Reklama

„W dzień derbów Manchester jest przecięty w pół”. Dawać to meczycho!

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2016, 17:22 • 8 min czytania 0 komentarzy

Większość kibiców wciąż twierdzi, że znacznie wyższą temperaturę od derbów Manchesteru mają spotkania United z Liverpoolem i pod pewnymi względami trudno nie przyznać im racji. Ale to starcia „Czerwonych Diabłów” z „The Citizens” są tymi, które na dobre dzielą rodziny, miejsca pracy, właściwie każdą instytucję w obrębie tego jednego, ponad 500-tysięcznego miasta. Tymi, które nie kończą się kilka godzin po spotkaniu, gdy zamyka się ostatni pub. Bo za parę godzin trzeba iść do pracy i spojrzeć w oczy kolegom, których drużyna ograła naszą 1:6. I tak bywało. A od tego sezonu derby Manchesteru mają przecież dodatkowy, pikantny jak papryczka habanero smaczek. Rywalizację dwóch wrogów, którzy absolutnie nie mogą bez siebie żyć.

„W dzień derbów Manchester jest przecięty w pół”. Dawać to meczycho!

– W dzień derbów, Manchester jest przecięty w pół. Niebiescy i czerwoni kibice zalewają ulice i jeśli twoja drużyna wygra, to miasto również należy do ciebie – mówił swego czasu Eric Cantona. Bo derby to w Anglii rzecz święta. A gdy mówimy o derbach, w których uczestniczą dwa zespoły, których gabloty na trofea praktycznie co roku muszą być powiększane, a ambicje wykraczają daleko ponad panowanie na krajowym podwórku, nabierają doprawdy unikalnego klimatu. Atmosfery, która jednych zdopinguje do wysiłku życia i zapisania się na kartach historii jak kultowy dla kibiców City Shaun Goater, który właśnie przeciwko United strzelił swoją 100. i 101. bramkę w lidze czy Wayne Rooney wybijający się w powietrze do przewrotki, która na zawsze pozostanie w pamięci kibiców z Old Trafford. Innych – do robienia rzeczy idiotycznych, gdy kibice jednych i drugich do obrzucania monetami Craiga Bellamy’ego czy Rio Ferdinanda.

Zmasakrowanie United 6:1 na Old Trafford. Zwycięski gol wychowanka „Czerwonych Diabłów”, rodowitego mancuniana Marcusa Rashforda na Ettihad Stadium. Bramka Kompany’ego, która umożliwiła później wielką pogoń zakończoną trafieniem Aguero dającym City w ostatnich sekundach starcia z Queens Park Rangers najbardziej szalony tytuł mistrzowski w historii. Genialne starcie na stadionie „The Citizens”, w którym United stracili dwubramkowe prowadzenie, by wydrzeć rywalom trzy punkty już w doliczonym czasie gry. To wszystko momenty z ledwie kilku ostatnich lat, które nie odchodzą wraz z ostatnim gwizdkiem, a zostają w pamięci i stanowią ważne klocki w układance pod tytułem: historia angielskiej piłki nożnej.

YqNarlv

Ale choć nawet nie tak dawna historia pamięta, że w poniedziałkowy, poderbowy poranek w siedzibie FA najwięcej wiadomości na automatycznej sekretarce zostawiały numery z kierunkowym do Manchesteru, a w tygodniu je poprzedzającym najchętniej cytowanymi menedżerami byli sir Alex Ferguson („Czasami masz takiego właśnie głośnego sąsiada i musisz z tym żyć. Nie możesz nic z nim zrobić”) czy Roberto Mancini („Może i United są bardziej doświadczeni, ale to my mamy lepszą drużynę i gramy lepszy futbol”), Mark Ogden z The Telegraph zauważa, że Manchester Derby ostatnimi czasy straciły nieco ze swojego żaru:

Reklama

Rozróby odeszły, po cichu zanikał po nich ślad, od kiedy gol Robina van Persie w doliczonym czasie gry na Ettihad zakończył się rozcięciem głowy Rio Ferdinanda monetą rzuconą z trybun w jego kierunku. Strach i pogarda zdały się również wyparować z boiska.

Jest na to proste wytłumaczenie.

Podczas gdy United dowodzeni przez Fergusona byli niesamowicie skupieni na trzymaniu City na ich miejscu, nowa rzeczywistość na Old Trafford sprawia, że to, co kiedyś było wszechpotężnym mocarstwem, budzi się w nowej rzeczywistości – trochę jak Wielka Brytania po II Wojnie Światowej, z mniejszymi wpływami, ale z odpowiednią ilością starej władzy, by wywrzeć nacisk w razie potrzeby.

