Reklama

Nie byłem zaskoczony, że JW wyszedł. Sądziłem, że wycofa się nawet wcześniej

redakcja

Autor:redakcja

29 października 2016, 08:07 • 8 min czytania 0 komentarzy

– Nie byłem zaskoczony. Sądziłem, że wycofa się nawet wcześniej. Słuchał jednak głosów tylko tych ludzi, którzy wmawiali mu nie wiadomo co. Jeśli w czwartek twierdzili, że mają 70-80 głosów, to jakie znaczenie miał mieć dla nich sposób głosowania? Przecież tak czy inaczej by wygrali. Cała szopka z podważaniem głosowania przez maszynki, gdy sami, w finansowych kwestiach z nich korzystają, była śmieszna. Cieszę się, że na koniec komisja dopuściła pana Józefa do startu w wyborach, bo to odbiera mu jakiekolwiek argumenty – mówi w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym” Zbigniew Boniek. 

Nie byłem zaskoczony, że JW wyszedł. Sądziłem, że wycofa się nawet wcześniej

FAKT

342

Na starcie tabloid dosadnie kwituje wczorajszy zjazd PZPN.

Piątkowy zjazd nie przypominał bowiem poważnych wyborów, ale kabaret, którego kulminacyjny moment nastąpił już na początku (…). – Sądziłem, że pan Józef wycofa się wcześniej. Słuchał jednak tylko głosów ludzi, którzy wmawiali mu nie wiadomo co. Jeśli w czwartek twierdzili, że mają 70-80 głosów, to jakie znaczenie miał dla nich sposób głosowania? Przecież tak czy inaczej by wygrali. Cała szopka z podważaniem głosowania przez maszynki, gdy sami w finansowych kwestiach tak głosują, była śmieszna. Cieszę się, że na koniec komisja dopuściła pana Józefa do startu w wyborach, bo to odbiera mu jakiekolwiek argumenty – skwitował Boniek.

Reklama

341

Rafał Siemaszko już nie może doczekać się derbów Trójmiasta.

– Pochodzę z Gdyni. To dla mnie wyjątkowy mecz. Czekaliśmy na takie spotkanie pięć lat – przekonuje Siemaszko, który bardzo przeżył ostatni mecz Arki z Lechią. 1 maja 2011 roku gdynianie prowadzili 2:0 w 88. minucie, a mimo to nie zdołali wygrać. Wyrównująca bramka dla Lechii padła w doliczonym czasie gry. – Gdy Lechia w 97. minucie wyrównała, nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Teraz nadszedł czas rewanżu. Grałem kiedyś z Lechią w Młodej Ekstraklasie. Strzeliłem jej gole. Na taki mecz nie trzeba nas motywować – dodaje napastnik Arki.

GAZETA WYBORCZA

343

W GW dziś tylko tekst o utrzymaniu władzy Bońka.

Reklama

Wynik głosowania nad metodą głosowania oddawał przewagę Zbigniewa Bońka, który zapewne wygrałby rywalizację jeszcze wyżej – może wręcz przez aklamację – gdyby prezesa wybierano w głosowaniu powszechnym. To celebryta potrafiący zyskiwać poklask nie tylko dzięki swoim faktycznym decyzjom i ideom. Popularność prezesa dobrze oddaje 618 tys. ludzi śledzących jego profil na Twitterze. Wojciechowskiego nie prowadzi konta na tym portalu społecznościowym wcale, natomiast popierający jego kandydaturę Cezary Kucharski, znany przede wszystkim jako były poseł PO i agent Roberta Lewandowskiego, ma blisko 50 tys. followersów. Taki konkurs na popularność byłby o tyle adekwatny, że pojedynek wyborczy odzwierciedlał w istocie osobisty konflikt dzielący właśnie Bońka i Kucharskiego.

SUPER EXPRESS

340

O Kamilu Grosickim opowiada jego kumpel z Rennes, Paul-Georges Ntep.  

Jak oceniłbyś rolę Grosickiego w Rennes?

To jeden z naszych kluczowych piłkarzy, nawet jeśli czasem zaczyna na ławce. We Francji znają go już jako “superrezerwowego”, bo wiadomo, że zawsze, gdy wejdzie, to coś zdziała. Jak z Nantes. Wszedł w drugiej połowie, a i tak strzelił dwa gole. Tak się fajnie złożyło, że po moich podaniach. Dla Rennes taki piłkarz jest na wagę złota, bo w każdej chwili potrafi zrobić różnicę.

