No i mamy nowy odcinek walki o władzę w Legii. Po medialnej ofensywie Bogusława Leśnodorskiego, wreszcie oświadczenie napisał Dariusz Mioduski. W zasadzie można je w tym momencie odczytać jako akt kapitulacji. Pismo większościowego udziałowca warszawskiego klubu kończy się tak:
W toczącym się sporze, dalsze rozmowy pomiędzy wspólnikami powinny odbywać się w gabinetach. Mam jednak świadomość, że wykorzystywane są wszelkie dostępne możliwości, sprawiające, że dochodzenie moich praw będzie procesem długotrwałym. W związku ze skomplikowaną sytuacją prawną, moja kontrola nad bieżącą działalnością klubu w tym okresie będzie w praktyce niemożliwa. Dlatego, nie mając zaufania do zarządu, w pełni odsuwam się od bieżącej działalności klubu i rezygnuję z prowadzenia nadzorowanych przez mnie projektów. Będę jedynie wykonywał te czynności, które są wymagane ode mnie prawnie lub umownie.
Dodatkowo informuję, że nie będę w najbliższym czasie udzielał mediom żadnych dodatkowych informacji ani komentarzy. Mam obawy, że mogłoby to oznaczać zagrożenie dla bezpieczeństwa mojego oraz mojej rodziny.
Ostatnie zdanie zdumiewające. Udzielanie mediom komentarzy mogłoby oznaczać zagrożenie dla rodziny? Czy to sugestia, że Bogusław Leśnodorski do spółki z Maciejem Wandzelem mieliby porwać dziecko z przedszkoda albo złamać nogę żonie? Albo mieliby wysłać jakieś bojówki do walki ze wspólnikiem? Szkoda, że Dariusz Mioduski nie wytłumaczył dokładnie co ma na myśli, bo tego rodzaju stwierdzenie to w sumie nic innego jak wsadzenie kupy w wentylator – po chwili wszyscy brudni. Zastanawia nas tylko, w jaki sposób DM chciał zaprowadzić porządek na stadionie Legii, skoro jest taki strachliwy.
No ale dobrze, każdy ma prawo się czegoś bać, niektórzy boją się pająków, inni ciasnych przestrzeni, a jeszcze inni Leśnodorskiego z Wandzelem. W każdym razie najistotniejsza dla kibiców Legii jest informacja, iż Dariusz Mioduski wycofuje z bieżącej działalności klubu i w praktyce staje się całkowicie biernym udziałowcem, bez wpływu na codziennie funkcjonowanie Legii. Jak sam zasugerował, jest to rozwiązanie długotrwałe.
Całość oświadczenia poniżej. Z zasięgniętych przez nas informacji wynika, że z kolejnymi punktami dość łatwo byłoby polemizować. Ale w sumie nie wypada, bo każdy ma prawo przedstawić swoją wersję, a to jest wersja Dariusza Mioduskiego:
Oświadczenie
W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami na temat mojej działalności jako większościowego właściciela Legii Warszawa, poniżej przedstawiam fakty prostujące najbardziej istotne upubliczniane informacje.
1. Potwierdzam, że 29 września 2016 roku, zgodnie ze swoimi uprawnieniami, złożyłem oficjalny wniosek o odwołanie zarządu spółki Legia Warszawa. Wniosek wręczyłem osobiście członkowi zarządu spółki, Maciejowi Wandzlowi, który po zapoznaniu się z jego treścią odmówił pokwitowania przyjęcia, w związku z czym dokument został dodatkowo wysłany drogą pocztową.
2. Jest kilka istotnych powodów utraty przeze mnie zaufania do zarządu Legii Warszawa, ale fundamentalnym jest ocena sposobu zarządzania klubem oraz jego budżetem.
3. Potwierdzam, że mój głos jest wymagany do podjęcia każdej decyzji zarządu Legii Holding. Dwóch moich wspólników nie może podjąć wspólnie żadnej decyzji zarządu beze mnie.