A City? Ich bitwa została wygrana, ponieważ nie są już lekceważeni przez menedżera United, kibiców tego klubu i po tym, jak nazywano ich klubem bez historii i klasy, pokazują, że ich historia pisze się tu i teraz.”

o2NMKmK

Za podkręcenie apetytów jednych i drugich, a także za rozpalenie na nowo żaru współzawodnictwa mają odpowiadać teraz najlepsi specjaliści w tej dziedzinie. Jose Mourinho i Pep Guardiola. Dwaj przybysze z Półwyspu Iberyjskiego, których wiele łączy, a jeszcze więcej dzieli. Anglicy, tak dumni ze swoich dokonań i piłkarskich tradycji, muszą przed derbami Manchesteru z jednej strony przełykać gorzkawą pigułkę, bo wszystkie oczy w pierwszej kolejności kieruje się nie na któregoś z ich rodaków, a na Hiszpana i Portugalczyka. The Washington Post swój artykuł na temat spotkania tytułuje wręcz: „Guardiola vs. Mourinho: A coaching rivalry so big it overshadows even United vs. City” („Guardiola vs. Mourinho: Rywalizacja trenerów tak wielka, że przyćmiewa nawet United vs. City”) Ale z drugiej powinni być zadowoleni, że pod ich nosem znów będzie się rozgrywać wielkie boiskowe, ale też pozaboiskowe show.

Reklama

Zrzut ekranu 2016-09-09 o 13.44.09„Walka bez końca pomiędzy dwiema legendami”, źródło: Marca

O rywalizacji tych dwóch panów mogłoby powstać kilka książek i gwarantujemy wam, że szybko stałyby się piłkarskimi bestsellerami. Ostatnio Daily Mail zebrał wszystkie szpileczki, jakie jeden i drugi wbijali w siebie nawzajem przez ostatnie lata rywalizacji w rolach szkoleniowców różnych klubów i ujmiemy to tak – wyszło z tego całkiem pokaźne zestawienie. Nie ma sensu  cytować całości, dlatego przypomnimy kilka najbardziej zapadających w pamięć:

Mourinho o Guardioli:

O sędziach: – Za każdym razem, gdy gram przeciwko Guardioli, mój zespół kończy w dziesiątkę. To musi być jakaś zasada UEFA.

O meczach Chelsea z Barceloną w Lidze Mistrzów: – Chelsea płakała, a Barca śmiała się razem z sędzią. Śmiali się, bo odebrali moim chłopcom z Chelsea miejsce, na które zasłużyli.

O reakcji Guardioli na nieuznaną bramkę Pedro w meczu Copa del Rey: – Do tego momentu była mała grupa trenerów, która nie mówiła o sędziach i duża, która to robiła. Dziś Pep rozpoczął swoimi komentarzami nową erę trzeciej grupy, jednoosobowej, która krytykuje sędziego, gdy ten podejmuje dobre decyzje. Dla mnie to coś kompletnie nowego.

O rocznej przerwie od trenowania: – To jego życie i jego decyzja, ale dla mnie to nie do pomyślenia. Ja jestem starszy od niego i nie jestem zmęczony…

Guardiola o Mourinho:

Przed meczem w półfinale Ligi Mistrzów w 2011 roku: – Skoro pan Mourinho nazywa mnie Pep, ja będę nazywał go Jose. Jutro zmierzymy się na boisku. Poza boiskiem, on jest zwycięzcą. Wygrywa poza boiskiem przez cały sezon. Przyznajmy mu za to Puchar Mistrzów, żeby mógł się nim nacieszyć i zabrać trofeum do domu.

– W sali konferencyjnej jest pieprzonym szefem, który wie więcej niż wszyscy inni. Przypomnę mu tylko, że spędziliśmy cztery lata razem. Ja znam jego, a on zna mnie. To mi wystarcza.

– Jeżeli on wybiera opinię dziennikarzy ponad stosunki, jakie mieliśmy przez cztery lata, to jego wybór. Staram się uczyć od niego jak najwięcej na boisku, ale poza boiskiem chcę chłonąć tej wiedzy jak najmniej.

O porównaniach do Mourinho pod względem charakteru: – Jeśli to prawda, że jestem do niego podobny, muszę zastanowić się nad swoim zachowaniem.

