Reklama

Sceny z życia Lorda Bendtnera

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2016, 15:44 • 13 min czytania 0 komentarzy

W badaniach pewności siebie miał 10 na 9 podczas testów psychologicznych. Marzył, że zostanie najlepszym napastnikiem świata, że zostanie królem strzelców Premier League i mundialu. Został tylko królem internetu, baletu, Instagrama i oderwanych od rzeczywistości wypowiedzi. Być może, że królami futbolu są Messi i Ronaldo, ale Lord jest tylko jeden – Lord Bendtner. 

Sceny z życia Lorda Bendtnera

***

Jeśli zapytasz mnie czy jestem jednym z najlepszych napastników świata, odpowiem, że tak. 

2009 rok.

***

Reklama

Jacques Crevoisier, psycholog Arsenalu i akademii Clairefontaine, o testach psychologicznych Bendtnera.

– Testy to 117 pytań badających koncentrację, determinację, wiarę w siebie. Jedna z kategorii dotyczyła tego jak piłkarze sami postrzegają swoje kompetencje, czyli, po prostu, jak dobrzy są w swoich oczach. W skali od 1-9 Bendtner miał 10! Nigdy nie widzieliśmy czego takiego. Pat Rice, asystent Arsene’a, siedział obok mnie i śmiał się w głos.

Kiedy Nicklas marnuje okazję, zawsze jest dogłębnie i szczerze przekonany, że to nie jego wina. Możesz postrzegać jego postawę jako problem, i istotnie, często może nim być. Ale dzięki temu też ma większą szansę na błyskawiczne wyjście z dołka”.

***

Powinienem zaczynać każdy mecz, grać każdą minutę i zawsze być w składzie.

***

Reklama

22 grudnia 2007, derby północnego Londynu. 1:1, korner dla Arsenalu, ale Cesc musi poczekać z jego wykonaniem – wchodzi Bendtner. Jeszcze nie Lord, jeszcze tylko świetnie zapowiadający się młokos po przetarciu w rezerwach, bramkach w reprezentacji (pierwsza z Polską w debiucie) i sezonie w Birmingham City, gdzie był nastoletnią gwiazdą pomagającą awansować do Premier League.

Bendtner melduje się w polu karnym, Cesc wrzuca. Duńczyk uwalnia się spod krycia. Wyskakuje. Piekielnie mocno uderza głową i strzela swoją pierwszą ligową bramkę dla Arsenalu, wygrywając Kanonierom święty mecz.

Licząc sam czas gry, strzelenie gola zajęło mu 1.8 sekundy – żaden zmiennik nie pobił tego rekordu. Zapewne Lord na zawsze zapisze się w historii Premier League.

Niestety cała kariera Bendtnera podsumowuje się nie w tym piorunującym wejściu, ale w rozpięciu między dwoma meczami z Tottenhamem. Dokładnie miesiąc później Bendtner i reszta przegrali 1:5 na White Hart Late w Carling Cup.

Kompromitacja czysto boiskowa, a jeszcze obyczajowa, bo Lord mało nie pobił się na boisku z kolegą z drużyny, Adebayorem – napastników musieli rozdzielać Gallas i Webb.

Screen Shot 10-08-16 at 04.00 PM

***

W przeciągu pięciu lat chcę być królem strzelców Premier League, kiedyś zostanę też którem strzelców mundialu. Będę światowej klasy napastnikiem. Zaufaj mi, tak będzie. Patrzę jak grają inni, patrzę na siebie, i nie widzę niczego, co kazałoby mi wątpić.

2009 rok.

***
2008 rok. Ćwierćfinał Ligi Mistrzów, Arsenal kontra Liverpool. Cesc Fabregas oddaje strzał, który musiał wpaść – cały stadion już widział piłkę trzepoczącą w sieci.

Ale Lord dokonał interwencji na linii, jakiej nie powstydziłby się Nesta, a może nawet Tomek Łapiński. Wenger po meczu: Nicklas twierdzi, że chciał uciec, ale nie mógł. Nieprawdopodobna sytuacja.

