Oto znak czasów: kiedyś jaraliśmy się, bo najlepszy polski napastnik strzelił cztery gole dla Celtiku z jakimiś ogórkami. Dzisiaj mamy Lewego, które strzela cztery Realowi, a piątkę potrafi wcisnąć w dziewięć minut, oczywiście w nieporównywalnie poważniejszych rozgrywkach. Różnica między statusem naszych kadrowiczów mniej więcej dekadę temu, a teraz, jest dojmująca.
Niemniej nie odbieramy Żurawowi zasług – zagrał wtedy dobry mecz, porównania z Lewym nie wytrzymałby prawie nikt. Z Żuraw nie został “Magiciem” jak go ochrzcili w Szkocji, ale w tamtym sezonie z Hartsonem tworzyli całkiem niezły duet.