Wiadomość o chorobie piłkarza to zawsze specyficzna informacja – kiedyś gość dawał kibicom wiele radości, był podziwiany, a teraz musi stoczyć walkę z dużo poważniejszym rywalem niż zawodnik przeciwnej drużyny. Los potrafi nie oszczędzić bowiem nikogo i wystawił na próbę Rigoberta Songa, który trafił do szpitala po udarze mózgu.
Właściwie to były piłkarz przechodzi swoją próbę od dawna, bo już od dłuższego czasu zmagał się z tętniakiem, który wprosił się do głowy piłkarza. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak podstępne to paskudztwo i teraz niestety mamy tego kolejny przykład, Song przewrócił się nieprzytomny w swoim domu w Kamerunie i został odwieziony do szpitala.
Song był zawodnikiem niezwykle walecznym, jakieś swoje niedostatki w rzemiośle czysto piłkarskim potrafił zgrabnie zamaskować, bił się z rywalami do upadłego, nie odpuszczał żadnej piłki. Grał dla Liverpoolu tylko dwa sezony, a i tak doczekał się swojej piosenki, fani The Reds śpiewali mu bowiem We’ve only got one Song! Potem występował między innymi w West Hamie, Lens i Galatasaray, gdzie ze Stjepanem Tomasem stworzył na środku defensywy mur piekielnie trudny do przebicia. Jest prawdziwą legendą reprezentacji, zagrał w 137 meczach co jest rekordem kameruńskiej drużyny narodowej.
Dziś piłkarski świat o nim pamięta, przesyłając wyrazy solidarności i współczucia:
Hope everything ends up ok for #rigobertsong
— Jamie Carragher (@Carra23) 2 października 2016
Thoughts with #RigobertSong and family… Hope he pulls through
— Robbie Fowler (@Robbie9Fowler) 2 października 2016
Je te souhaite beaucoup de courage et un prompt rétablissement grand frère #RigobertSong! 💪🏽🙏🏽 https://t.co/lc7R34KgL7
— Samuel Eto’o (@setoo9) 2 października 2016
Pozostaje wierzyć, że Rigobert będzie tak samo waleczny jak na murawie i nie podda się chorobie. Wieści są dobre – wybudził się ze śpiączki i oddycha samodzielnie.