W futbolu można się jarać wszystkim, od ustawienia taktycznego po najbardziej skomplikowane dryblingi, ale najważniejsze i tak pozostaną gole. Dlatego kibice cenią piłkarzy, którzy potrafią zdobywać je na różne, często efektowne sposoby. Jak na przykład Arturo Vidal.
23 września 2007 roku, jesteśmy w Hanowerze. Tam, lokalna drużyna mierzy się z Bayerem Leverkusen, który niedawno zakontraktował tego zdolnego Chilijczyka. Zgodnie z oczekiwaniami, strzelanie rozpoczynają Aptekarze, w 50 minucie meczu. Następnie, Sergej Barbarez zagrywa prostopadłe podanie do Arturo, a ten prostym, ale niezwykle skutecznym zwodem zostawia w polu bramkarza i podwyższa prowadzanie przyjezdnych.
Widać było, że ten gość ma to coś i jego kariera musi pójść do przodu z pompą. Dziś wiemy – tak się rzeczywiście stało, Vidal najpierw czarował w Juventusie, a teraz jest istotnym ogniwem Bayernu. Wiadomo, że facet ma swoje odpały, ale na boisku się broni i za to mu przecież płacą.
(Od 1:50)
Dominik Klekowski