Spokój. Opanowanie. Zimna krew. Dodaj to do znakomitej techniki, wizji, zdolności przywódczych, zabójczego wykończenia i zarazem nieegoistycznego stylu gry, a masz legendę – Raula.
Lubiliśmy Puchar Interkontynentalny. Bez ceregieli, ćwierćfinałów z gospodarzami z Malezji i innych cudów – po prostu triumfator Champions League kontra zwycięzca Copa Libertadores. Miało to swój smaczek, a do pewnego momentu Ameryka Południowa miała na Europę patent. To właśnie w jednym z takich starć kapitalną bramkę, pokazującą pełnię jego kunsztu – również mentalnego – pokazał Raul.