_91074189_josemvspepg.pngStatystyka pojedynków Mourinho z Guardiolą, źródło: BBC

A że całej sytuacji pieprzu dodaje osoba odstrzelonego w Barcelonie przez Guardiolę Zlatana Ibrahimovicia – tym lepiej dla widowiska. Dziś obaj mówią co prawda, że podczas rywalizacji w lidze hiszpańskiej, gdzie liczyły się praktycznie tylko ich zespoły, takie słowne utarczki były znacznie bardziej istotne, bo mogły decydować o końcowym triumfie. Wyprowadzić rywala z równowagi, zbić z tropu przed kolejnym ligowym spotkaniem, nie wspominając już o El Clasico, gdzie gęsta atmosfera na boisku i poza nim w czasach tej dwójki pozwalałaby na zawieszenie siekiery w powietrzu. Z kolei w Premier League, gdzie akcenty w czołówce rozkładają się na więcej zespołów, nie ma to aż tak wielkiego sensu. Ale ile w tych słowach prawdy, a ile kurtuazji, która będzie rzucona w kąt wraz z pierwszym ostrzejszym wślizgiem czy nieodgwizdanym spalonym? Odpowiedź na to akurat pytanie pozostawiamy w zawieszeniu jeszcze na kilka następnych godzin.

olgsima

Podobnie jak tę, jaką ostatecznie łączna wartość osiągną obie jedenastki posłane przez Mourinho i Guardiolę do boju. Brytyjskie media nie mają wątpliwości, że i tak będzie to suma najwyższa w historii piłki nożnej i wyniesie ponad 600 milionów funtów. Grubo przebijając tym samym ubiegłoroczne El Clasico, w którym Real i Barcelona wystawiły w wyjściowych składach piłkarzy, za których musiały uprzednio zapłacić łącznie 562 miliony. Na boisko od pierwszej minuty wyjdzie najpewniej co najmniej czterech z pięciu najdroższych piłkarzy w historii „The Citizens” (piątym jest Leroy Sane, który prawdopodobnie zacznie na ławce) oraz trzech spośród pięciu w zespole „Czerwonych Diabłów” – Pogba, Mata i Martial – na czele oczywiście z najdroższym zawodnikiem w historii futbolu.

Cr2Fb1WWYAE4H18.jpg-mediumźródło: Daily Mail

Niezależnie od tego, ile milionów ostatecznie pojawi się na placu gry, ile zasiądzie na ławce, a ile – jak zawieszony tuż przed spotkaniem Sergio Aguero – na trybunach, to spotkanie niewątpliwie ma wszelkie dane ku temu, by zostać kolejnym z gatunku tych niezapomnianych. Jak wtedy, gdy Wayne Rooney nożycami zdobywał bodaj najpiękniejszego gola w historii tej rywalizacji:

Albo jak podczas pierwszych w XXI wieku derbów, gdy Roy Keane brutalnie zakończył karierę Alfa-Inge Haalanda wejściem, który z futbolem nie miał za wiele wspólnego:

Lub gdy Dennis Law pokonywał piętą bramkarza United, pieczętując pierwszy od 37 lat spadek swoich byłych kolegów z First Division:


– Nigdy wcześniej w całym moim życiu nie czułem się tak przygnębiony, jak tamtego weekendu. Po dziewiętnastu latach poświęcania wszystkiego strzelaniu bramek, w końcu strzeliłem tę, której tak bardzo strzelić nie chciałem – mówił później Law.

I290etP

Patrząc na całą tę historię, na to, kto będzie spacerować po wyznaczonym dla menedżerów polu, a także na imponujące jedenastki, jakie ci dwaj panowie mogą posłać do boju, co do jakości widowiska nie mamy absolutnie żadnych wątpliwości. 600 milionów na murawie, a w jej bezpośrednim sąsiedztwie – pierwsze starcie Mou z Pepem już po objęciu posad w Premier League. Jeśli czyimś zdaniem to nie zapowiada kawału meczycha, ten ktoś ewidentnie musi być człowiekiem wybrednym ponad wszelkie znane ludziom normy.

SZYMON PODSTUFKA

***

Promocja Super Weekend z Betsson! Zawieraj zakłady na żywo i bez ryzyka na wszystkie największe ligi piłki nożnej!

Najnowsze

1 liga

Mamrot wprost po meczu. „Chodzi o godność. W zespole musi dojść do zmian”

Piotr Rzepecki
0
Mamrot wprost po meczu. „Chodzi o godność. W zespole musi dojść do zmian”
Polecane

LIGA MINUS od 19:30. Pudło Klimali i szalona walka o mistrza

Jakub Białek
0
LIGA MINUS od 19:30. Pudło Klimali i szalona walka o mistrza
Inne kraje

Świetnie wieści z Turcji: Lis wraca do Super Lig, zespół Nalepy pewny baraży

Piotr Rzepecki
0
Świetnie wieści z Turcji: Lis wraca do Super Lig, zespół Nalepy pewny baraży

Anglia

Anglia

Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Paweł Wojciechowski
3
Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło
Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Komentarze

0 komentarzy

Loading...