Reklama

Czy to na pewno najlepszy moment by sprzedać Nikolicia?

redakcja

Autor:redakcja

18 sierpnia 2016, 13:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nemanja Nikolić ma na stole konkretną propozycję transferu i przed sobą niemały dylemat, bo przecież w piłce nożnej nie ma sentymentów, a raz dana szansa może się już nie powtórzyć. Pytanie tylko, co dla Węgra jest większą szansą – potencjalne występy w Premier League czy jednak niemal pewne występy w Chmapions League. Być może zostając w Legii Nikolić bezpowrotnie straci szansę na grę w lidze angielskiej, ale też wybierając Anglię może bezpowrotnie stracić szansę na Ligę Mistrzów. Decyzja, którą właśnie musi podjąć, z pewnością do najłatwiejszych nie należy.

Czy to na pewno najlepszy moment by sprzedać Nikolicia?

Argumentem przemawiającym za transferem może być obecna pozycja Nikolicia w Legii. Dziś jest absolutnym bohaterem i odchodząc zostałby zapamiętany na lata. Tak naprawdę Węgier może być postrzegany jako główny architekt wszystkich sukcesów Legii na stulecie istnienia klubu. Jego liczby mówią wszystko:

– 28 goli w 37 meczach w lidze – mistrzostwo
– 6 goli w 7 meczach w Pucharze Polski – zdobyte trofeum
– 5 goli w 5 meczach eliminacji do Ligi Mistrzów – niemal pewny awans

Jeżeli Nikolić pozostałby w Legii, jego bilanse mogłyby już nie być tak okazałe. Przede wszystkim widać jak na dłoni, że obecna Legia nie jest maszynką do wygrywania, a drużyna ma mnóstwo boiskowych problemów. Nikolić byłby oczywiście pierwszym wyborem w ataku, ale – patrząc po dotychczasowych rotacjach Hasiego – grałby w Champions League, a w lidze sporo by odpoczywał. Mogłoby to wyglądać podobnie jak teraz, kiedy to Nikolić w pięciu pierwszych meczach Ekstraklasy tylko dwa razy wybiegł w pierwszym składzie. A to z pewnością nie będzie sprzyjać dobremu wynikowi strzeleckiemu i wzrostowi kwoty odstępnego.

A przecież w Lidze Mistrzów o gole będzie jeszcze trudniej. Raz – Legia jest pod formą, dwa – przed rokiem w pucharach Niko jednak nie błyszczał i trzy – “Wojskowi” raczej nie będą w tych meczach stroną przeważającą. Tak jak potrafimy sobie wyobrazić, że jakimiś heroicznymi występami w defensywie swoją wartość będzie mógł wywindować Michał Pazdan, tak ciężko przypuszczać, by po fazie grupowej Nikolić stał się jeszcze droższym piłkarzem. Przeciwnie, on bardziej może sobie zaszkodzić, zwłaszcza jeżeli Liga Mistrzów w sposób jednoznaczny negatywnie go zweryfikuje.

Reklama

Inna sprawa, że Nikolić odchodzący po jednym roku stałby się też synonimem nieprawdopodobnego zarobku. Do Legii przyszedł jako wolny zawodnik i – oprócz możliwego transferu wartości 4 milionów euro – należałoby zaliczyć na jego konto wielomilionowe wpływy z niemal pewnego już awansu do Ligi Mistrzów. Co prawda są to zwykłe spekulacje, ale gdyby jesienią zeszłego roku Legia nie miała w składzie Węgra, ciężko byłoby jej utrzymać dystans do uciekającego Piasta. Skoro nawet z nieprawdopodobnymi wynikami strzeleckimi Nikolicia warszawianie musieli się bić o tytuł do ostatniej kolejki, to z napastnikiem wykręcającym normalne liczby ten tytuł mogliby przegrać. Tak samo można spekulować, czy – wobec naprawdę przeciętnej formy Legii – bez Nikolicia udałoby się wyeliminować Trenczyn. Na szczęście w Warszawie nie musieli się o tym przekonać i chyba nie będzie też przesady w stwierdzeniu, że potencjalną wielką kasę z Ligi Mistrzów Legia w największej mierze będzie zawdzięczać właśnie Nikoliciowi.

Gdyby te kilkanaście miesięcy temu – w dzień, w którym zapadła decyzja o zatrudnieniu Nikolicia – prezesi Legii wygrali w totka i w całym zamieszaniu zapomnieli zaproponować Węgrowi kontraktu, teraz byliby mocno w plecy. Jakkolwiek patrzeć, Nikolić odchodzący już dziś stałby się wręcz historyczną krótkoterminową inwestycją. Jeżeli tegoroczny dochód Legii zostanie przeznaczony na budowę akademii, spokojnie można ją nazwać nazwiskiem węgierskiego napastnika, który w pewnym sensie by ją ufundował.

Ciężko też w ogóle sobie wyobrazić, że grając w Legii Hasiego Nikolić mógłby się jeszcze mocniej wypromować. Kolejne pół roku w drużynie będzie też oznaczać 29 lat na karku, a na tyle zaawansowany wiek raczej nie może być postrzegany jako atut wysuniętego napastnika. Z czysto finansowego punktu widzenia wydaje się, że lepszego momentu na sprzedaż Węgra po prostu już nie będzie. Tym bardziej, że Nikolić już po stokroć spłacił się na boisku i dodatkowo może się spłacić jedną z najwyższych kwot odstępnego w historii warszawskiego klubu.

Pytanie jednak, jak tego typu osłabienie w przededniu historycznego awansu do Ligi Mistrzów podziałałoby na drużynę. Czy Legia ma już gotową listę następców i zdolność, by błyskawicznie uzupełnić powstałą lukę? A jeśli tak, to czy będzie to gość porównywalnej klasy, który z miejsca będzie potrafił pomóc zespołowi na boisku? Niewiadomych jest mnóstwo, a przecież w fazie grupowej Champions League na murawie będą leżeć ogromne pieniądze. Nawet jeżeli przez pół roku wartość Nikolicia spadnie o milion euro, ale Węgrowi uda się pomóc wygrać jeden jedyny mecz (np. u siebie z drużyną z 3. koszyka lub w ostatniej kolejce z grającym rezerwami faworytem), finansowo Legia i tak będzie do przodu. Każde zwycięstwo w fazie grupowej jest warte 1,5 miliona euro, a każdy remis 0,5 miliona. W Warszawie muszą więc sobie odpowiedzieć, w jakim wariancie można wycisnąć z Nikolicia więcej kasy – sprzedając go już teraz czy jednak mając go na boisku w Lidze Mistrzów.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
1
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...