Reklama

To się nazywa wejście z buta. Sean Dyche na dzień dobry burzy pomniki

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 sierpnia 2016, 12:37 • 2 min czytania 0 komentarzy

Takich ludzi lubimy! Konkretnych, unikających słownych kalk, krótko mówiąc – facetów z niewyparzonym jęzorem, którzy nie pierdzielą się w tańcu. Jak choćby opiekun Burnley, Sean Dyche, który miał już po uszy słuchania pochwał na temat topowych szkoleniowców i postanowił wygarnąć wszystko, co leżało mu na sercu. Podczas jednej z konferencji przejechał się więc po całej futbolowej śmietance – od Guardioli, przez Conte, aż po Kloppa.

To się nazywa wejście z buta. Sean Dyche na dzień dobry burzy pomniki

Facet ma jaja ze stali. Dopiero co awansował ze swoją drużyną do Premier League a już złapał w dłoń topór wojenny i zaczął nim wymachiwać na lewo i prawo. Jeszcze zanim stanął oko w oko z czołowymi menedżerami, już narobił sobie wrogów.

Guardiola? “Dajcie mi taki sam skład, a będe od niego lepszy. Widziałem, że Gael Clichy mówił o zakazie jedzenia pizzy wśród zawodników. Niesamowita dieta, nie jeść fast-foodów! To samo robiłem w Watford, ale ja jestem Sean Dyche, a to jest Pep Guardiola.

Ranieri? “Ludzie pytali mnie o system gry 4-4-2 i nagle zaczęli się zachwycać Włochem. Claudio Ranieri! Taktyczny geniusz! Niesamowite!

Klopp? “Przyszedł i nakazał swoim zawodnikom grać wysokim pressingiem, w swego rodzaju 4-4-2. I znów ludzie myśleli, że to takie niewiarygodne osiągnięcie. A czemu nikt nie spojrzał na mnie? Dlaczego nikt nie zauważył Seana Dyche’a, którego drużyna grała w ten sposób trzy lata temu?

Reklama

Antonio Conte? “Wszyscy go chwalą, bo na treningach każe zawodnikom biegać odcinki po 400, 800 metrów. Gdybym ja zrobił to samo na swoich zajęciach, to mówilibyście, że jestem trenerskim dinozaurem i nie mam pojęcia o piłce.”

Sami trochę nie wiemy jak ocenić ten monolog angielskiego szkoleniowca, bo z jednej strony trochę śmierdzi nam to błazenadą i wielką potrzebą atencji, ale z drugiej strony zwraca uwagę na kilka ciekawych kwestii. Czy nie jest tak, że jeszcze dobrze nie doczytamy artykułu, nie poddamy go krótkiej refleksji, a już piejemy z zachwytu? Czy czasem nie przesadzamy z gloryfikowaniem choćby najprostszych spraw, które mają za sobą nazwisko uznanego szkoleniowca?

Tak czy owak – tym bardziej nie możemy doczekać się zbliżającego sezonu. Nie dość, że na Wyspach zakotwiczyła cała plejada gwiazd piłkarskich i trenerskich, to jeszcze do ligi wraca taki ananas jak Dyche. Z tym typem na pewno nie będzie nudno.

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
0
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...