W Polsce Grosicki znany jest z robienia atmosfery w kadrze. A w klubie?

Jest podobnie. W szatni jest mnóstwo śmiechu również dzięki niemu. Zawsze jest w dobrym humorze, a gdy zacznie mówić, czasem nie sposób się nie uśmiać. Często robimy sobie żarty z jego akcentu, gdy mówi po francusku. To znaczy, z reguły mówi taką mieszanką francusko-angielską. Ale i tak się dogadujemy, a Kamil śmieje się z nami.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

345

Na start fragment tekstu o wczorajszym zjeździe:

Rozczarowani byli wszyscy, choć zwolennicy obecnego prezesa raczej pokpiwali z rejterady Wojciechowskiego. – Niespodzianki nie było, ale czy naprawdę ktoś przypuszczał, że może przegrać Boniek. No nie wierzę – mówił Andrzej Padewski. Szef dolnośląskiego futbolu był cichym bohaterem zjazdu. Jego wielokrotnie sprawdzona lojalność została sowicie wynagrodzona: na wniosek szefa został wybrany na wiceprezesa PZPN do spraw zagranicznych. Do tej pory funkcję tę pełnił Marek Koźmiński, który teraz zastąpi usuwającego się w cień Romana Koseckiego w roli wiceprezesa do spraw szkoleniowych. – Nie przyszliśmy tu, by się pokazać, wypić kawę i porozmawiać z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Chcieliśmy odegrać istotną rolę i wygrać – zapewniał Radosław Majdan ze sztabu Wojciechowskiego. – Współczuję tym, którzy jeszcze w czwartek się zarzekali, że są z nami, dziś zmienili zdanie. Być może bali się, że nie dostaną stanowiska. Rozumiem, że mogli się przestraszyć, ale niepotrzebnie tak bardzo utwierdzali nas w przekonaniu, że są z nami. Może jednak taka jest walka wyborcza, że mówi się jedno, a za plecami robi drugie – dodał były bramkarz, nie kryjąc rozgoryczenia. – A ja żałuję, że coś takiego musieliśmy oglądać, bo było to jednak trochę smutne i mało czytelne widowisko. Wygrana Bońka nie podlegała dyskusji i to jest najważniejsze – ocenił Paweł Wojtala, nowy członek zarządu PZPN. – Złośliwie napisaliście w Przeglądzie Sportowym, że efekty ostatniej nocy przedwyborczej to kwestia mocnej głowy i wątroby. Tak mnie to zdenerwowało, że na znak protestu przez całą noc nie wziąłem do ust kropli alkoholu – mówi nam w kuluarach Ryszard Niemiec szef Małopolskiego ZPN. Abstynencja mu nie zaszkodziła, bo i on trafił do nowego zarządu.

346

I rozmówka z nowym-starym prezesem:

Wygrał pan miażdżącą przewagą, na dodatek Józefa Wojciechowskiego nie było na sali, nie wygłosił nawet przemówienia przed głosowaniem. Można powiedzieć, że to wygrana prawie walkowerem?

Wszyscy zapowiadali, że będzie to cyrk, a okazało się, że środowisko piłkarskie jest jednak zjednoczone. Pan Józek miał 16 rekomendacji i dostał 16 głosów. Nie wiem, czy były to te same osoby, absolutnie mnie to nie interesuje. Mam szacunek do pana Józefa za to, co zrobił w życiu, ale ma wokół siebie ludzi, którzy karmią się nienawiścią, a nie ideami. Jest mi bardzo przykro, bo sam nigdy takiego systemu wartości jak oni nie miałem. Ja zawsze dla wszystkich jestem dostępny.

Co pan pomyślał, gdy zobaczył, że Józef Wojciechowski opuszcza salę?

