Reklama

Betsson PowerPlay. Pozszywany Balotelli i kryzys wielkiego Mou

redakcja

Autor:redakcja

23 września 2016, 16:19 • 7 min czytania 0 komentarzy

Sporo się działo w europejskiej piłce w ostatnich dniach, kolejka ligowa czy występy w pucharach w środku tygodnia jednym dały odpowiedź co do szerokości ich kadry, innym zaś pozwoliły utrzymać się na fali. W naszym cotygodniowym zestawieniu PowerPlay po raz drugi analizujemy formę zespołów z europejskich lig. Kto napakowany jak kabanos? Kto poniżej swojego potencjału? Sprawdźmy.

Betsson PowerPlay. Pozszywany Balotelli i kryzys wielkiego Mou

NA FALI: FEYENOORD ROTTERDAM

24 października 2010. PSV wygrywa z Feyenoordem 10:0. Blamaż, o którym usłyszał cały piłkarski świat – z Feyenoordu śmiano się od Los Angeles przez Tarnobrzeg po Sydney. Jeden mecz można wysoko wtopić bez żadnej głębokiej przyczyny, ale tutaj ta monstrualna porażka była konsekwencją gigantycznych problemów balansującego na krawędzi giganta. Feyenoord latami przepłacał niespełniające oczekiwań gwiazdeczki, w konsekwencji ten zasłużony klub, niegdyś regularnie widywany na szczytach europejskiej piłki, osunął się na margines. I musiał się z tego cieszyć – mało brakowało, a zbankrutowałby, osunął się w niebyt.

Teraz wydaje się, że Feyenoord wraca na dobre i z wielkimi fanfarami. Owszem, zdarzały się im ostatnio przyzwoite sezony, ale teraz wszystko wygląda jak za najlepszych lat: są liderami Eredivisie z sześcioma zwycięstwami na sześć meczów. Bez trudu rozjechali rywala w Pucharze Holandii, no i przypomnieli o swoim istnieniu na kontynencie, gdzie w głośnym meczu pokonali Man Utd.

Osiem ostatnich meczów? ZZZZZZZZ. 8 zwycięstw, w tym sezonie schodzili z boiska pokonani raz, na otwarcie podczas meczu z PSV o Trofeum Johana Cruyyfa, czyli Superpuchar Holandii.

Reklama

Wymagający kibice De Kuip być może pierwszy raz od kilkunastu lat będą zadowoleni: poprzednie mistrzostwo Feyenoord zrobił w sezonie.. 98/99. Puchar UEFA w 01/02 podnosił do góry Tomasz Rząsa. Nareszcie jednak znowu jest tutaj banda na miarę dumnej nazwy Feyenoord – i fajnie, bo to zawsze cieszy, gdy wielka marka piłkarska wraca na swoje miejsce.

W tej kolejce przyjmują u siebie Rodę. Wygrają do zera? Kurs w Betsson na taki scenariusz to 2,15.

NA FALI: OGC NICE

Mario Balotelli przez ostatnie dwa sezony strzelił dwa ligowe gole. Mario Balotelli był pośmiewiskiem w Liverpoolu, a potem dopasował się do mizerii San Siro, będąc jeszcze jednym frustrującym kibiców elementem upiornej układanki. Właściwie kariera Mario Balotellego nabierała takiego rozpędu, że już można się było zastanawiać: Lechia Gdańsk za dwa czy trzy lata? A może jednak Korona Kielce? A może Balo już całkiem da sobie spokój i otworzy salon fryzjerski?

Powiedzmy sobie szczerze: nikt nie liczył, że Balo zaliczy wielki powrót, a trzeba Mario oddać, że to, co robi w Nicei, właśnie takim jest. No dobrze, może trochę przesadzamy, może wielki powrót będzie wtedy, gdy rozciągnięty zostanie na cały sezon, a nie na kilka kolejek, ale jest obiecująco. Strzela, gra, bierze na siebie ciężar gry, a Nicea ma z jego gry wielki pożytek: są liderem, przed samym PSG. Oczywiście to nie jest FC Balotelli, należy docenić choćby znakomitą pracę defensorów – to najlepsza obrona ligi, do spółki z paryżanami (tym bardziej zaskakujące, że w OGC gra Dante). Dobrą robotę wykonuje w środku Vincent Koziello, mający polskie pochodzenie młody środkowy pomocnik. Niemniej to Balo i jego eksplozja formy jest symbolem świetnego początku Nice.

Bilans w lidze? 4-2-0. A wyjazdowe zwycięstwo z Nancy? Kurs aż 2,90 u naszych partnerów z Betsson.

Reklama

NA FALI: INTER MEDIOLAN

Tydzień temu – pod formą, dziś można już powoli rozpatrywać ich jako „wychodzących z kryzysu”. Na wstępie zaznaczamy: to nie jest fala monsunowa, to nie jest nawet fala, na której mogłyby się odbywać zawody surferskie. Inter latem wydał wszystkie pieniądze świata, by w sparingach przegrać nawet z CSKA Sofia. Potem otworzyć ligę wtopą z Chievo, remisem na Giuseppe Meazza z Palermo. Najgłośniejszy huk był jednak po eurowtopie z Hapoelem Be’er Sheva u siebie, świeżo po tym, jak Javier Zanetti przekonywał wszem i wobec, że Nerazzurri mogą wygrać całe rozgrywki. To właśnie wtedy nawet my uznaliśmy – oni są pod formą tak głęboko, że zaraz wyprzedzą nawet regularnie rozczarowujący West Ham United.

