Wydawało się, że w życiu pewne są tylko śmierć, podatki i brak zwycięstwa Stali Mielec. A tu proszę – efektowne 3:1 w derbach dna ze Zniczem Pruszków sprawia, że uczuleni na wygrywanie mielczanie przełamali się i zaczęli marsz w górę. Póki co z 18 na 17, ale lepsze to, niż nic, prawda? Gratulujemy.
1. Stal wygrała mecz
Z. Na pewno presja w Mielcu była ogromna ze wszystkich stron: jak nie ze Zniczem u siebie, to z kim?! Przecież sami ze sobą nie zagrają. Brak trzech oczek to morale szatni rozsypują się jak domek z kart.
A potem dziewiętnasta minuta. I Niewulis z rzutu wolnego. Stal u siebie w łeb od samego początku. Zaczęło się tak tragicznie, że aż zrobiło nam się żal wszystkich 2456 kibiców w Mielcu. No bo jeśli już przyjeżdża towarzysz niedoli, drugi murowany faworyt do spadku, a szybko ładuje ci gola, to nic tylko się załamać.
Naprawdę wcale takim nieprawdopodobnym scenariuszem w tym momencie był ten, według którego gospodarze się załamują. Kto powie, że to był dół dotychczasowego sezonu, ten wiele się nie pomyli. Tym bardziej więc szacunek dla mielczan, że potrafili się pozbierać w sobie. Bierzało w 79 minucie, Radulj pięć minut później (Stal grała już w przewadze, kilkanaście sekund wcześniej wyleciał Długołęcki), Buczek ustala wynik. Nie jest wyczynem pokonać Znicz, szczególnie u siebie, ale jednak – pokonali swoje słabości. Wlali choć trochę nadziei na to, że będzie lepiej? Przesada. Ale przynajmniej uniknęli bycia skreślanym przez wszystkich, wliczając siebie.
Tak się wykuwa Stal?
2. Rekordowe Górnicze derby rozstrzyga reprezentant z Ta’ Qali
Cóż to była za ekipa! 2003, Ta’Quali. Złote czasy znaczenia każdego ligowca występem reprezentacyjnym. Z orzełkiem na piersi przeciwko Malcie grają z jednej strony Piechniak i Rachwał (!), z drugiej plejada nazwisk, które później znaczyły wiele – Jeleń, Wasilewski, Niedzielan, Rasiak, Mila. Wśród nich on, bohater dzisiejszego meczu GKS Tychy – GKS Katowice, Marcin Radzewicz.
Prawda jest taka, że za Radzewiczem w Ekstraklasie tęskni się tak, jak za Odrą Wodzisław, ale na pierwszą ligę to zawodnik więcej niż przyzwoity. Przy sprzyjających wiatrach potrafi nawet zrobić różnicę. Dziś Radzewicz wszedł z ławki, ale pokazał błysk, strzelił zwycięską bramkę. GKS Tychy przetrzymało napór i dowiozło zwycięstwo, choć gdyby przyznawać noty za styl, GKS Katowice ugrałby tutaj… powiedzmy, że dwa oczka. Ale za zasługi, to się dostaje okolicznościowe medale, nie punkty w pierwszej lidze, więc wielkiego kopa motywacyjnego dostaną dziś tyszanie – wygranie derbów przy tylu fanach to najlepsze, co mogło im się przydarzyć.
No właśnie, najważniejsi byli dzisiaj kibice. 11.5 tysiąca kibiców na pierwszej lidze – wielka sprawa. Rzeczywiście ten mecz przebijał atmosferą niejeden ekstraklasowy. Gorzej, że prowokowali się, płonęły flagi i szaliki katowiczan, poza stadionem doszło do zamieszek, a o skali sytuacji najlepiej powie fakt, że policja zaczęła używać broi gładkolufowej.
GKS Tychy..przemarsz na dzisiejszy mecz z GieKSą Katowice. pic.twitter.com/oId0uN9nf1
— Ultras Polska (@avanti_ultras89) 1 października 2016
GKS Tychy – GKS Katowice 01.10.2016
foto: Tyscy & @TOKKuczynski pic.twitter.com/e7hfeGWcod— Ultras Polska (@avanti_ultras89) 1 października 2016
3. Osieroceni
Zagłębie “Osieroceni przez Jacka Magierę” Sosnowiec. Należy dziś spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że z obecnym trenerem Legii sosnowiczanie byliby faworytem numer jeden do awansu. Tak to wyglądało na boisku, a zaplecze solidne. Tymczasem teraz? Teraz jest wielka niewiadoma i topniejąca przewaga do peletonu. Dzisiaj Zagłębie zamiast pewnie opędzlować Wisłę Puławy, zaledwie zremisowało 1:1, pozwalając sobie wydrzeć zwycięstwo – na 1:0 strzelił coraz lepszy Vamara Sanogo, ale w 89 Budzyński dał Wiśle wyrównanie.
Zagłębie pozostaje liderem, ale tylko pod względem tabeli – gdyby liczyła się aktualna forma, to są średniakiem.
Komplet dzisiejszych wyników:
GKS Tychy – GKS Katowice 1:0
Stal Mielec – Znicz Pruszków 3:1
MKS Kluczbork – Wigry Suwałki 0:0
Olimpia Grudziądz – Bytovia Bytów 2:3
Wisła Puławy – Zagłębie Sosnowiec 1:1