Urocze jest paplanie jęzorem prezydenta Kielc. Człowiek, który próbuje sprzedać Koronę od stu ośmiu lat i nie dał rady opchnąć jej nawet Senegalczykom, wypina pierś i publicznie odgraża się, że inwestor znowu jest tuż tuż, za rogiem, wystarczy, że będzie miał chwilkę i podeśle do miasta tyle, ile trzeba. Pff, wielkie rzeczy, już to załatwiam. Piłkarze, wrócicie po przerwie na kadrę i obudzicie się w nowej rzeczywistości. Grzelak, potrzymaj mi tylko piwo!
Wojciech Lubawski mówi bowiem tak… (za cksport.pl):
– Nie wiem, czy to dobry moment na sprzedaż, raczej nie. Aczkolwiek musimy to zrobić, bo jesteśmy przymuszeni.
Nie? A jaki jest dobry? Maj, bo przekazanie władzy odbędzie się przy świecącym słoneczku i zapachu bzu czy może lipiec, bo chwilę później będzie można skoczyć na wspólny urlop? Ale zostawmy to, prezydent zaraz dodaje: – To kwestia tygodni, dwóch-trzech.
Jeśli ktokolwiek jeszcze wierzy w te słowa włodarza Kielc, mamy małą przypominajkę. Oto „konkretne” wypowiedzi Wojciecha Lubawskiego z ostatnich miesięcy (za portalem cksport.pl):
09.06.2015: – Może tak być, że do końca przyszłego tygodnia Korona odejdzie w ręce innego inwestora.
19.08.2015: – Mam nadzieję, że we wrześniu znajdziemy jakieś rozwiązanie i nastąpi finał.
10.09.2015: – Formalne parafowanie dokumentów może odbyć się pod koniec września lub na początku października.
29.12.2015: – Miesiąc-półtora i rozmowy powinny mieć swój finał.
18.05.2016: – 1 lipca Korona powinna mieć nowego właściciela i myślę, że tak będzie.
Trzymajcie nas… Człowiek, który od ośmiu lat nie potrafi opchnąć Korony Kielce i generalnie sprawia wrażenie gościa mającego nawet problemy ze sprzedażą maści na oparzenia w najniższym kręgu piekła mówi bez skrępowania, że za „dwa-trzy tygodnie” sprzedaż dojdzie do skutku. Jednak jak się zastanowimy, w sumie nie dziwi nas to szczególnie. To samo mówił przecież miesiąc temu, dwa miesiące temu, trzy miesiące temu, cztery miesięcy temu i – tu zaskoczenie – także pięć miesięcy temu. Odnosimy wręcz wrażenie, że gdy Polacy wygrywali pod Grunwaldem, Lubawski już wtedy paplał coś o sprzedaży Korony, prawdopodobnie załapał się też na arkę razem z Noe i z nim ubił deal z terminem „dwa-trzy tygodnie”. Dziwnym trafem do żadnej transakcji jeszcze nie doszło.
Lubawskiemu uśmiech nie schodzi jednak z ust i wciąż rzuca terminami, jakby ustalał dni bezmięsne w jadłospisie, a nie sprzedawał klub piłkarski. To trochę, jakby całe życie bez skutku latać za pryszczatą Zośką z Węgorzewa i jednocześnie zarzekać się, że w ekskluzywnych klubach wyrwie się najlepsze laski i to w kwadrans. Na jaką jeszcze zuchwałość wpadnie pan prezydent? Może wymyśli, że Kielce to polska stolica mody?!
A nie, sorry, to już się stało.
Panie prezydencie, może wypadałoby przestać paplać jęzorem na prawo i lewo, a zająć się jakimiś konkretami? Nie od dziś wiadomo, że w kieleckim mocno piździ – Lubawski wykorzystuje sytuację i co chwilę rzuca słowa na wiatr.
Fot. 400mm.pl