 81 procent zagrań znajdujących adresata to wynik co najmniej przyzwoity. Im dalej jednak w las, tym gorzej. 0,8 kluczowego podania na mecz, tylko 33 procent wygranych pojedynków w ataku, a do tego jedynie 36 procent celnych zagrań w pole karne. Przez całą rundę Iliew oddał też tylko dwa strzały w światło bramki, choć tutaj akurat broni go to, że oba z nich ostatecznie znalazły drogę do siatki.
Grupa pościgowa: Patryk Lipski (203), Michał Masłowski (206)
Napastnik: ŁUKASZ ZWOLIŃSKI (198)
Zwoliński zdecydowanie zgubił formę z poprzedniego sezonu, gdy był jednym z najgroźniejszych napastników w Ekstraklasie. W trwających rozgrywkach zawodnik Pogoni zatracił gdzieś swoją skuteczność. Choć na 14 oddanych przez niego strzałów aż 10 zmierzało w światło bramki, na koncie ma on do tej pory tylko jedno trafienie. W polepszeniu statystyk z pewnością nie pomaga mu niziutki odsetek udanych akcji w ofensywie – 33 procent – a także mała liczba wygranych powietrznych starć – 35 procent. Drybling również nie jest jego mocną stroną – tylko 40 procent jego zwodów przynosi zamierzony efekt.
Grupa pościgowa: Mateusz Zachara (202), Piotr Grzelczak (206)
Fot. FotoPyK