Screen Shot 10-08-16 at 04.02 PM

Miało być 2:1, skończyło się remisem. The Reds wykończyli Kanonierów na Anfield i przeszli dalej.

***

Nigdy nie miałem wątpliwości co do swojego talentu. Możesz zapytać trenerów, którzy prowadzili mnie, gdy miałem szesnaście lat – nawet mówiłem wtedy otwarcie, że pewnego dnia będę grał w pierwszej drużynie Arsenalu. “Skąd wiesz, że to będziesz właśnie ty?” pytali koledzy. Ale ja zawsze wiedziałem, że to osiągnę i nie miałem problemu z mówieniem o tym.

***

2009 rok, lato. Lord postanawia zmienić numer.

– Mój ulubiony to 7, ale siódemka jest zajęta przez Tomasa Rosickiego, więc wybrałem 52, bo 5 plus 2 to siedem. Brzmi znacznie lepiej niż 43, na pewno też nigdy nie zdecydowałbym się na 25.

Ktoś rozumie ten wywód logiczny, temu nagrodę Nobla.

***

Tygrys to moje ulubione zwierzę. Tygrys nigdy się nie poddaje. Tygrys jest na końcu łańcucha pokarmowego. Zabija by przetrwać, bez żadnej litości. Jest drapieżnikiem… zwierzęciem niebezpiecznego piękna”.

Wywiad dla 11Freunde, 2015 rok.

***

W przeciągu trzech lat będę lepszy niż Zlatan. Jest starszy ode mnie i już osiągnął swój najlepszy moment. Ja mam plan i jestem gotowy. Niebawem będę jednym z najlepszych na świecie.

2009.

***

2009 rok, wrzesień. Jadący z wielką prędkością Aston Martin rozbija się na autostradzie A1.

– Gdybym nie miał zapiętych pasów, zabiłbym się – przyzna potem Bendtner.

Zamieszanie w prasie wywołał fakt, że tuż po wypadku Lord paradował pół nago. Podejrzewano go wtedy, że był nietrzeźwy.

“Musiałem się obejrzeć, sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Zdjąłem więc ciuchy, nawet slipy, a potem podniosłem urwane boczne lusterko i za jego pomocą oglądałem się”.

Screen Shot 10-08-16 at 04.03 PM

To był rok rozbieranych historii z Bendtnerem w roli głównej. Gdy nie znalazł się w kadrze na mecz z Man Utd, wybrał się do nocnego klubu. Wkrótce spełnił się mokry sen paparazzich – oto pijany Bendtner o 4 w nocy opuszczał klub Boujis z opadającymi spodniami.

Screen Shot 10-08-16 at 04.05 PM

***
Nie ma drugiego piłkarza tak ciepło wspominającego Bendtnera, co Javier Mascherano. “To Bendtner uratował moją karierę w Barcelonie”.

Był marzec 2011 roku, druga połowa pierwszego sezonu Mascherano w Katalonii. Sezonu bardzo przeciętnego w wykonaniu Argentyńczyka: “Myślałem, że mój czas tu się kończy. Wydawało mi się, że nie pasuję do filozofii Barcy”.

Potem nadszedł jednak TEN dzień i TA interwencja.

Barcelona – Arsenal na Camp Nou, pierwsza runda fazy pucharowej Champions League. Kanonierzy wygrali u siebie 2:1, w rewanżu nie odstawali w żaden sposób, ale po golu Xaviego w 69 minucie przegrywali 1:3. Arsenal goni wynik, wreszcie głupia strata Barcy, dopieszczone podanie Wilshere’a trafia do Bendtnera, a ten staje oko w oko z Valdesem. Jeśli trafi, Barca wylatuje z Ligi Mistrzów. Lord przyjmuje piłkę niedostatecznie dobrze, traci ułamki sekundy. Znikąd pojawia się Mascherano i kradnie piłkę. Arsenal jedzie do domu, Barca przechodzi dalej, wkrótce zgarnie pełną pulę.

