W latach 90. służył nam za mięso armatnie. Kiedy było trzeba wymusić haracze, kogoś pobić czy urwać mu ucho, to wysyłało się takich ludzi. “Czerwus” i jego kumpel “Pałka”, który kiedyś był jednym z “kapitanów” “Rympałka”, trzęsą teraz Legią. Pół biedy, że kibolami, ale wygląda na to, że oni teraz trzęsą nawet ludźmi z kierownictwa klubu, zastraszając ich. I nie dziwię się, że jeden z nich oświadczył, że “boi się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny” – mówi w Super Expressie Jarosław “Masa” Sokołowski.
FAKT
Kluby chcą milionów od PZPN.
Zawodowe kluby oczekują od prezesa PZPN, wybranego w najbliższy piątek, spełnienia wielu swoich postulatów. Najciekawszy dotyczy utworzenia funduszu gwarancyjno-poręczeniowego w kwocie nie mniejszej niż 50 mln złotych. Nie wiadomo, jak konkretnie miałby funkcjonować ten fundusz, ale chodzi o sytuacje, w których związek mógłby np. poręczać spłatę zaciąganych przez kluby kredytów. Dosyć luźno rzucony pomysł pokazuje, że kluby mają odważne żądania wobec przyszłych władz PZPN. Ciekawym punktem tego ligowego koncertu życzeń jest też wniosek o dyskusje na temat zapisów umożliwiających karanie sędziów popełniających karygodne błędy (a także rozważenie możliwości ankiet i ocen okresowych poszczególnych arbitrów, wystawianych przez kluby).
Aleksandar Vuković, czyli zły glina na ławce Legii.
Jeden ma wybuchowy temperament Michała Probierza, drugi jest spokojny jak Stefan Białas. – Najważniejsze, że mamy takie same wartości ludzkie i życiowe. To ułatwia współpracę. Chcemy wyprowadzić Legię na prostą – mówi Aleksandar Vuković, asystent trenera mistrza kraju Jacka Magiery. (…) – Nie miałem zamiaru nikogo prowokować ani obrazić. Kiedyś, jako pierwszy trener nie będę robił takich rzeczy. Ale na sto procent nie obiecuję. Radość nie jest negatywna – przekonuje. Z racji temperamentów wiadomo, że to Vuković jest „złym gliną” w Legii.
Ludzie myślą, że Mariusz jest moim bratem – mówi Patryk Stepiński z Wisły Płock.
Zbieżność nazwisk, ten sam rocznik, klub i do tego wspólne występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski sprawiły, że wielu dziennikarzy i kibiców myślało, że Stępińscy to bracia. – Pamiętam, jak po roku gry w Widzewie udzielaliśmy wspólnie wywiadu i po 40 minutach redaktor zapytał: „gdzie mieszkacie?”. Mariusz odpowiedział, że w Zduńskiej Woli, ja, że w Łodzi. Dziennikarz zrobił zdziwioną minę i zapytał: „Jak to, bracia i nie mieszkają razem?”. Dopiero wtedy uświadomiliśmy mu, że nie jesteśmy rodziną – wspomina obrońca Wisły. Co ciekawe, takie sytuacje zdarzają się do dziś, choć od debiutu Patryka w ekstraklasie minęły trzy lata. – Przyzwyczaiłem się – kwituje.
GAZETA WYBORCZA
Rafał Stec pyta, dokąd zmierza Mourinho.
