W niższych ligach warunki są, jakie są, może zabraknąć dobrego boiska, może być problem ze strojami, ale o motywację zadbać trzeba. Wygrany mecz = krata piwa, to równanie to świętość. Gdy do tego uda się wygrać wysoko – zwykle można liczyć na mały, wysokoprocentowy bonus.
Wyobraź sobie, że jesteś piłkarzem szkockiego piątoligowca i wygrywasz właśnie 27 mecz z rzędu. Wysokoprocentowy bonus? Cholera, prezes pewnie przygotuje taki, że ciężko będzie dojść o własnych siłach do domu. Sukces w końcu nie lada, przecież to więcej wygranych spotkań z rzędu niż u rekordzisty świata, Ajaksu Amsterdam i to z Johanem Cruyffem na czele. Przemyka ci przez głowę taka myśl, a tu nagle na boisko wjeżdża bus z logiem Ajaksu…
Kierowca zatrzymuje się, wyciąga 27 skrzynek piwa, wręcza je i pokazuje wideo z gratulacjami, jakie twojej drużynie przesyła sam Edwin van der Sar. Piłkarze FC East Killbride po raz pierwszy w życiu mogli poczuć się jak prawdziwi piłkarze i możemy tylko się domyślać, z jak wysoko uniesioną głową szli na drugi dzień do swoich biur. Szkoci nie trafią do księgi rekordów Guinnessa (nie są klubem z najwyższej ligi), ich osiągnięcie powtórzyła masa innych amatorskich klubów, ale i tak należy docenić ich niesamowity wyczyn. A przede wszystkim – sympatyczny gest Ajaksu.
Mogli zbyć śmiechem szkockich frajerów, bijących ich rekord, mogli spojrzeć na nich z pogardą i obśmiać, że to tylko amatorski poziom, a jednak potrafili pokusić się o sympatyczny gest i przy okazji przypomnieć całemu światu, kto jest debeściakiem w liczbie zwycięstw z rzędu. Co jak co, ale w Amsterdamie umieją w marketing.