“Tamten odbiór był kamieniem milowym. Gdyby Bendtner trochę inaczej się zachował, uciekłby mi i nie wiem co by się stało – z nami w tamtym sezonie, ze mną. Ale stało się tak, że wszystko dobrze się ułożyło”.

Z pewnością, ułożyło się całkiem nieźle. Mascherano wygrał z Barcą szesnaście trofeów.

***

– Pójdę gdzieś, gdzie będę szczęśliwy z gry. Do drużyny, która strzela dużo bramek i walczy o najwyższe cele. Nie chcę siedzieć na ławce i się przyglądać.
– Gdzie pójdziesz?
– Real albo Barcelona.

Czasy, gdy w Arsenalu przesiadywał na ławie.

***

Euro 2012. Duńczycy wygrali pierwszy mecz z Holandią, w ostatnim mieli trafić na niemiecką maszynę, czyli na niemal pewny wpieprz – wszystko miało rozstrzygnąć się z Portugalią. W 24 minucie Pepe na 1:0, wkrótce Postiga na 2:0. Kontaktową bramkę do szatni strzela Bendtner. W 80 Bendtner daje upragniony remis, ale marzenia Duńczyków zabija kilka minut później Varela.

Stracona szansa? Pewnie. Mecz był do wygrania. Do kogo jak do kogo, ale do Bendtnera nikt w Danii pretensji mieć nie będzie.

Co innego UEFA. Kreatywny jak zawsze marketing bukmachera Paddy Power wykupił miejsce reklamowe… na gaciach strzelca dwóch goli. UEFA ukarała Lorda zawieszeniem na jeden mecz eliminacji mistrzostw świata, a także karą 100 tysięcy euro.

Screen Shot 10-08-16 at 04.07 PM

Karę w pełni pokryło Paddy, ile dostał więcej – wie tylko sam zainteresowany.

***

2012. Kopnięty w twarz podczas meczu ze Swansea, bał się, że straci wzrok.

“Bałem się najgorszego, mialem sprawne tylko jedno oko. Bałem się, że przez to będę musiał skończyć karierę. Nie widziałem przez kilka godzin, zostałem w szpitalu na noc… Później wszystko było spowite czerwienią – a co jeśli mi tak zostanie? Nie mam nic przeciwko ostrej grze – to część futbolu. Złamany nos, złamana szczęka – to się może zdarzyć. Ale oczy są najważniejsze, tu nie ma żartów.

***

2013. Bendtner aresztowany z zarzutami dewastowania osiedla luksusowych apartamentowców. Kamery zarejestrowały, jak o 1 w nocy wybija okno, a także kopie drzwi. O co chodziło tym razem?

– W sobotę po zwycięstwie z Southampton wybrałem się z przyjaciółmi na kolację. Po niej mieliśmy ochotę popływać. To basen, do którego mam klucze, ale tym razem nie działały – myśleliśmy, że zamek się zaciął, więc próbowaliśmy różnych sposobów, żeby go otworzyć. Przepraszam sąsiadów za niedogodności, sprawę wyjaśniłem z policją. zapłacę za wszystkie szkody.

***
Lord Bendtner zarazem był mistrzem Instagrama – był, bo dziś jego konto jest martwe – i jego największym przegranym. Nikt nie potrafił wywołać zamieszania sięgającego dziesiątek nagłówków jedną fotografią. Co w  świecie celebrytów byłoby wielkim atutem, jemu, w końcu sportowcowi, w oczywisty sposób ciążyło.

Swego czasu jedno niewinne zdjęcie z wyjazdu na trening zaprowadziło go na klubowy dywanik w VFL. Powód? Było to zdjęcie Mercedesa, a wszyscy piłkarze Wolfsburga podpisują umowy, by nie reklamować konkurencji. W klubie wściekli się nie na żarty: “Mamy swoje zasady i to od lat. Jedną z nich jest dotyczy bycia uważnym, gdy jest się fotografowanym publicznie. To lekkomyślność, a może już brak posłuszeństwa – tak czy inaczej będzie go kosztować” – mówił Klaus Allofs, dyrektor sportowy VFL.