Z trenera nowoczesnego, o reputacji wręcz nieomylnego, karleje do trenera, który nie nadąża i którego chóralnie skazuje się na klęskę. A Manchester United nie może wyjść z szoku. (…) Niedzielny mecz z Chelsea był przygnębiający nie tylko ze względu na wynik (też okropny, 0:4), ale przede wszystkim styl gry. Goście tuż po gwizdku stracili gola, a potem nawet przez chwilę nie zasugerowali, że mają pomysł, jak się odkuć. Potwierdziło się, że Manchester, owszem, potrafi przeciwnika sparaliżować – jak w ubiegłym tygodniu, gdy wydusił w Liverpoolu satysfakcjonujące 0:0. Kiedy jednak wpadnie w tarapaty, nie umie zareagować. Wciąż gra wolno, jednostajnie, przewidywalnie. Identycznie wyglądała Chelsea w ostatnim sezonie z Mourinho. Jego drużyny słynęły niegdyś z tego, że były gotowe na każde okoliczności. Wystarczy przypomnieć sobie bodaj szczytowe osiągnięcie portugalskiego szkoleniowca – piłkarze Interu w półfinale Ligi Mistrzów przegrywali u siebie z tamtą niesamowitą Barceloną Pepa Guardioli, by zwyciężyć 3:1. Tymczasem od pewnego momentu podwładni Mourinho zdają się nie mieć ani planu B czy C, ani nawet planu A. I nazbyt łatwo przetrącić im psychikę. Przebrzmiała też fama szefa, który piłkarzy uwodzi i porywa. Ci z Manchesteru pokonują w meczach najkrótszy dystans w całych rozgrywkach – tak nie ruszają się ludzie natchnieni. I Mourinho podpisał swoim nazwiskiem 12 porażek w ostatnich 25 spotkaniach w lidze angielskiej. To bilans porażający. Zwłaszcza gdy przyłożymy go do budżetów Chelsea oraz MU, a także do klasy zawodników.
Trudny postój Krychowiaka.
Jego przedłużający się kryzys to zła wiadomość dla reprezentacji. Transfer do PSG miał być krokiem na najwyższą półkę, ale Polak utknął na ławce. Na jak długo? W niedzielnym hicie z Olympique Marsylia (0:0) nie pojawił się na boisku. W październiku uzbierał tylko sześć minut gry z FC Basel w Lidze Mistrzów i jeden występ w podstawowym składzie przeciw Nancy, drużynie ze strefy spadkowej. Ale prasa oceniła wtedy Krychowiaka jako najsłabszego w zespole, który pod wodzą nowego trenera Unaia Emery’ego gra zdecydowanie poniżej możliwości. (…) Polak opowiadał mediom, że jest pozytywnym facetem, któremu wystarczy do szczęścia, że świeci słońce. Ale dotąd było mu łatwiej, jego kariera wciąż rosła, transfer do PSG był wejściem na najwyższą półkę. Czy teraz przeżywa tylko trudne początki, nie wiadomo. Ale polski kibic tęskni za pomocnikiem jak skała, który od nowa szuka dla siebie miejsca w futbolu. To widać i w PSG, i w reprezentacji. Krychowiak udziela się w mediach tylko wtedy, gdy ma do powiedzenia coś pozytywnego. O sytuacji w klubie mówić nie chce, co samo w sobie jest znaczące. – Grzesiek nie może liczyć w Paryżu na status, jaki miał w Sewilli – mówi Białas. – Ale grać będzie więcej, zalecam cierpliwość. Przebicie się w takim klubie to wyzwanie wymagające czasu, pokory i pracowitości. Krychowiak te cechy ma.
SUPER EXPRESS
“Piłkarska” okładka Superaka.
Bandyci trzęsą Legią – rozmowa z Jarosławem “Masą” Sokołowskim.
Podobno w najnowszej “gwieździe” hiszpańskich mediów rozpoznał pan swojego byłego podopiecznego?
– Tak, ten zakrwawiony facet zatrzymany podczas zadym z madrycką policją przed meczem Legii to “Czerwus”, Tomasz Cz. W latach 90. służył nam za mięso armatnie. Kiedy było trzeba wymusić haracze, kogoś pobić czy urwać mu ucho, to wysyłało się takich ludzi. “Czerwus” i jego kumpel “Pałka”, który kiedyś był jednym z “kapitanów” “Rympałka”, trzęsą teraz Legią. Pół biedy, że kibolami, ale wygląda na to, że oni teraz trzęsą nawet ludźmi z kierownictwa klubu, zastraszając ich. I nie dziwię się, że jeden z nich oświadczył, że “boi się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny”.
