Komitet Apelacyjny FIFA odrzucił dziś odwołania obu madryckich klubów, które w zamierzeniu znieść miały nałożony na nich zakaz transferowy. Co to oznacza w praktyce? Zarówno Real, jak i Atletico w ciągu dwóch najbliższych okienek transferowych zamiast wydawać kasę na karty zawodnicze upatrzonych z góry piłkarzy, spożytkować będą ją mogli na tysiąc pięćset innych sposobów.
Jak czytamy w oświadczeniu wydanym dziś przez FIFA, żaden z tych czołowych hiszpańskich zespołów nie będzie miał prawa zajestrować do gry nowego piłkarza w trakcie dwóch najbliższych sesji rejestracyjnych. Zakaz ten dotyczy nie tylko ekip prowadzonych przez Zinedine’a Zidane’a i Diego Simeone, ale obejmuje też wszystkie drużyny poza sekcją kobiecego futbolu, futsalu oraz piłki plażowej. Oznacza to po prostu, że pierwszych wzmocnień zarówno Królewscy, jak i ich sąsiedzi zza miedzy będą mogli dokonać dopiero w styczniu 2018 roku.
Czy Real i Atletico czekają jeszcze jakieś kary? W zasadzie to nie, bo trudno jakimkolwiek obciążeniem nazwać grzywnę w wysokości, odpowiednio, 360 i 900 tysięcy franków szwajcarskich. W zupełności wystarczająco bolesna będzie pełna pasywność na rynku przez najbliższe kilkanaście miesięcy. Dobrze przecież wiemy jak ważne jest to, by systematycznie wymieniać wadliwe elementy w drużynie i szukać wzmocnień, bo kto nie idzie do przodu, ten się cofa. A w pamięci mamy też ostatnie okienko w wykonaniu zwłaszcza Realu, które było przecież całkiem skromne jak na możliwości Królewskich.
A tak swoją drogą, to przynajmniej będzie to dla nas czas, by na nieco dłużej odpocząć od plotek łączących Roberta Lewandowskiego z Realem Madryt.