Jeśli istnieją gole, których się nie zapomina, ten zdecydowanie do nich należy. Tę bramkę powinno się pokazywać wszystkim aspirującym, młodym zawodnikom. Tak się strzela z woleja!
Finał Euro 1988, naprzeciw siebie stają Holandia i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Faworytami są piłkarze pochodzący z Beneluksu, na co zdecydowanie mają wpływ nazwiska, które widnieją w protokole meczowym: Rijkaard, Gullit, czy właśnie van Basten. W jednej trzeciej spotkania, „Oranje“ obejmują prowadzenie za sprawą „Tulipano Nero“ Gullita. Jednak to, co kibice na całym świecie widzieli pewnie już setki razy na powtórkach, dzieje się później, w 54. minucie spotkania. Piłka trafia do Arnolda Muhrena, ten z zegarmistrzowską precyzją dorzuca na nos do Marco van Bastena, a „Łabądź z Utrechtu“ ładuje z woleja z zerowego kąta w boczną siatkę. Na jego szczęście – z właściwej strony. Holandia przywozi do Amsterdamu puchar, piłkarze z ZSRR wracają do ojczyzny ze spuszczonymi głowami, pewnie do dziś nie mogąc z nich wyrzucić tamtego niesamowitego trafienia.