To fragment oświadczenia Dariusza Mioduskiego. Jeżeli jest zastraszany, to powinien pójść na policję, a nie wydawać oświadczenia?
– Moim zdaniem ma rację, że się boi, bo to przecież dzikusy! Niektórzy z nich to są gorsze mendy, niż my byliśmy przed laty! Przecież tacy ludzie mogą uznać, że może warto rodzinę Mioduskiego postraszyć. Ma udawać, że nie czuje takiego zagrożenia?
OK, ale z czego to zagrożenie wynika? Ma się czuć zagrożony, bo się poróżnił z prezesem Leśnodorskim?
– Może czuć się zagrożony, bo ci bandyci uważają Leśnodorskiego za “swojego”, za kolegę, nawet jeżeli ich kolegą nie jest. Wystarczy, że taki idiota jeden z drugim może uznać, że warto Mioduskiego i jego rodzinę przycisnąć. To będzie dla nich honor, bo będą grypsować, będą się z tym obnosić, że siedzieli “za Legię”, że zrobili to dla klubu! Przecież “Czerwus” chwalił się Hiszpanom, że w Polsce miał 17-letni wyrok, to nie przestraszyło go kilka dni w hiszpańskim więzieniu.
Na stronach sportowych jeden piłkarski materiał o błędach sędziowskich. Trzeba wprowadzić powtórki – mówi Michał Listkiewicz.
Powtórki wideo, za wprowadzeniem których opowiada się Zbigniew Boniek, pomogą uniknąć takich błędów, jak ten Pawła Sokolnickiego z meczu Legia – Lech?
– Na pewno. Sędzia będzie mógł przeanalizować zapis wideo kontrowersyjnej sytuacji i dopiero po jej obejrzeniu podejmie decyzję. Cieszę się, że prezes Boniek jest zwolennikiem powtórek. Teraz PZPN powinien zgłosić swój akces do pilotażowego programu FIFA dotyczącego tej innowacji, który zostanie uruchomiony w przyszłym roku, a wejdzie w życie za 2-3 lata. Na razie zgłosiło się 12 federacji, w tym czeska, w której teraz pracuję.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Liga kontra PZPN.
Koncert życzeń Ekstraklasy.
Przedwyborcza temperatura skoczyła ostro w górę. Wprawdzie kluby Ekstraklasy w wyborach na szefa związku, które odbędą się w najbliższy piątek w Warszawie, nie wystawiły wspólnego kandydata (startują obecny prezes Zbigniew Boniek, a jego jedynym konkurentem jest były właściciel Polonii Warszawa Józef Wojciechowski), ale to nie oznacza, że ligowcy nie chcą mieć wpływu na związkową władzę. – Zależy nam na realnym uczestniczeniu w rozwoju polskiej piłki również poprzez działalność w strukturach PZPN. To jest nasz wspólny interes, nie ma w tym nic dziwnego. Chodzi o bardzo poważne sprawy i nie dostrzegam w tym żadnego kontekstu zjazdowego. Takie stawianie sprawy byłoby spłycaniem problemu – zapewnia szef rady nadzorczej Ekstraklasy SA Maciej Wandzel.
Faworytem do tytułu jest Lechia. Całkiem interesująca rozmowa z Aco Vukoviciem.
Rola złego i dobrego policjanta na ławce została podzielona naturalnie.
– Najważniejsze w pytaniu jest słowo “naturalnie”. Jacek rządzi, ale powiedział, że każdy ma być sobą i robić tak, jak czuje. Różnimy się temperamentami, ale mamy takie same wartości ludzkie i życiowe. To ułatwia współpracę, która ma sens i potencjał. Potrafimy pomóc piłkarzom, ale nie myślimy, co będzie za kilka miesięcy. Możemy marzyć, ale interesuje nas dziś i jutro. Przygotowujemy zespól do trójmeczu z Koroną, Realem i Cracovią. Mamy udowodnić, że potrafimy wyprowadzić drużynę na prostą.
