Reklama

Zamiast błysku – rozczarowanie. Perła z Płocka na razie schowana do szuflady

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 sierpnia 2016, 20:54 • 2 min czytania 0 komentarzy

W każdym oknie transferowym zastanawiamy się, jacy zawodnicy z pierwszej ligi mogą zrobić różnicę, pójść śladami – przynajmniej w pierwszym sezonie – Czerwińskiego, Góralskiego, Piesia czy ekipy, którą zaprezentowało Zagłębie Lubin. I od początku tego sezonu mieliśmy jeden i oczywisty typ: Arkadiusz Reca. Ale skrzydłowy Wisły Płock rozczarowuje na tyle, że dziś usiadł już na ławce rezerwowych.

Zamiast błysku – rozczarowanie. Perła z Płocka na razie schowana do szuflady

Jeszcze w poprzednich rozgrywkach zespół Marcina Kaczmarka miał bardzo silny atut w postaci skrzydłowych. Z jednej strony pomocy biegał Damian Piotrowski, który zdobył dziewięć bramek i zaliczył trzy asysty, z drugiej – Reca, który dwanaście goli uzupełnił pięcioma asystami. Ale że ten pierwszy leczył kontuzję, a Dominik Kun dawał niewiele argumentów, by miał spokojnie poradzić sobie w Ekstraklasie, klub ściągnął latem dwóch zawodników na skrzydła: Ukraińca Hemehę i Gruzina Merebaszwilego.

Dziś, gdy Piotrowski wciąż nie jest zdolny do gry, dwójkę atakujących z bocznych sektorów boiska stworzyli Merebaszwili oraz Kun, pierwszy raz w ligowym sezonie w wyjściowym składzie. A Reca po czterech występach w jedenastce przyjął zupełnie nową rolę.

I trudno się trenerowi Kaczmarkowi dziwić. Wystarczy spojrzeć w noty wystawione przez Weszło: 4, 7, 5, 2. Owszem, Reca trafił do siatki w spotkaniu z Piastem, ale generalnie rozczarowywał. Gdy zastanawialiśmy się, czy właśnie teraz odpali – w meczu z Ruchem Chorzów był zdecydowanie najsłabszy w swoim zespole. Zszedł jako pierwszy, po niespełna godzinie gry i mógł popatrzeć, jak błyszczy Merebaszwili. Kara, która spotkała go z Jagiellonią, była zasłużona.

Co ciekawe, on sam już po pierwszych minutach w Ekstraklasie opowiadał na łamach Przeglądu Sportowego, że na boisku jest zdenerwowany, że stara się pozbyć stresu i bardziej skupić na grze. Na boisku nie wygląda na zbyt pewnego siebie, a kiedy już tę pewność zyskuje, to np. wdaje się w niepotrzebny drybling. Nie porywa nas też charakterystyczną dla siebie szybkością – nawet wchodząc z Jagą z ławki, nie potrafił wygrać pojedynku biega.

Reklama

A przecież Reca to nie tylko wyróżniający się I-ligowiec, ale zawodnik, którego zimą chciał jeden z klubów belgijskiej ekstraklasy, latem zaś – oficjalną ofertę złożyła m.in. Cracovia. Jacek Kruszewski, prezes klubu, mówił przed sezonem: – Na razie zajmujemy stanowisko, że Reca nie jest na sprzedaż. (…) Zdecydowanie wolę mieć zawodnika, który jeszcze może rozwinąć się piłkarsko i w przyszłości dać większe korzyści finansowe.

Problem jednak w tym, że w momencie, gdy perełka z Płocka tylko zetknęła się z Ekstraklasą, zaliczyła twarde lądowanie. A dzisiejsze zwycięstwo bez jego obecności w składzie raczej nie podsunie trenerowi myśli, że popełnił błąd. Ale ten zimny prysznic może mu jeszcze wyjść na dobre.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...