4. Nie jest prawdą, że jako wspólnik nie chciałem dokapitalizować spółki będącej właścicielem Legii Warszawa. Wielokrotnie proponowałem podwyższenie kapitału z naszych własnych prywatnych środków i domagałem się podjęcia stosownych zobowiązań, gdyby takie dokapitalizowanie było potrzebne. Nigdy nie było chęci ze strony moich wspólników do podjęcia takich zobowiązań.
5. Nie jest prawdą, że nie proponowałem konkretnej strategii rozwoju i funkcjonowania sportowego Legii Warszawa. Przygotowałem, wraz z zespołem ludzi z klubu, konkretny, szczegółowy dokument, który został przedłożony zarządowi 10 lipca 2015 roku i który nigdy nie został przez Zarząd przyjęty lub wdrożony.
6. Nie jest prawdą, że inicjowałem decyzje dotyczące zmian trenerów w klubie. Zawsze akceptowałem jedynie rekomendacje zarządu w tym zakresie i byłem jednym z ostatnich ogniw tego procesu.
7. Absolutnie nie jest prawdą, że jestem przeciwnikiem kibiców i dialogu oraz współpracy
z nimi. Kibiców Legii uważam za jedną z kluczowych wartości tego klubu i zawsze to podkreślałem. Mój zdecydowany sprzeciw wywołuje za to tolerowanie, a nawet wspieranie osób, które w sposób świadomy działają na szkodę tego klubu i pod sztandarem Legii postępują niegodnie, wbrew wartościom klubu o 100-letniej tradycji. Dla takich osób nie powinno być miejsca nie tylko na stadionie, ale także w całej legijnej społeczności.
8. Zgodnie z ustalonym ze wspólnikami podziałem kompetencji bezpośrednio i operacyjnie odpowiadałem za przygotowanie budowy ośrodka szkoleniowego i akademii. Od podstaw przygotowałem projekt i doprowadziłem do możliwości jego sfinansowania. Duża część umów została już podpisana, pozostałe umowy są przygotowane do podpisania w ciągu najbliższych kilku tygodni, a rozpoczęcie budowy zaplanowano na wiosnę 2017 roku.
9. Działając w organizacjach europejskich jako pierwszy Polak zostałem wybrany do zarządu European Club Association, jednej z najważniejszych organizacji piłkarskich, zrzeszającej ponad 200 największych klubów europejskich. W ramach tej organizacji biorę udział m.in.
w kształtowaniu zasad dotyczących rozgrywek europejskich (Liga Mistrzów oraz Liga Europy).
10. Nie jest prawdą, że inspirowałem medialne działania przedstawiające konflikt właścicielski. Nie mam wątpliwości, że działania te i ich skutki zostały starannie zaplanowane
i zrealizowane, ale nie ja byłem ich inicjatorem. To oświadczenie jest pierwszym stanowiskiem upublicznionym z mojej inicjatywy, do którego wystosowania poczułem się zmuszony nieprawdziwymi wypowiedziami moich wspólników.
W toczącym się sporze, dalsze rozmowy pomiędzy wspólnikami powinny odbywać się w gabinetach. Mam jednak świadomość, że wykorzystywane są wszelkie dostępne możliwości, sprawiające, że dochodzenie moich praw będzie procesem długotrwałym. W związku ze skomplikowaną sytuacją prawną, moja kontrola nad bieżącą działalnością klubu w tym okresie będzie w praktyce niemożliwa. Dlatego, nie mając zaufania do zarządu, w pełni odsuwam się od bieżącej działalności klubu i rezygnuję z prowadzenia nadzorowanych przez mnie projektów. Będę jedynie wykonywał te czynności, które są wymagane ode mnie prawnie lub umownie.
Dodatkowo informuję, że nie będę w najbliższym czasie udzielał mediom żadnych dodatkowych informacji ani komentarzy. Mam obawy, że mogłoby to oznaczać zagrożenie dla bezpieczeństwa mojego oraz mojej rodziny.
Dariusz Mioduski