Musimy jednak odnotować, że coś zmienia się na lepsze. Zespół Franka de Boera zaczyna przypominać drużynę. Nie ma w tym momencie we Włoszech ważniejszego skalpu, niż ogranie Juventusu. Stara Dama zrobiła TAKIE zakupy, że jej drugi skład pewnie byłby faworytem w walce o wicemistrzostwo. Ta maszyna funkcjonuje bez zarzutu, ale Inter na jeden mecz ją wykoleił i ograł 2:1 w wielkiej bitwie na Giuseppe Meazza. W tygodniu dzięki dwóm bramkom Icardiego (fenomen w tym sezonie – z siedmiu strzelonych przez Inter goli strzelił sześć!) pokonali jak zawsze waleczne Empoli i mają już passę trzech ligowych zwycięstw z rzędu. Wdrapali się na czwarte miejsce w lidze, tym istotniejsze dla fanów, że o to o jedno oczko nad AC Milan.

Coś wreszcie zaczyna się układać? Oby, bo Italia potrzebuje jak najwięcej mocnych ekip, a europejski futbol z silnym Interem byłby tylko ciekawszy. Kurs na ich wygraną z Bologną do zera – 2,29 w Betsson.

POD FORMĄ: MANCHESTER UNITED

Ha, to dopiero zagwozdka. Jedni krzykną – zdecydowanie poniżej potencjału, zdecydowanie poniżej oczekiwań, zawód, kryzys i dramat. Drudzy zripostują – ten stan po czerwonej stronie Manchesteru utrzymuje się właściwie od odejścia Sir Alexa Fergusona.

Ten sezon miał być przełomowy. Po nieudanym koncepcie „The Chosen One” z Davidem Moyesem za sterami, po klęsce Louisa van Gaala przyszedł czas na człowieka, który w niemal każdym kolejnym klubie odnosił spektakularne sukcesy. Jose Mourinho. W dodatku od razu w komplecie ze ściągniętym z Paryża Zlatanem Ibrahimoviciem. A na deser – Paul Pogba. Na papierze „Czerwone Diabły” wyglądały bodaj jeszcze silniej, niż w czasach, gdy legendarny menedżer ze Szkocji odnosił z nimi największe sukcesy. Początek był świetny. W pierwszym meczu – pierwsze trofeum. Potem trzy ligowe zwycięstwa. Aż nadszedł derbowy mecz z Manchesterem City…

Trzy porażki w tydzień. Najpierw taka, która hańby nie przynosi – sąsiedzi z drugiej strony miasta to godny rywal. Potem nieco bardziej niepokojąca, z Feyenoordem, ale jednak, w Lidze Europy, którą Anglicy traktują po macoszemu. No i wreszcie ta, po której oficjalnie ogłoszono kryzys – 1:3 z Watford, po bardzo słabej grze. Środowe odbicie z Northampton niczego nie zmienia – drużyna z takim stężeniem gwiazd i z taką gwiazdą na ławce trenerskiej musi albo wygrywać, albo chociaż grać w sposób, który zadowoli miliony kibiców United na całym świecie. Ich humory tymczasem regularnie musi ratować Marcus Rashford, nastolatek z akademii.

United jutro zmierzą się z mistrzem z Leicester City. Pozostają faworytem, ale… trzy porażki w tydzień. To robi wrażenie. Kurs na remis? 3,95 w Betsson.

POD FORMĄ: CRACOVIA

Gdy Cracovia ostatni raz wygrała mecz, Jakub Meresiński uchodził za nieco tajemniczą, ale przez to interesującą świeżą twarz w polskim futbolu. To był 5 sierpnia, środek wakacji, a trupy szafy nowego właściciela Wisły miały wylecieć dopiero po derbowym starciu. Cracovia wygrała 2:1 i na tym etapie zakończyła na razie swój zwycięski szlak. Ostatnie mecze?

PPRRPP

Cztery porażki, dwa remisy. Klęska w Pucharze Polski, klęska w lidze, coraz niższa pozycja, gra bez pomysłu, bez przekonania, bez ikry. Nie ma nawet jak zgonić na występy w europejskich pucharach, bo z tych też Cracovia odpadła bardzo szybko. Zastępcy Rakelsa i Kapustki nie utrzymują jakości, którą oferowała ta dwójka w ubiegłym sezonie, a i rywale zdają się rozpracowywać Cracovię szybciej niż w poprzednich rozgrywkach.

Jutro dodatkowo jadą na teren Zagłębia Lubin, które w Ekstraklasie w 9 kolejkach przegrało… raz. Kurs na zwycięstwo gospodarzy? 2,02 w Betsson.

POD FORMĄ: SAMPDORIA GENUA

Po pierwsze – Sampdoria bardzo fajnie weszła w sezon wygrywając trzy pierwsze mecze. Po drugie – równie przyzwoicie prezentował się w jej barwach Karol Linetty, który z miejsca stał się koniem tyrającym od pierwszej do ostatniej minuty niemal na całym boisku. Quagliarella też szybko wprowadził się do drużyny, a w wielkiej formie był także Luis Muriel.

Od meczu z Romą coś w tej maszynce zaczęło się psuć. A mianowicie – popsuło się na amen. O ile porażki z Romą i Milanem można jakoś tłumaczyć – to klasowi rywale, obaj myślący na poważnie o czołowych miejscach w tabeli, o tyle wtopy z Bologną usprawiedliwiać się już nie da. Trzeci mecz, trzecia porażka, w dodatku dwie ostatnie bez zdobytego gola. Sampdoria musi wrócić na właściwe tory, zespołowi, który wydał prawie 40 mln euro na transfery (wg transfermarkt) takie serie zwyczajnie nie przystają, nawet jeśli przypomnimy także rubrykę „straty”, w której na czele znajdują się sprzedani latem Correa i Soriano.

Przełamanie? Za zwycięstwo z Cagliari Betsson płaci po kursie 3,25… 

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Komentarze

0 komentarzy

Loading...