Screen Shot 10-07-16 at 04.28 PM

Najlepsza bodaj jest jednak historia stojąca za foto ze Snoop Doggiem. Zdjęcie jak zdjęcie, ot – Bendtner ze swoim fanem. Problem polega na podpisie.

“So what we get drunk #so what we smoke weed #we are just having fun #thats how its supposed to be #living young and wild and free! Big snoop doog”

Nie dość, że Nicklas absolutnie udowadnia, że nie kuma o co chodzi w hashtagowaniu, nie dość, że nie potrafi odpowiednio zapisać ksywy sławy, z którą się fotografuje, to jeszcze podpisuje się obiema rękami pod jaraniem i piciem. Nawet, jeśli chodziło wyłącznie o cytaty z piosenki Snoopa, to piłkarzowi po prostu nie wypada.

Screen Shot 10-08-16 at 04.10 PM 001

Dałby bez podpisów i wszystko w porządku. Lord Bendnter – mistrz tworzenia kłopotów z niewinnych, niegroźnych sytuacji.

I nawet nie wiemy jak skomentować to kultowe już zdjęcie.

Screen Shot 10-08-16 at 04.12 PM

***

Jestem zmęczony, że zawsze przedstawiają mnie jak idiotę.

***

– Oglądałem ten mecz i pytałem sam siebie: czy ja jestem pijany?

Taka była reakcja Dietmara Hamanna na mecz Arsenalu z Porto w 2010. Arsenal wygrał 5:0, a Bendtner strzelił hat-tricka, w praktyce dając Kanonierom awans.

W 2008 dał awans Arsenalowi sytuacją kontrowersyjną. Dynamo wybiło piłkę, by Djorou mógł skorzystać z pomocy medycznej. Zamiast otrzymać zwrot futbolówki, otrzymali gonga, który wyrzucił ich z Ligi Mistrzów.

***

Miewał dobre momenty u Kanonierów, to oczywiste. Ale jakim obiektem żartów stał się z czasem najlepiej pokazują zakłady kibiców.

Jeden obiecał, że jeśli Bendtner strzeli bramkę w danym meczu, to on wysmaruje się dżemem, inny że wysmaruje matce brwi pastą do zębów. Niestety dla śpiącej jejmości, Lord trafił, a facet okazał się słowny.

Screen Shot 10-08-16 at 04.18 PM

***

Bendtner w Juventusie. Jasne, miał przyzwoity sezon w Sunderlandzie, gdzie pomógł utrzymać ligowy byt, ale od razu Stara Dama? To brzmiało absurdalnie już w momencie transferu, a nabierało walorów komediowych z każdym miesiącem.

Wiecie, że przez cały sezon nie sprzedała się ponoć choćby jedna koszulka Bendtnera w barwach Bianconeri?

Screen Shot 10-08-16 at 04.21 PM

Że nie grał? Że nie strzelał? No cóż, to się zdarza. Ale wyobrażamy sobie te szczyty dyplomacji, na jakie wspinali się szefowie Starej Damy na konferencjach powitalnych, skoro po wszystkim Beppe Marotta mówił tak:

“Nie było nas stać na drogie zakupy, a chcieliśmy kolejnego napastnika na wypadek kontuzji, zawieszeń. Nie był zawodnikiem, jakiego chcieliśmy, ale nikt inny nie był dostępny”.

Bendtner pierwsze miesiące ciężko pracował nad zrzuceniem nadwagi. Potem zwiedzał trybuny włoskich stadionów.

Nie przeszkodziło mu to jednak w zostaniu rzekomo komendantem imprezy po wygranym scudetto. A tu wiekopomna chwila:

Screen Shot 10-08-16 at 04.08 PM 001

***

Ludzie uwielbiają uważać, że mają rację, nawet gdy się mylą, prawda? Uwielbiają mówić “nie, nie, nie” gdy mówię im jak daleko zajdę. Ale gdy będę na szczycie, powiedzą “tak, zawsze wiedziałem, że to się stanie”. To chorągiewki. Mogą mówić co tylko chcą, ja zrobię swoje.