Nie byłem zaskoczony. Sądziłem, że wycofa się nawet wcześniej. Słuchał jednak głosów tylko tych ludzi, którzy wmawiali mu nie wiadomo co. Jeśli w czwartek twierdzili, że mają 70-80 głosów, to jakie znaczenie miał mieć dla nich sposób głosowania? Przecież tak czy inaczej by wygrali. Cała szopka z podważaniem głosowania przez maszynki, gdy sami, w finansowych kwestiach z nich korzystają, była śmieszna. Cieszę się, że na koniec komisja dopuściła pana Józefa do startu w wyborach, bo to odbiera mu jakiekolwiek argumenty. W demokracji jest tak, że jeśli komuś coś się nie podoba, to zabiera swoje zabawki i wychodzi. Nie mam żalu do pana Józefa, troszkę ośmieszyli się ci, którzy uważają, ze znaczą coś jeszcze w polskiej piłce.

347

Sergiej Kriwiec zmierzy się dziś z Lechem Poznań. Jak się można domyślić, nie będzie to dla niego spotkanie jak każde inne.

Po ponad czterech latach wraca pan na Bułgarską. To będzie dla pana specjalne spotkanie?

Absolutnie wyjątkowe. Głównie dlatego, że wtedy w Lechu robiliśmy naprawdę świetne wyniki. Były też udane występy w europejskich pucharach. W Poznaniu zawsze jest niesamowity doping. Dla mnie największe zwycięstwa, które wtedy odnieśliśmy, są nie do zapomnienia, głównie z powodu fantastycznej atmosfery, jaką robili kibice.

Najlepiej pamięta pan mecze w Lidze Europy?

Każdy, na pewno te z Manchesterem City i Juventusem – głównie dlatego, że graliśmy jak równy z równym z gwiazdami europejskiej piłki. Swój klimat miały także spotkania z Legią Warszawa. Nigdy też nie zapomnę fety po zdobyciu mistrzostwa Polski. Coś takiego trzeba przeżyć.

348

Piłkarze Jagiellonii śpiewająco radzą sobie nie tylko na boisku.

O to, by białostoczanie udali się pod Wawel z pozytywnym nastawieniem zadbał gwiazdor disco polo z Podlasia Zenon Martyniuk. Wspólnie z piłkarzami Jagi nagrał piosenkę (jej premiera wkrótce). W studiu Radia Białystok doszło do burzy mózgów, bo zadaniem jagiellończyków było nie tylko zaśpiewanie, lecz również napisanie tekstu do muzyki autorstwa pana Zenona. Kibice z Podlasia dobrze znają fragment utworu. Rozbrzmiewa on na białostockim stadionie po bramkach zdobytych przez Jagę („Przez twe bramki, brameczki strzelone, oszalałem!”). Zadaniem muzyka i piłkarzy było przerobienie stadionowego dżingla w kilkuminutową piosenkę. – Fajna zabawa. Czy mam talent do śpiewania? Ha! Powiem tak: lepiej, by każdy z nas został przy piłce – śmiał się Góralski. Oprócz niego w nagraniu i pisaniu tekstu udział brali: Rafał Grzyb, Marek Wasiluk, Damian Węglarz, Przemysław Mystkowski, Karol Świderski i Jonatan Straus.

349

Przemysław Rudzki pisze dziś o Ryanie Giggsie, który niespodziewanie ma problem ze znalezieniem pracy.

Piłkarzem był wybitnym, nikt nie ośmieliłby się tego podważyć (poza Royem Keanem, ale o tym później). Człowiekiem okazał się ohydnym, jednak futbolowym bogom świat wybaczał gorsze rzeczy niż romans z żoną brata. Trenerem jest na dorobku, zaliczył asystentury i przygodę tymczasową. Giggs czeka na swoją prawdziwą szansę, tyle że w dobie piłki za miliardy nie widać chętnych, by dać mu pracę w dużym klubie. Walijczyk znalazł się w futbolowym czyśćcu. – Kiedy zagrałem piętnaście meczów w pierwszym zespole, zapukałem do drzwi menedżera, wszedłem i oznajmiłem, że moim zdaniem zasługuję na auto od klubu, tak jak inni zawodnicy z seniorskiej drużyny. Spojrzał na mnie, po czym ryknął: “Klubowy samochód?! Klubowy samochód?! Chyba klubowy rower! Nigdy więcej do niego nie poszedłem – po latach Giggs wspominał z uśmiechem nieudane negocjacje motoryzacyjne z sir Alexem Fergusonem. Jedna z tych bezcennych lekcji, jakie odbierały “dzieci” Fergiego – szybko utemperuj młodzież – a także inne doświadczenia zdobyte przez ćwierć wieku pracy ze Szkotem, na razie nie przydają się jednak Walijczykowi.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...