Reklama

Co to był za dreszczowiec! Lech pokonuje Austrię… w ostatniej minucie

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2016, 09:43 • 2 min czytania 0 komentarzy

Patrzymy na to, jak w Ligę Mistrzów weszła Legia Warszawa i nie nastawiamy się na nic dobrego. Z lekką tęsknotą wspominamy czasy, kiedy polska drużyna w Europie potrafiła zafundować nam dreszczowiec (i to nawet czasem z happy-endem), czasy, kiedy aż chciało się zasiąść przed telewizorem, bo wiadomo było, że na boisku zostanie oddane serce. Tak jak na przykład było z Lechem Poznań Franza Smudy – zamiast nadstawiania tyłka, ogień od pierwszej do ostatniej (słowo klucz) minuty.

Co to był za dreszczowiec! Lech pokonuje Austrię… w ostatniej minucie

Dziś mija osiem lat od pierwszego starcia Lecha z Austrią Wiedeń, dlatego przypomnimy wam ten brawurowy dwumecz pierwszej rundy Pucharu UEFA. W Wiedniu fajerwerków jeszcze zbyt wielu nie było, mecz wtrącilibyśmy bardziej do kategorii “flaki z olejem”. Skończyło się 1:2 – czyli wynik dla nas niezbyt dobry, ale też nie jakiś fatalny. Kontakt był, w drugim meczu można było zacząć odrabiać straty.

Za to rewanż… No, po takiej dawce adrenaliny moglibyśmy przez cały tydzień przyjmować mecze Śląska Wrocław i nawet nie narzekać. Szukamy w pamięci meczów w ostatniej dekadzie, które zafundowałyby nam podobną dawkę emocji i średnio nam to wychodzi. Może starcie Legii w Moskwie? Wisła z Panathinaikosem? A może mecz Lecha z Juve? Tak czy inaczej – oglądaliśmy pierwszej klasy kino akcji.

Zaczęło się od gola Rengifo, a przecież chwilę później lechici szybko dołożyli dwa kolejne (ale oba nieuznane). Austria? Ukłuła dopiero po godzinie gry i właśnie wtedy zaczęła się nerwówka i dramatyczne gonienie wyniku. Udało się zdobyć bramkę dopiero w 85. minucie, a to i tak nie był przecież koniec meczu, trzeba było pokazać swoją wyższość także w dogrywce. I tam zaczęła się już prawdziwa bonanza. Najpierw z dystansu kapitalną bramkę załadował Lewy. Stadion nie zdążył się dobrze nacieszyć tym golem, a przyszła bramka kontrująca, która oznaczała, że do następnej rundy przechodzi Austria. Ostatnia minuta meczu, Peszko wrzuca, zamieszanie, piłkę trąca Arboleda, Murawski wali po ziemi sprzed pola karnego…

Lech w następnej rundzie. Takie mecze  polskich drużyn aż chciałoby się oglądać w pucharach. I jedyna łyżka dziegciu w tej beczce miodu – to były tylko początkowe fazy Pucharu UEFA, a nie ta wyśniona i elitarna Liga Mistrzów…

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...