***

2013 rok, Kopenhaga. Pijany Bendtner – pewnie oblewając sukcesy w Juve – urządza sobie rajd ulicami Kopenhagi, rajd pod prąd. To naturalnie zwraca uwagę policji. Płaci 150 tysięcy euro kary. Zabierają mu prawko. Zostaje przez federację zawieszony na pół roku gry w reprezentacji.

Nicklas najpierw bagatelizował sytuację, mówił, że był tylko lekko pijany podczas jazdy – wypada więc docenić fantazję, że będąc w zasadzie trzeźwym wybrał jazdę drugim pasem. Później zmienił ton i twierdził, że to był najgorszy dzień jego życia.

“Nic gorszego nie może się zdarzyć piłkarzowi, niż wykluczenie z kadry. W pełni szanuję decyzję działaczy, będę robił co tylko mogę, by wrócić do reprezentacji, którą kocham”.

Jeden ze sklepów znalazł niecodzienny sposób na zarobek z wypadku Lorda. W jednej paczce umieścił figurkę Bendtnera z Euro 2012, zabawkowy samochód i magnes na lodówkę w kształcie butelki piwa Tuborg.

lord1

Sprzedały się na pniu.

***

2014. Miał lecieć do Monachium na mecz Ligi Mistrzów. Udał jednak przed Wengerem kontuzję i pofrunął balować do Kopenhagi. Tu przydarzyła mu się historia, która zjada na śniadanie taksówkarskie przygody Sławka Peszki.

W duńskiej prasie taksówkarz opowiadał, że pijany Lord zaczął od zabrania… płyty CD. Potem wyzywał kierowcę od grubej świni i dziwki. Gdy taksówkarz zagroził telefonem na policję, zrobiło się jeszcze gorzej.

– Rozpiął pasek, spodnie, i zaczął trzeć genitaliami o karoserię, mówiąc przy tym, że mnie wyrucha. Dwadzieścia pięć lat jestem taksówkarzem, woziłem pijaków wiele razy, ale czegoś takiego nie widziałem.

Screen Shot 10-08-16 at 04.10 PM

***

Choć Bendtner sam przyznał, że nie wie skąd wziął się jego przydomek “Lord”, tak jest już oficjalnie Lordem. Nie, wcale nie chodzi o to, że ma dziecko z Caroline Luel Brockdorff, członkinią duńskiego rodziny królewskiej – tytuł to zasługa duńskiego magazynu, SE Og HØR.

Jego dziennikarze, będący pod wrażeniem internetowego wizerunku jego lordowskiej mości Bendtnera, postanowili, że najwyższa pora zrobić z napastnika Wolfsburga prawdziwego Lorda. W związku z tym kupili mu skrawek ziemi w Glencoe Wood, części szkockiego rezerwatu przyrody, a z tym wiąże się również wspomniany okolicznościowy tytuł.

Jak na to zareagował Nicklas? Ucieszył się. Zresztą, rzadko obrażał się na żarty, zwykle je z dystansem podchwytywał. Sam publikował na Instagramie przeróbkę, na której trzyma Złotą Piłkę, albo inną na której kandyduje na premiera Danii.

Screen Shot 10-08-16 at 04.08 PM

***

Styczniowy wyjazd VFL do RPA. Już podczas lotu Bendtner miał się napruć i wdać w sprzeczkę z innym graczem. Gdy wylądowali, Lord kategorycznie odmówił mieszkania w jednym pokoju z juniorem. Awanturował się przed pracownikami, piłkarzami, trenerami. Powiedział, że woli spać w recepcji, a jak trzeba to zapłaci sam za jednoosobowy pokój.

Delikatnie mówiąc, szacunku szatni tym nie wygrał.