Po odejściu Besnika Hasiego poprawiła się atmosfera w klubie?
– Słyszę takie głosy, więc nie będę udawał głupiego, że jest inaczej. Po komunikacie, że Besnik Hasi zostanie trenerem Legii, ja i inne osoby z klubu martwiliśmy się, jak będą wyglądały relacje Albańczyka z Serbem. Na końcu okazało się, że tylko te były jak trzeba.
Marcin Kaczmarek jest nie do ruszenia.
W ostatnim czasie pojawiło się sporo plotek. Z beniaminkiem łączono m.in. Jana Urban. W Płocku jednak nie zamierzają rozstawać się z trenerem, który awansował z drużyną z II ligi do ekstraklasy. – Prawda jest taka, że jedynym szkoleniowcem, z którym aktualnie rozmawiamy jest Marcin Kaczmarek. Dyskutujemy na temat przedłużenia jego umowy – zdradza prezes Nafciarzy Jacek Kruszewski. – I jesteśmy blisko porozumienia. Oczywiście głównym warunkiem będzie dalsza gra Wisły w ekstraklasie – dodaje. Nowy kontrakt dla Kaczmarka (obecny wygasa z końcem sezonu) będzie swego rodzaju wotum zaufania wobec trenera. – Oczywiście nikt nie ma w klubie dożywotniego kontraktu, ale na dziś okazujemy zaufanie i wsparcie dla Marcina Kaczmarka. Nie zmieniają tego pechowe porażki np. z Wisłą Kraków, czy ostatnia z Górnikiem Łęczna. W ostatnim meczu mieliśmy tyle stuprocentowych okazji, że w zasadzie po pierwszej połowie spotkanie powinno być rozstrzygnięte, a my zasiedlibyśmy wygodnie na… piątym miejscu w tabeli. Sytuacje są, trzeba jednak poprawić skuteczność. Musimy również uniknąć takich błędów, jak w ostatnią sobotę. To jest Ekstraklasa i tu nie ma zbyt wiele miejsca na pomyłki – uważa prezes Wisły.
Z kolei Lech chce zawieszenia Malarza.
Lech Poznań nie ma zamiaru przejść do porządku dziennego po tym, co stało się w końcówce sobotniego meczu z Legią w Warszawie (1:2). Kolejorz złożył protest do Komisji Ligi Ekstraklasy SA. Chodzi między innymi o zachowanie bramkarza gospodarzy Arkadiusza Malarza. – Było skandaliczne, rodem ze sztuk walki – mówi prezes poznaniaków Karol Klimczak. (…) Podczas zajścia najpierw jest jednak atakowany przez Guilherme, a następnie – Malarza. Doszło wtedy do zadymy, w której uczestniczyli niemal wszyscy piłkarze obu zespołów. Z ławki rezerwowych szybko przybiegł bramkarz Lecha Jasmin Burić, który otrzymał czerwoną kartką. Golkiper Legii dostał z kolei żółtą. Dodajmy, że w doliczonym czasie warszawianie zdobyli zwycięską bramkę. Jej autorem był były lechita, Kasper Hamalainen, który jednak był na blisko metrowym spalonym. – Trochę już ochłonąłem po tym, co wydarzyło się w sobotę – mówił prezes Lecha Karol Klimczak w poniedziałek po południu. – Chcę być jednak konsekwentny, po to, żeby w przyszłości uniknąć sytuacji, w której zawodnik drużyny przeciwnej zachowuje się w sposób skandaliczny. Używa przemocy fizycznej, powala naszego zawodnika, dusi go, zagraża jego życiu i bezpieczeństwu. Będziemy składać w tej sprawie protest – zapowiedział.