Starcie mistrza Polski z ostatnią drużyną grupy mistrzowskiej ubiegłego sezonu. Ekipy, którą wzmocniło do której przyszło kilku graczy do pierwszego składu kontra sierota, bo – nie możemy tego inaczej nazwać – zespół Waldemara Fornalika po stracie Stępińskiego został osierocony. Sam szkoleniowiec “Niebieskich” na pytanie, jak zastąpić reprezentanta Polski, odpowiada: Nie wiem. I właściwie trudno się takiej wypowiedzi dziwić.
A jak mogłaby wyglądać rozmowa piłkarzy Ruchu i Legii przed meczem? Na przykład tak:
– Z kim gracie po przerwie na kadrę?
– A, ze Śląskiem i Bruk-Betem chyba. A wy?
– Też z Termalicą. No i wiesz, w Lidze Mistrzów z Borussią, a potem jakoś z Realem.
O ile mówienie o rywalizacji w Champions League może jeszcze robić wrażenie, o tyle nie sądzimy, by Legia mogła dziś wywrzeć równie dobre wrażenie na boisku. Mogą być mocni w gębie, jak ich trener, ale na boisku jak dotąd był zupełny muł. Odjidja, Jodłowiec, Broź… Serio mamy wrażenie, że Surma, Lipski i Konczkowski na początku sezonu dają większą jakość. Legia chciałaby się w końcu przełamać, ale czy to naprawdę kwestia jednego, zwycięskiego meczu? Wygrają z Ruchem i już? Czar na wygranie ligi rzucony? Nie wydaje nam się. Z drugiej strony – Legia najchętniej tego meczu by nie rozgrywała, bo Hasi czeka na zgrupowanie kadry i na upragnione dwa tygodnie spokojnego treningu. I jeśli to drużynie nie pomoże, to chyba nie pomoże jej już nic.
W meczu z Dundalk Legia została skarcona przez mistrza kostki Rubika Robbiego Bensona. Dzisiaj może ją zaboleć obecność na boisku grafficiarza Kawiora. Mowa o Patryku Lipskim, który może nie jest i nigdy nie będzie Banksym, ale potrafi coś więcej, niż prosto podać piłkę. Kiedyś w materiale “Łączy Nas Piłka” Lipski powiedział, że lubi chodzić po opuszczonych domach i tworzyć tam swoje dzieła. Można śmiało powiedzieć, że linia pomocy Legii jest opuszczonym domem, bo Jodłowiec wyszedł po mleko, ale idzie do sklepu chyba przez Kraków, Odjidja wyszedł na jogging, a Moulin co prawda siedzi, ale w drugim pokoju, więc nie powinien przeszkadzać Lipskiemu w zadomowieniu się i wprowadzeniu własnych reguł w środkowej strefie boiska. Wierzymy, że Patryk będzie się dziś wyróżniał, bo błyszczał już tydzień temu z Cracovią, a nie jest to gość, który idzie do pracy w celu wysiadywania dupogodzin na dyżurze. Woli zostać zapamiętanym, czy to przez dośrodkowania na nos, świetne prostopadłe piłki, czy – najlepiej – przez bramkę. Z taką Legią powinien mieć naprawdę duże pole do popisu.
Lipski będzie mieć przed sobą Kubę Araka, który robi postępy, ale mówi się, że ewidentnie Ruchowi przydałby się ukształtowany napastnik strzelający gole. W końcu przed nami mecz 7. kolejki, a Arak zdobył dotychczas dwie bramki. Bez rewelacji. Jednak zerknijmy, jak prezentuje się dorobek gwiazd Legii – Nikolicia i Prijovicia. Policzmy, jeden gol Prijovicia z Wisłą Płock i… koniec! Po sześciu kolejkach ci uznani w naszej lidze napastnicy nie strzelili w duecie nawet tyle, co jeden Kuba Arak.
Nawet jeśli Legia dziś zwycięży, nie wskoczy do górnej połowy tabeli. Za to w przypadku porażki – przegonić może ją przedostatni w tabeli Lech. Czas odrabiać straty, ale Ruch też chce punktować, by uniknąć nerwówki po 30. kolejkach, jak w ubiegłym sezonie. A z kim, jak nie z Legią Hasiego?
Fot. FotoPyK