***

W Danii jest takie powiedzenie: “jesteś kimś, kto rozdziela morze”. Spotykam ludzi, którzy twierdzą, że jestem najfajniejszy na świecie, ale spotykam też takich, którzy rzucają we mnie butelkami.

***

– Zaspałem, nie usłyszałem budzika.

Profesjonalne tłumaczenie w czasach VFL, kiedy to spóźnił się 45 minut na trening. Rekordowa obsuwa, choć mniejsze zdarzały mu się notorycznie.

Spójrzmy jak zmieniała się retoryka dyrektora sportowego Klausa Allofsa:

“Nicklas to dokładnie taki napastnik, jakiego szukamy” – tuż po zatrudnieniu.

“Oglądam go na treningach, ma wyjątkowe umiejętności. Na pewno z czasem pokaże je w Wolfsburgu”.

“Każdy kto chce grać, ma na to szansę, tylko musi pracować. Kto pracować nie chce, nie ma u nas przyszłości”.

“Eksperyment z Nicklasem to porażka”.

Screen Shot 10-08-16 at 04.27 PM

VFL pożegnał go rok przed upływem kontraktu. Lord zapisał tylko jedną pozytywną kartę – miał duży udział w wygranym Superpucharze z Bayernem. To jego gol dał VFL dogrywkę, później Nicklas pewnie wykonał jedną z jedenastek.

Ale i tak koniec końców większym hitem byłata przedmeczowa rozgrzewka. Kto jak nie on mógł rozgrzewkę wprowadzić na poziom nagłówków i dwuczęściowego skrótu na oficjalnym kanale Bundesligi?

***

Tak, inaczej wyobrażałem sobie swoją karierę. Zrobiłem kilka rzeczy źle, ale trzeba przeżyć życie po swojemu. 

***

Nie żałuję mówienia, że chcę być najlepszym napastnikiem świata. Tego chce każdy, tylko boją się mówić.

***

Screen Shot 10-08-16 at 04.28 PM

57%. Tyle czytelników duńskiej gazety BT uznało, że Lordowi w Nottingham Forest się nie powiedzie i będzie dalej kontynuował swój zjazd. Jak na razie nie ma bajkowego happy endu: Lord strzelił jednego gola, Nottingham z Bendtnerem na boisku nie wygrało żadnego meczu. Wyszedł w pierwszym składzie na pucharowe starcie z Arsenalem – szansa na wielki powrót, przypomnienie się, udowodnienie wszystkim swojej wartości. Cudu jednak nie było, Arsenal pewnie wygrał 4:0.

Bendtner lubił porównywać się ze Zlatanem i ma rację – panowie pod względem pewności siebie są na tym samym poziomie. Różni ich to, że Zlatan zawsze swoje słowa potrafił poprzeć grą, Bendtner nigdy. Dlatego  ocierające się o megalomanię wypowiedzi Zlatana nie tylko uchodzą mu płazem, co budują jego markę, natomiast megalomania Bendtnera stała się wyświechtanym dowcipem.

Czytałem interesującą teorię – Nicklas skończył tak a nie inaczej, bo został wprowadzony za wcześnie. Uderzyło mu to to do głowy, sodówka wystrzeliła i chłopak na całą karierę został spaczony. Brzmi to nieźle, ale rozłazi się w szwach, gdy Lord wspomina jak pewny siebie był już w juniorach, rezerwach, jak w duńskiej młodzieżówce otwarcie mówił, że jest lepszy od rywala z drużyny.

Ten typ tak ma i koniec pieśni. Niemniej jakoś trudno nie kibicować Lordowi, gdy mówi, że wyszedł na prostą, zmądrzał, ogarnął się. O tego króla strzelców mundialu może być już ciężko, ale gdyby stał się tytanem pracy, wrócił do regularnego strzelania na poważnym poziomie?

***

The Lord is dead.

Przed meczem Nottingham Forest – Arsenal. Kilka tygodni temu.

Leszek Milewski

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...